Strony

wtorek, 16 stycznia 2018

Od Kai'a do Yuki

Budzik. Nie... Za głośne to na budzik, a poza tym... czy ja nastawiałem go, gdy szedłem spać? Z zamkniętymi oczami pomacałem dłonią pod poduszką, biorąc w końcu do dłoni to grające pudełko. Piosenka "Drop Drop Candy" z głosem Kii i moim graniem na gitarze w tle nagrywana na święta odbijała się echem w moich uszach, sprawiając, że od razu się rozbudziłem. Otwierając oczy, spojrzałem na wyświetlacz. Kia...
- Halo? - spytałem, dalej leżąc. Przewróciłem się na plecy, jednak... to nie był do końca dobry pomysł. Natychmiastowo przypomniałem sobie powód, czemu tak nigdy nie spałem, więc w końcu podniosłem się z miękkiego materaca pode mną. Głupie skrzydła... Wolałbym w ogóle ich nie mieć.
- Kaaaiś? Śpisz? - uroczy i tak przeze mnie ukochany głos młodszej siostry sprawił, że się mimowolnie uśmiechnąłem.
- Ktoś mi w tym przeszkodził, ale jakoś żyję. Coś się stało? - spytałem, powstając z łóżka i powolnym krokiem idąc w stronę łazienki. Przez nagość mojej skóry na klatce piersiowej poczułem chłód, który praktycznie olałem. Chwyciłem za klamkę od drzwi, wchodząc do wyłożonego kafelkami pomieszczenia. Czasem się cieszę, że z nikim innym nie dzielę tego pokoju. Musiałbym się pewnie użerać z jakimś innym chłopakiem...
- Bo... Kaiś, mógłbyś wpaść dzisiaj do domu...? - ośmiolatka odpowiedziała pytaniem na moje zadane wcześniej. Uczy się po mnie... Niby nie powinna tego robić, ale... zuch dziewczynka.
- W jakiej sprawie? - dopytałem, podchodząc do lustra i przyglądając się swojemu odbiciu. Podniosłem górną wargę, przyglądając się mojemu prawemu kłowi.
- Muszę kończyć! Po prostu przyjdź! - krzyknęła, po czym usłyszałem dźwięk zakończonej rozmowy. Spojrzałem trochę zdziwiony na ekran mojej komórki. To dziwne... Kia nigdy tak się nie zachowuje. Może się zmieniła...? Gwałtownie pokręciłem głową, nie chcąc w to uwierzyć. Nie może stać się taka... jak ja. Znaczy... niech robi, co chce, ale jest za młoda, żeby się buntować.
Raz-dwa wyszedłem z łazienki i spojrzałem na zegar wiszący zaraz obok mnie. Niedługo jest pierwsza lekcja... No cóż, najwidoczniej sobie z niej zrezygnuję i przejdę się do swojego domu, co mi tam. Podszedłem do krzesła przy biurku, zerkając na drewniany blat. Mia i Lia dalej smacznie spały. Chyba nic się nie stanie, jeśli pójdę bez nich, prawda? Oczywiście, później ewentualnie mi się dostanie od ciemniejszego nietoperza. Nałożyłem na siebie czarną koszulkę, leżącą przede mną na oparciu krzesła. Moje skrzydła spokojnie jakoś przeszły przez wycięte na nich otwory. Spodnie też zaraz znalazły się na moim tyłku, a kurtka już nie stanowiła dla mnie problemu, chociaż w jej wypadku zawsze ciężej szło mi wyjęcie spod niej tych dwóch rzeczy wyrastających mi z pleców. Przejechałem sobie dłonią przez środek głowy, choć i tak wiedziałem, że z moją dżunglą nic nie da się zrobić. Moje stare i kochane, trochę poobdzierane ciemnoszare glany zaraz znalazły się na moich nogach i... trzeba przyznać, muszę w najbliższym czasie wymienić podeszwy.
Po jakiś dwóch minutach szedłem po szkolnym korytarzu ze swoim plecakiem na ramionach. Nie wiadomo, co z niego może mi się dzisiaj przydać. Nie minęło kolejne sześćdziesiąt sekund, a już się z kimś zderzyłem. Spojrzałem w dół. Dość mała dziewczyna, mająca ciemnofioletowe i długie włosy z grzywką oraz ciemnopomarańczowe oczy. Dość... pociągające i hipnotyzujące, nie powiem, ładne były. A jej teraźniejszy strój... Też bardzo ładny. Zaraz ta jednak wstała, po czym się ukłoniła.
- Przepraszam — rzekła, a potem poszła dalej, zaraz jednak skręcając. Przez moment zastanawiałem się, gdzie może zmierzać, ale zaraz sobie przypomniałem, że za chwilę zaczyna się pierwsza lekcja. Już chciałem postawić pierwszy krok dalej, gdy nagle przypomniałem sobie słowa Daliosa Kyoji'ego, którego spotkałem jeszcze wczoraj, wróciwszy do szkoły zaraz po przyłapaniu mnie na malowaniu. A kto tego dokonał? Oczywiście policja! A wracając do jego słów, to brzmiały tak: "Jeśli jutro nie przyjdziesz na ani jedną lekcję, to codziennie będziesz sam sprzątał klasę przez miesiąc". Zadrżałem na samą tę myśl.
- Świetnie... - szepnąłem, zawracając na jednej nodze, od razu kierując się w stronę piętra z moją klasą. Pierwsza moja dzisiejsza lekcja to historia z jakże uwielbianą przeze mnie panią Enes. Normalnie ją kocham...

< Yuki?
Ilość słów: 664

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz