Strony

wtorek, 6 lutego 2018

Od Kuroko do Megu

Przez wszystkie lekcje czekałem na tę pierwszą długą przerwę. Nie mogłem się doczekać spotkania z nową koleżanką. Druga dziewczyna, z którą się zakoleguje (o ile dobrze to rozegram, bo ze mną wszystko stać się może). Chciałem też jej pokazać to i owo jako nowej uczennicy. Pokazać coś ciekawego i tak dalej. Chociaż bardziej wszystko po lekcjach, gdy będziemy mieli więcej czasu, bo parę minut nie wystarczy. Wolałbym zjeść coś przez ten czas. Gdy nadeszła ta upragniona przerwa, od razu skierowałem się do stołówki. Tylko gdzie była ona? Większość uczniów prawdopodobnie kieruje się tam ze swoimi mapkami, której ja nie spakowałem - zapominalski ja, więc musiałem iść za jakimś uczniem. Pamiętałem tylko, że stołówka była gdzieś na parterze. Chyba w lewym skrzydle. Gdy znalazłem się na tym korytarzu, gdzie znajdowała się stołówka, od razu zauważyłem siedzącą Megu. Podbiegłem do niej.
- Cześć - powiedziałem z lekkim podekscytowaniem. Czekałem połowę dnia na to spotkanie!
- Hej... - odpowiedziała - Oprowadzisz mnie? - zapytała. Podrapałem się za głową.
- Wiesz... Te paręnaście minut raczej nie starczy, więc myślałem, że coś najpierw zjemy, a po lekcjach coś zwiedzimy - oznajmiłem. Wolałem nie dodawać, że nie mam mapy.
- M... Okej... - odrzekła, jakby od niechcenia, po czym wstała. Przytrzymałem drzwi, by mogła wejść. Dżentelmen po prostu ze mnie.
- Ej, a jak myślisz, co dzisiaj na obiad? - zapytałem. Ona wzruszyła ramionami. Wyglądała na osobę, która chyba nie lubi rozmawiać i woli spędzać czas w samotności. Jednak uparty ja musiał ją jeszcze zgadywać.
- Ja nie będę jadła, już jadłam - uznała Megu.
- Okej - wziąłem tacę i podszedłem do bufetu. Kucharka nałożyła na tacę jedzenie, a ja podziękowałem.
- Na pewno nic nie chcesz? - spytałem, siadając przy stoliku. Megu jednak nadal zaprzeczała. Złożyłem dłonie niczym do modlitwy i zacząłem coś mamrotać. Widać było, że Megu jest zdziwiona tym, co robię.
- Co robisz? - spytała niezbyt pewnie. Ja jeszcze trochę mamrotałem coś.
- Modlę się przed posiłkiem - powiedziałem. Modlitwa przed jedzeniem najważniejsza! Dobra, nie modlę się przed zjedzeniem loda czy coś.
- Trzeba dziękować Panu Bogu za to, że możemy jeść i że nas oszczędził - dodałem. Pierwszoklasistka kiwnęła głową z wyraźnym zmieszaniem.
- Tak zapytam, wiem, że to pytanie nie bardzo na początek znajomości, ale... Jaką rasą jesteś? Żywiołak? Magicznie uzdolniona? Zmiennokształtna? Wilkołak? A może zombie? - zacząłem wymieniać najbardziej prawdopodobne propozycje. Choć zombie najmniej prawdopodobny.
- Um... Wiesz... A Ty jaką jesteś rasą? - spytała. Czyżby się wstydziła swojej rasy? Tu? W Arelionie? Przewróciłem oczami.
- Wiesz... Mówią, że jestem Tsuyosu... Ale... Nie bardzo w to wierzę, mam piętnaście lat i nic nie umiem - parsknąłem. - Może jestem tu przez przypadek? I jestem zwykłym człowiekiem? - spytałem. Oczywiście w żartach, ale Megu lekko się wzdrygnęła na słowo "Człowiek".
< Megu? Opo ciągnie się jak guma z gaci xD >
Liczba słów: 461

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz