Chrupki... Lody coca-colowe... Sam nie wiedziałem, jak nazywa się to poprawnie, ale i tak je lubiłem.
Wziąłem to, co chciałem i skierowałem się do kasy. Zauważyłem
dziewczynę, która próbowała czegoś dosięgnąć z wyższej półki. Mogłem się
domyślić, że chodzi o żelki. W końcu tylko one tam były. Sam nie byłem
super wysoki, ale przynajmniej tyle sięgałem, by dosięgnąć to, czego
chciała. Przy okazji wezmę dla siebie jedno opakowanie. Wziąłem dwie
paczki, z czego jedne podałem tej niskiej dziewczynie.
- Dziękuję — uśmiechnęła się do mnie. Według mnie miała piękny uśmiech.
- N-nie... Ma za co... - rzekłem.
- Nie za zimno na lody? - spytała.
Spojrzałem na loda z lekkim zmieszaniem. Może miała trochę racji.
- Uhm... ale nic mi nie będzie — uśmiechnąłem się szeroko. - Nic mi nie będzie, jestem odporniacha — zażartowałem, na co dziewczyna cicho się zaśmiała.
- Mam nadzieję... - powiedziała.
- Kuroko Beckett, a ty? - zapytałem, podając jej dłoń.
- Judy Okami... - uścisnęła mą dłoń.
- Twoje nazwisko brzmi jak wilk — zauważyłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz