Strony

poniedziałek, 2 kwietnia 2018

Od Erena do Kagamiego

Dzisiejszy dzień był wspaniały. Zapomniałem o własnych urodzinach. W sumie, to rzadko je obchodzę, więc nic dziwnego. Matko... 22 lata. Stary jestem... Bardzo się cieszę, że mogłem spędzić z Kagamim cały dzień. Powinniśmy częściej tak wychodzić. O wiele częściej... Siedzieliśmy na ławce w parku. Nagle chłopak mnie postawił na ziemię, złapał za rękę i zaczął gdzieś prowadzić. Ciekawe gdzie... To było kawałek stąd, więc nie miałem pojęcia, gdzie i co to mogło być. Nagle stanęliśmy przed jakimś domem. No dobra, fajnie i co teraz? Co to za dom? O co chodzi? Nagle Kagami złapał mnie mocniej za rękę i spojrzał w oczy.
-Eren... Wiem, może nie znamy na tyle dobrze, ale... Bardzo ciebie kocham... Bardzo kocham twoje oczy, twój uśmiech... Całego ciebie. Powiedzmy sobie szczerze, że przeżyliśmy dużo. Bardzo dużo. Po prostu... Kocham cię. Cholernie ciebie kocham. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i muszę, wręcz muszę ciebie poprosić... Proszę, Eren... Zamieszkajmy tutaj razem... Abym mógł do ciebie przychodzić, mówić, że wróciłem. Abym ciągle miał ciebie
blisko i nikt nie mówił nam, co mamy robić... Proszę, bądź ze mną...- szepnął, a ja spojrzałem na niego z zaskoczeniem, ale również z radością.
-Kagami... Nie mów mi, że ty... Wyjechałeś po to...
-Tak... Chciałem nam kupić dom...
-Z-zrobiłeś to dla nas?- w moich oczach stanęły łzy. Poświęcił się, by sprawić nam lepszą przyszłość. Lepsze życie. Nie wierzę... Tyle miesięcy... Tyle czasu pracował na to, a ja myślałem... Byłem głupi. Tak cholernie głupi. Gdyby od razu mi powiedział, wszystko wyglądałoby teraz inaczej. Z jednej strony się cieszę, ale z drugiej... Sam nie wiem, co czuję. Chyba tamta część mnie nadal się kryje w środku i szybko nie odpuści. Myśli same mnie nachodzą. Zrobił to dla mnie? Dla nas? Poświęcił się... Cierpiał... A ja? Ja byłem taki samolubny i głupi. Taki dziecinny... Nie domyśliłem się, choć powinienem. Nie zdążyłem mu wszystkiego powiedzieć... Jednak mimo wątpliwości, które nasuwa mi moja ciemniejsza strona, jestem szczęśliwy. Jestem ogromnie szczęśliwy, że zrobił to dla mnie, dla nas.
-Tak, Eren. Abyś wiedział, że ze mną będziesz naprawdę szczęśliwy, bez znaczenia co by się działo...
-Kagamiś...- zbliżyłem się do niego i przytuliłem mocno.- Dziękuję. Dziękuję ci z całego serca...
-Nie dziękuj mi promyczku....-szepnął i pocałował mnie w czubek głowy.
-Muszę... Jak mógłbym przejść obok tego obojętnie... Byłem taki głupi...-odsunęliśmy się od siebie, a ja popatrzyłem w różowo-niebieskie niebo.
-Nie martw się. To też moja wina, ale chciałem ci zrobić niespodziankę...-szepnął.
-I zrobiłeś... I to jaką. Nie wiem... Nie wiem co mam o tym myśleć... Jestem szczęśliwy. Tak bardzo...
-Wprowadzimy się, kiedy będziesz gotowy. -uśmiechnął się i pocałował go w czoło.-Wracamy...
-Dobrze.
Zaczęliśmy iść w stronę akademików. Przechodziliśmy niedaleko parku i kawiarni. Obok nas przechodził jakiś czarnowłosy chłopak z białowłosą dziewczyną. Dziwne... Skądś ich znam... Minęliśmy się, a ja poczułem jakiś mocny impuls. Moje oczy mocno świeciły na złoto, a mi zakręciło się w głowie. Para stanęła również, a ja przytrzymałem się ramienia Kagamiego. Po chwili ja i czarnowłosy chłopak popatrzyliśmy się na siebie. Jego oczy były krwisto-czerwone. Zaraz... On nie miał szarych oczu? Nie rozumiem... Łeb mnie strasznie boli... O co chodzi...
-Eren?! Co się stało?- Kagami zapytał mnie, mocno mnie trzymając, abym nie upadł. Białowłosa dziewczyna spojrzała na chłopaka w okularach, patrząc na niego z jakby niepokojem. Ale my, nie mogliśmy nic odpowiedzieć. Wpatrywaliśmy się w swoje świecące oczy. Co jest... Czuję jego emocje? Czemu? Co się dzieje, kim on jest? Zaraz... Znam go... Skąd go znam? Na pewno... Jestem pewien, spotkaliśmy się kiedyś, tylko gdzie?! Moja głowa... Złapałem się za nią.
-Eren...- wyszeptał czarnowłosy chłopak. Skąd zna moje imię? Kto to...
Kagami delikatnie nadal mnie trzymał, abym nie upadł. Białowłosa nagle wzięła głęboki wdech z zaskoczenia i pobiegła do czerwonowłosego. Kagami spojrzał na nią, kiedy ta się w niego wtuliła. Co tu się dzieje... O co chodzi? Kim oni do cholery są?! Czuję nienaturalne bicie jego serca... Czuję to, co on. Czemu... Czemu nasze oczy się świecą. Czemu ja go znam? Nagle czarnowłosy podszedł do mnie.
-Eren, pamiętasz mnie? Wiesz, kim jestem?-powiedział, zbliżając się, a ja spojrzałem w jego krwisto-czerwone oczy. 
-Nazywasz się... Shoto...- wiem jak się nazywa, ale... Coś napływa cały czas do mojej głowy... Co to jest... Białowłosa z płaczem wtulała się w Kagamiego, który po chwili objął ją wolną dłonią, bo drugą nadal trzymał mnie. 
-Shura...-szepnął Kagami, po czym pocałował dziewczynę w czubek głowy. Co? Oni się znają? Skąd? Co? Jak? Gdzie? Czemu tylko ja nie wiem o co... Zaraz... Te wspomnienia... On... Wiem, kim on jest... Podszedłem do czarnowłosego, zwalniając się z uścisku ręki Kagamiego.
-Shoto... Shoto Kurushimi... Mój młodszy brat...- gdy wypowiedziałem te słowa, zapadła grobowa cisza.
-Eren... Eren w końcu... - w naszych oczach stanęły łzy. Nadal nie odzyskałem pełni wspomnień, ale wiem, że on jest moim bratem... Dlaczego tego nie pamiętałem... Zapomniałem? Chciałem zapomnieć czy mnie zmusili? Co się stało? Czemu ojciec wydawał się w tym wspomnieniu taki ciepły...
<następne opowiadanie>
<Kagami?>
Ilość słów: 808

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz