Strony

sobota, 24 marca 2018

Od Sorayi do Judy

Z wdzięcznością przyjęłam tabletki i wodę od Judy. Popiłam dwie białe kapsułki sporą ilością płynu, który przyjemnie schłodził moje gardło. Sam smak wody sprawił, że poczułam się odrobinę lepiej. Odetchnęłam, czując, jak ten niemiłosierny ból powoli zaczął ustawać. Oddałam Judy jej rzeczy, posyłając jej przy tym nieśmiały uśmiech. Znam ją jedynie z zajęć gimnastycznych w Auris. Nie wiem, jaka jest poza szkołą, dlatego zachowałam na wszelki wypadek dystans. Jednakże jej nagłe pytanie lekko wytrąciło mnie z równowagi. Spojrzałam nerwowo na swoją torbę na ramieniu potem na Judy i znowu na torbę. W pierwszej chwili nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Przełknęłam szybko nadmiar śliny w ustach.
– Ee... – wyrwało się z moich ust. – Ja... – Nie wiedziałam, co powiedzieć. Patrzyłam i mrugałam na niższą od siebie dziewczynę. Przecież nie powiem jej, że chodzę na balet. Co reszta sobie pomyśli? Nie chcę tańczyć razem z nimi z pomponami, a wyginam się na deskach teatru... Może uznać mnie za hipokrytkę. Zresztą, co mnie to obchodzi? Nie interesuje mnie zdanie innych. Ale z drugiej strony... Nie chcę, by potem ktoś mi to wypominał. Po dobrej chwili uświadomiłam sobie, że mam otwartą buzię, więc zamknęłam ją szybko, ponownie przełknęłam ślinę.
– Tak, to prawda. Trening się skończył – rzekłam wreszcie po dość długiej chwili ciszy. Oddaliłam się nieco od lady, umożliwiając innym klientom dostanie się do niej. Stanęłam między dwiema wysokimi półkami, a zaraz za mną podążyła Judy. Wyraźnie oczekiwała odpowiedzi na swoje pytanie. Nie wiem czemu, ale pomyślałam, iż dziewczyna wyśmieje mnie, gdy jej powiem prawdę. Spuściłam głowę w dół, jednocześnie lekko się zawstydzając. Nie lubię kłamać, poza tym jestem marnym kłamcą. Unikam tego typu sytuacji, ponieważ nigdy nie wiem jak z nich wybrnąć. Nie ciepię kłamstw! Judy dostrzegła rumieńce na mojej twarzy. Nie jest to trudne, moja niemal biała cera w niczym mi nie pomaga w takich chwilach jak ta. I ta głowa, znowu zaczęła mnie boleć. Spojrzałam znad kurtyny włosów na dziewczynę. Patrzyła na mnie odrobinę zmartwiona.
– Będziesz się śmiać. Ktoś taki jak ja i... TO... W szkole nikt o tym nie wie. Jedynie moja przyjaciółka i bracia. Nie chcę, by inni o tym wiedzieli. Jeszcze tego by brakowało, by chłopaki z drużyny mi dupę zawracali swoimi kolejnymi zaczepkami. – Nadymałam gniewnie policzki.

< Judy? >
Liczba słów: 374

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz