- Akihito! - krzyknęła nauczycielka - Nie chciałbyś mi pomóc? Trochę pobrudziłam w sali od biologii, a za bardzo nie mam czasu, by posprzątać.
- Oczywiście - odparłem z niepewnością w głosie. - Za 10 minut będę w sali.
Zrobiłem coś durnego. Sprzątałem tam chyba dwie godziny. Dobrze, że miałem maskę, bo pachniało, jak by coś się paliło wcześniej. Gdy wychodziłem z sali, ujrzałem dziewczynę sterczącą nad kartonem od bananów lub innych owoców.
- Co ty tu robisz? - zapytałem stanowczo dziewczynę. Widać było, że nie chcę tu być.
- Znalazłam kotki - odpowiedziała po chwili.
Zbliżyłem się tak szczerze sam nie wiem po co. Próbowała uciec, lecz zagrodziłem jej drogę. Spojrzałem na jej telefon wysłała wiadomość z prośbą o pomoc. Nagle zobaczyłem jej siostrę.
- Odsuń się od mojej siostry - warknęła druga dziewczyna.
- Nic jej nie zrobiłem, spytałem, co tu robi. Bo co, dziewczyna nie potrafi sama sobie radzić i musi wzywać wsparcie? - powiedziałem szybko.
Dziewczyna podeszła i szepnęła:
- Chyba nie chcesz być podłączony do kroplówki,co nie? -powiedziała.
- A wiesz, że dawno nie byłem w szpitalu. - zaśmiałem się cicho.
Poszły szybko do swojego pokoju. A ja zostałem sam na sam z kotami. Pierwsze dni były spoko. Ale jakoś szybko zaczęły rosnąć. Na szczęście znam kogoś kto chciałby zaopiekować się kotami. A dokładnie anielica z pizzeri. Kolejne dni mijały szybko. Bez kotów w pokoju było jakoś cicho, ale przywykłem już. Była lekcja biologii. Pani dyktowała zadania. Niestety nie usłyszałem. Odwróciłem się szybko, by zapytać jakie jest zadanie, lecz gdy się odwróciłem, zobaczyłem tamtą dziewczynę. Odpowiedziała mi szybko z niepokojem w oczach. Najwyraźniej wiedziała jaka jest owa nauczycielka. Po lekcjach skierowałem się do dziewczyny, aby przeprosić za całe zajście.
- Jak chcesz możemy gdzieś wyjść razem - powiedziałem
- Ok.Znam fajną kawiarnie. - odpowiedziała.
Dała mi kartkę z adresem i ruszyła na stołówkę. Następnego dnia w piątek o godzinie 17:00 udałem się do tej kawiarni. Padał deszcz i było dosyć zimno na dworze. Zobaczyłem ją siedzącą przy oknie. Podszedłem, witając się. Zamówiłem latte, a ona gorącą czekoladę. Na końcu dałem jej swój numer. Wieczór był udany. Fajna kawiarnia, dobra kawa. Oczywiście także spoko osoba. Ma na imię Rose. Lecz przez jej wygląd mówiłem po prostu Candy.
<Rose?>
Ilość słów: 526
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz