Strony

piątek, 26 stycznia 2018

Od Melusine do Corazona

-Corazon! Corazon!-krzyczałam spanikowana.
Moje serce zaczęło bić o wiele szybciej. Byłam przerażona. Złapałam padającego w moją stronę chłopaka, a potem zamieniłam się z nim miejscem. Poprawiłam mu poduszkę tak, aby miał wysoko głowę, a potem zaczęłam zdejmować jego koszulkę oraz resztę jego ubrań, które przeszkadzały mi. Chłopak leżał z nagim torsem, a w tej chwili weszła moja przeklęta współlokatorka. Nie przejęłam się nią. Podbiegłam do szafy, lekko uderzając ją łokciem. Wyjęłam szybko apteczkę, a potem stanęłam obok blondyna.
-TY cholerna...-warknęła Remilia, a potem ucichła.-Potem to posprzątaj.
Usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i od razu mi ulżyło. Jednak widząc to, jak krwawi chłopak, myślałam, że się rozpłaczę. Jeszcze ten brak światła. Uformowałam w dłoniach świetlną kulę, a potem zawiesiłam ją w powietrzu tak, abym bardzo dobrze widziała jego ranę. Ułożyłam ręce tak, aby zakryć nimi ranę. Pod moimi dłońmi rozbłysło, a ja zamknęłam oczy, chcąc się skupić. Nie wiem, ile minęło czasu. Serce biło mi szybko, a ja byłam okrutnie zestresowana. Niepokoiłam się o niego, jednak ujrzałam, jak Corazon otwiera oczy.
-C-Co się stało?-zapytał.
-Ci... Nie odzywaj się teraz.-szepnęłam.
Kontynuowałam leczenie chłopaka. Po chwili poczułam, jak opadam z sił, ale Corazon czuł się już lepiej. Oparłam dłonie na jego torsie, ciężko oddychając. Kiedy chwilę odpoczęłam, złapałam za apteczkę, a tam wyszukałam opatrunek jałowy i bandaż. Przyłożyłam opatrunek do jego rany, a potem, aby nie odpadł, obwiązałam jego klatkę piersiową bandażem. Usiadłam na krzesło, ciężko oddychając. Chłopak popatrzył na mnie, więc uśmiechnęłam się, a potem wstałam. Zabrałam włosy z jego czoła.
-Już lepiej?-zapytałam.
-Tak. Dziękuję ci.-uśmiechnął się do mnie.
Usiadłam obok niego na krześle, patrząc na chłopaka. Widziałam, że jest zmęczony, więc nie miałam zamiaru go torturować tym, aby mi powiedział, co się stało. Chyba lepiej było, aby zapadło to w niepamięć. Widząc, że chce się podnieść, złapałam jego ramię i lekko go pociągnęłam do dołu.
-Kładź się.
Corazon wykonał polecenie, a ja złapałam jego rękę. Nie chciałam, aby się poruszał, bo mogło mu to pogorszyć stan. Uśmiechnęłam się delikatnie i głaskałam go po głowie. Przy okazji uspokoję jego oraz siebie. Tak cieszyłam się, że żyje i że nie jest z nim, aż tak źle.
---
Chłopak po jakimś czasie usnął. Ja nadal czatowałam nad jego stanem, ale i mnie powoli łapało zmęczenie. Na chwilę puściłam jego dłoń i wzięłam zakrwawioną kołdrę spod niego. Wymieniłam ją na czystą, a potem okryłam blondyna. Uśmiechnęłam się, spoglądając na jego protezę. Na szczęście była w dobrym stanie, choć przydałoby się jej lekkie czyszczenie. Spojrzałam na spokojną twarz chłopaka. Usiadłam z powrotem na krześle, ziewając. Zamknęłam oczy, a potem moja głowa opadła na jego tors. Usnęłam.
< Corazon? ^^ >
Ilość słów: 429

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz