Strony

wtorek, 1 maja 2018

Od Shiona do Tsukiko

- Z-Zejdziesz ze mnie już? - zapytała cicho, cała czerwona. - Powinnam się chyba j-już przebrać…
Jeszcze raz zlustrowałem wzrokiem dziewczynę. Jej mina była grzeczna i niewinna zaś ciało i strój wręcz przeciwnie. Czubkiem języka oblizałem górną wargę, cały czas patrząc się w jej zawstydzone, czekoladowe oczy. Głupiutka dziewczynka. Zaprasza mnie do swojego królestwa, daje do oglądania prywatny album ze zdjęciami, a na sam koniec przebiera się w prawdopodobnie najbardziej uwodzicielski kostium, jaki ma. Chyba każdy potraktowałby to jako zachętę, prawda? Do tego ta rozpierająca mnie energia, powstała nie tylko przez przemianę w demona, nie pozwalała mi się teraz zatrzymać. Na to było już za późno. Z początku nie chciałem się przemieniać, ale ten podglądacz pod oknem był do tego dobrym pretekstem. Na szczęście „moja Królewna Cosplay’u” myślała, że nie panuję nad tym, co robię w mojej mroczniejszej formie i nic z tego nie pamiętam. To ułatwiało sprawę. Czułem się bezkarny, bo wszystkiego mogłem się wyrzec, a ona raczej bez problemu by mi wybaczyła. Jednak czy aby na pewno chciałem zapomnieć o tym, co miałoby się za chwilę stać? Bynajmniej.
- Po co chcesz to zrobić? – objąłem jej chudziutkie nadgarstki jedną dłonią. W porównaniu ze mną była malutka, dzięki czemu mogłem bez problemu ją unieruchomić i ograniczyć jej wszelkie ruchy. – Chyba nie po to ubrałaś to, by teraz się przebrać, tak? – Na mojej twarzy pojawił się szalony uśmiech. Zamknęła oczy. – Nie bój się, nie zrobię ci nic złego. – Wolną dłonią zacząłem głaskać jej policzek. Potem przełożyłem dłoń prosto na jej brzuch. – Od początku tego chciałaś – zbliżyłem usta do jej ucha. – Prawda? – wyszeptałem kusząco i delikatnie ugryzłem jego płatek. Cichutko pisnęła.
Wciąż nie otworzyła oczu. Wkurzające. Pragnąłem się z nią pobawić, a ona co? Chciała pamiętać tylko ciemność? Jej twarz wciąż płonęła czerwienią, lekko się trzęsła, a usta miała lekko uchylone tak, jakby chciała coś powiedzieć, ale wstydziła się to zrobić. A może po prostu się bała? Kogo? Mnie? Całkiem urocze. Gdyby wiedziała, że takie coś jeszcze bardziej mi się podoba, na pewno próbowałaby wziąć się w garść. A tak to co? Jej nieświadome przekomarzania sprawiały, że miałem ochotę na więcej i więcej. Nawet wcześniejsze wparowanie siostrzyczki do pokoju mi w tym nie przeszkodziły, a wręcz w jej zachowaniu widziałem aprobatę. To wejście do pokoju sprawiło, że Tsu poczuła się jeszcze bardziej zawstydzona i pewnie też upokorzona. Ciekawe, co teraz sobie myśli? „Proszę, Shion, nie przestawaj” czy raczej: „Błagam, Shion, zostaw mnie w spokoju”? W sumie... na razie jeszcze nie zrobiłem nic, co mogłoby zasiać w jej duszy ziarno niepokoju.
- Tsu-ki-ko – wyakcentowałem każdą sylabę. – Spojrzysz się na mnie, proszę?
Dziewczyna jedynie zamknęła usta i mocno zacisnęła je, przez co powstała z nich cienka linia. Ani trochę nie podobała mi się jej nieśmiałość. Czy zasłużyła na karę? Jeśli tak, to jaką? Za pomocą iluzji skrępowałem jej nadgarstki, dzięki czemu obydwie dłonie miałem wolne. Gdyby chciała, bez problemu mogłaby rozerwać te fałszywe więzy. Jeden szybki ruch i rozpłynęłyby się w powietrzu, pozostawiając za sobą jedynie jasnoniebieski dym. Mimo to magini nie zrobiła tego.
- Naprawdę, naprawdę Tsu? – zachichotałem.
Zszedłem troszkę niżej tuż nad jej brzuch, omijając te dwie krągłości. Dotknąłem miejsca, gdzie widoczne były jej kości miednicze. Dotknąłem językiem tę granicę między brzuchem a kością, a potem z uczuciem ugryzłem to miejsce. Blondynka w odpowiedzi zapiszczała. Z małej, nowo powstałej ranki popłynęła cieniutka strużka krwi. No tak. Zapomniałem. Mimo że nie byłem wampirem, to moje kły w formie demona były zaostrzone i zdolne do takiego czegoś.
- To... bolało... – wyszeptała.
- Miało boleć – odparłem i ustami zahamowałem ten minimalny krwotok.
Cichutko pisnęła. Zaczęła wierzgać nogami, ale szybko jej to uniemożliwiłem, siadając na nich.
- Co powiesz na przejście o krok dalej? – spytałem, odpinając guzik od jej spodenek.
Przed zrobieniem czegoś jeszcze ponownie spojrzałem się prosto w jej oczy. Były szkliste, a w ich kącikach dostrzegłem łzy. Skoro tak bardzo się boi, że aż prawie zaczyna płakać, to dlaczego nic o tym nie mówi? Głupiutka. Ustami musnąłem jej żuchwę, a wtedy jedna pojedyncza kropla spłynęła po jej policzku.
- Dlaczego płaczesz? – zacząłem się w nią wpatrywać. – Boisz się tego? – obserwowała mnie w milczeniu.
- T-Tak... Trochę się boję... - powiedziała, patrząc mi prosto w oczy.
- Nie chcesz tego? – dłonią przejechałem po jej brzuchu.
- J-Ja... Wolałabym to zrobić z prawdziwym, ludzkim Shionem... – zaczęła. - Chciałabym, żeby to pamiętał... – zaprzeczenie będące jednocześnie potwierdzeniem. Sprytne. Zaśmiałem się.
- Moja droga – wyszeptałem jej do ucha. – To ja jestem tym prawdziwym Shionem – powiedziałem spokojnym tonem. – Kiedyś tamten Shion zniknie i zostanę tylko ja – odsunąłem się i wybuchnąłem śmiechem. – Ale skoro nalegasz, to tym razem ci odpuszczę – zszedłem z niej. – Jednak następnym razem mnie nie prowokuj, dobrze? Wtedy się już na pewno nie powstrzymam.
Wstałem i usiadłem na jednym z krzeseł znajdujących się u niej w pokoju.
- Czy… czy mógłbyś mnie rozwiązać? – spytała, siadając na łóżku.
- Sama to zrób. Naprawdę myślałaś, że moje iluzje były aż takie mocne? Każdy by je bez problemu zniszczył – uśmiechnąłem się.
Dziewczyna jednym szybkim ruchem pozbyła się sztucznych więzów. Spojrzała się na swoje ręce, a po tym, jak z jej oczu popłynęły łzy, zakryła je dłońmi.
Płakała. Przeze mnie.
Z niewiadomych przyczyn cały zacząłem drżeć. Zraniłem ją. Nie ważne, czy tego chciałem, czy nie, zrobiłem to. Zachowałem się jak najgorszy śmieć. Momentalnie poczułem jak, opuszcza mnie siła i energia. Powróciłem do mojej ludzkiej formy. Chwilkę przyglądałem się dziewczynie w milczeniu. Co powinienem zrobić?
– Przepraszam – powiedziałem, spuszczając wzrok. – Wiedziałem, że to się może stać. Dlatego nie chciałem ani z tobą trenować, ani się przy tobie przemieniać – westchnąłem. – Przepraszam…
Chociaż te przeprosiny były szczere, to nie żałowałem tego, co zrobiłem. A powinienem. Jestem potworem w ludzkiej skórze. Osobą, która nigdy nie powinna zasłużyć na szczęście.
<następne opowiadanie>
< Tsukiko? >
Liczba słów: 979

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz