Strony

sobota, 31 marca 2018

Od Shury do Shoto

To naprawdę on? No, ciacho z niego to jest! Bez dwóch zdań. Przyglądałam mu się uważnie, bo zaintrygował mnie. Nie mogę uwierzyć, że ten Nine z którym pisałam tak długi czas, to właśnie on. Uśmiechnęłam się szeroko, a kiedy ten zaczął iść w moją stronę, ja również wstałam. Wygładziłam spódnicę, po czym podałam mu dłoń.
-Miło mi ciebie poznać... Nine.-powiedziałam z uprzejmym uśmiechem.
-Mi również, Aogiri- uśmiechnął się do mnie.
Nagle mnie przytulił. Jakie to miłe uczucie... Zarzuciłam mu dłonie na ramiona, wręcz się w niego wtulając. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Naprawdę, wreszcie go poznałam w prawdziwym świecie. Wręcz wyczekiwałam naszego spotkania... Liczyłam na to, że kiedyś mi zaproponuje spotkanie, ale nie spodziewałam się, że wyjdzie to tak przypadkowo. Po chwili delikatnie od niego odsunęłam twarzyczkę, nadal się jednak przytulając.
-Nie wierzę, że ciebie spotkałam, Nine... Niezwykły przypadek...-szepnęłam.
-A-ale jak? Skąd wiedziałaś?
-Usłyszałam jak twój kolega mówi do ciebie po nicku. No to postanowiłam napisać. Spojrzałeś na mnie, więc byłam pewna, że to ty i dlatego też pokazałam naszą konwersację. Tak się cieszę...-w moich oczach były łzy.
Rozmawialiśmy... Cóż, bardzo długo. Zwierzaliśmy się w pewnym sensie dla siebie i nie powiem, że go nie lubię, bo tak nie jest. Stał się dla mnie na jakiś sposób bliski. Bardzo bliski...
-Aa, faktycznie.- podrapał się po karku.- To jest Rin. Mój brat- wskazał na Rina, który pomachał radośnie ręką i ogonkiem.
-Milusi. Czyli nie masz teraz czasu? Chętnie bym z tobą porozmawiała tak w prawdziwym świecie... Wiesz, jednak internet to nie to samo...-szepnęłam, zaciskając delikatnie łapki na jego ramionach.
-Nie, to nie tak. Mam czas.
Nagle Rin się odezwał, mówiąc, że zadzwoni wieczorem do... Shoto? To jego imię? Ładne. Bardzo ładne. Podoba mi się!
-Masz bardzo ładne imię, Nine.-uśmiechnęłam się, nadal się do niego przytulając.
Był tak ciepły... Miło tak poczuć coś, co ciebie ogrzeje, a nie, ciągle odczuwać tak uciążliwy chłód...
-Dziękuję. A ty? Jak masz naprawdę na imię?
-Shura Saphira Taiga.-uśmiechnęłam się do niego.
-Taiga... Coś mi mówi to nazwisko... Shoto Kurushimi. - uśmiechnął się.- Matko, jak oficjalnie, haha- zaśmiał się, po czym usiadł przy moim stoliku ze swoją kawą.
Wzięłam łyk napoju, po czym spojrzałam w oczy brunetowi. Czemu ja się nim tak zachwycam, nie wiem. Może dlatego, że rozmawiał ze mną jak ze człowiekiem, a nie jakimś potworem, czy też gwiazdką. W sumie, to mi się podobało...
-Może ci moje nazwisko coś mówi, może nie. W każdym razie, uczysz się w Auris? Wiesz, zazwyczaj ci, co tutaj spotykam uczą się tam, więc tak po prostu pytam.-uśmiechnęłam się, bawiąc się kosmykiem swoich włosów.
-Ta, dzisiaj się przeprowadziłem i szczerze? Nie widziałem jeszcze tej szkoły.
-Może pójdziemy tam? Oprowadzę cię. Sama może nie widziałam wszystkich zakątków, ale to co wiem ci chętnie powiem!-klasnęłam w dłonie z uśmiechem.
-Jasne! Czemu nie?
-Jutro mamy wolne, więc jakbyś znalazł czas rano, chętnie ciebie oprowadzę. Będą zajęcia klubowe, więc szkoła na pewno nie będzie zamknięta. Dzisiaj już ci odpuszczę.-mrugnęłam do niego.
-Haha, oj nie wiem, czy mi tak szybko odpuścisz.
-Oprowadzanie odpuszczę. Nie mówiłam, że zostawię ciebie bez rozmowy, głuptasie!
Wraz z Shoto spędziłam kilka godzin na gadaniu o wszystkim i o niczym. Było tak miło. Gdybym mogła, jeszcze bym z nim rozmawiała, ale czas naglił. W końcu, była już prawie północ...
-Ojej! Jak późno! Że też się zasiedziałam...-uderzyłam się z plaskacza w czoło.
-A która jest?
-Za dwadzieścia minut północ...-powiedziałam, wstając z krzesła.
-Wooow. Trochę minęło.- zaśmiał się.
-Trochę powiadasz? Wstawaj, bo kelner już nas wręcz pożera wzrokiem wściekłości.
-Dobrze, już dobrze.-uśmiechnął się, po czym wyszedł razem ze mną z kawiarni.
Spacerkiem ruszyliśmy w stronę miasta. Kto by się spodziewał, że przed rozstaniem się na własne strony świata, mieliśmy spory kawałek do przejścia razem. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Cieszyłam się, że spotkanie doszło do skutku!
-Shoto? Pamiętasz, jak pisałam ci o tym magicznym ostrzu? Wydawałeś się bardzo zainteresowany nim.-uśmiechnęłam się, stając tuż przed nim.
-A tak, pamiętam...
-No to masz okazję go teraz zobaczyć.-uśmiechnęłam się do niego, lekko się odsuwając.
Złapałam w palce mój srebrny pierścionek, po czym obróciłam go wokół jego osi. Ten się zaświecił, a potem w pyle pojawił się rapier. Kochany Myrtenaster. Zakręciłam nim w dłoni, po czym spojrzałam na chłopaka.
-Śliczny jest, prawda?-zapytałam, uśmiechając się uroczo.-Dzięki niemu mogę używać magii pyłu! Jest niesamowita. Kiedyś na pewno będziesz miał okazję ją ujrzeć. Tego jestem pewna.
Wtedy właśnie wyciągnęłam do chłopaka dłonie z mieczem.
-Chcesz, możesz go potrzymać. Tylko uważaj. Czasami żyje własnym życiem!-zaśmiałam się.
<Nine?>
Ilość słów: 734

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz