Strony

sobota, 3 lutego 2018

Od Melusine do Corazona

Widząc zniszczoną protezę, byłam wściekła. Jak mogła go tak poharatać! Ruszyłam w ich kierunku, piorunując spojrzeniem dziewczynę, która była winna tym zniszczeniom. Profesor Ogonowski już nawet się nie odezwał, bo widział, że i tak by nic nie zdziałał. Zacisnęłam dłonie w pięści, a potem uklęknęłam obok blondyna.
-Zabiję cię, wiesz?-warknęłam.
-Przepraszam.
Przewróciłam oczami i zaczęłam zbierać większe części protezy Corazona. Nie wiedziałam jednak, czy nie będzie potrzebna dla niego nowa. Z tego już nic nie zrobię. Przetarłam oczy, wiedząc, że czeka mnie dużo pracy. Wstałam i podeszłam do profesora.
-Przepraszam pana, ale Corazon już nie będzie zdolny do dalszej walki. Mogę z nim pójść? Muszę mu pomóc z tą ręką.-powiedziałam.
Oporny pan Ogonowski nas wypuścił. Czułam, że czeka mnie dłuuugie kazanie, aby wreszcie chłopak zrozumiał, że protezy są bardzo cenne. Jedyne co mnie niepokoiło to to, że będę musiała po nocach spędzać czas przy budowie. Ciągnąc chłopaka za ramię, wkroczyliśmy do akademików, a dokładniej do mojego pokoju, posadziłam go na krześle, a potem założyłam dłonie na piersi. Uderzyłam go lekko w głowę.
-To za to, że nie uważałeś. Prosiłam ciebie, abyś uważał przecież, prawda? Teraz, jeżeli stan ten ręki będzie gorszy, niż mi się wydaje, będę musiała zrobić ci drugą protezę, wiesz?-mówiłam z poirytowaniem w głosie.
- Przepraszam, ale mam zasadę nigdy nie uderzyć kobiety.
-Ale zrozum, że nie musiałeś być tak nieuważny. Wiem, że nie jesteś taki, że w czasie nawet treningu nie chcesz tego zrobić, ale mogła ci też się stać krzywda.
Pomogłam mu przejść na łóżko, położyłam go i usiadłam tak, aby móc przyjrzeć się jego protezie. Była w złym stanie. Popadała w krytyczny. Jednak i tak będę z nią siedzieć po nocach. Westchnęłam, a potem wzięłam narzędzia, aby już zacząć. Miałam grymas na twarzy, bo nie znoszę patrzeć jak takie piękne rzeczy są niszczone. 
---
-Corazon, jak chcesz to śpij. Muszę ci tą rękę skończyć do jutra, więc to pewne, że nie będę spała. Odpocznij.
Widziałam jednak w jego oczach niepewność. Uśmiechnęłam się lekko sztucznie, a potem pogłaskałam go. Po tym, wróciłam go jego ręki, aby ją naprawić. Nie było aż tak źle, jak mi się wydawało. Owszem, nie należała teraz do najłatwiejszych do naprawy, ale co to dla mnie! Jestem mechanikiem pierwszej klasy! Jednak przez to się nie wysypiam. Zauważyłam, że blondyn zasnął. Czemu uważam, że spędzanie z nim czasu jest dla mnie tak miłe? Uśmiechnęłam się delikatnie, wracając do protezy.
---
Z samego rana ukończyłam pracę. Wypolerowałam jego metalową rękę, a potem zaczęłam go budzić. Z jednej strony nie chciałam tego robić, ale on też musiał się przyszykować do zajęć.
-Corazon... Pobudka. Skończyłam już...-powiedziałam, lekko zachrypniętym głosem.
<następne opowiadanie>
< Corazon? ^^
Ilość słów: 433

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz