---
Poczułem jak Kagami kopie mnie w plecy i budzi mnie. Chwilę później wyszedł z pokoju. Lekcje miałem na dziewiątą, więc spokojnie mogłem się ogarnąć. Wstałem, umyłem się, ubrałem się w niebieskie jeasny i czarną koszulkę, zjadłem śniadanie, pożegnałem się z Ayato, a następnie wziąłem torbę i udałem się do szkoły. Zobaczyłem plan lekcji przy wejściu. Miałem pierwszą godzinę wychowawczą. Pewnie wychowawca przedstawi mnie reszcie klasy. Cudownie. Okazało się, że jest nim Albion Kyoji. Przedstawiłem się reszcie klasy, bez jakiegoś większego entuzjazmu. Widziałem różne twarze, od wampirów, kończąc na uzdolnionych magicznie. Widać, że ta klasa nie jest do końca normalna, czuć tą atmosferę na kilometr, ale czego ja się spodziewałem, zawsze tak było, jest i będzie. Nauczyciel wskazał mi ostatnią ławkę przy oknie. Usiadłem tam.
---
Lekcje skończyły się ok. godziny 16:00. Zapisałem się do klubu sztuk walki i boksu. Dzisiaj powinno być spotkanie integracyjne na placu koło sali gimnastycznej. Udałem się tam od razu po zajęciach. Byłem nie wyspany, ale co zrobisz, nic nie zrobisz. Poznałem opiekuna mojego klubu. Nazywa się Matteo Terazzi. Z pozoru wydawał się spoko, ale coś mi nie pasowało w nim, ale nie wiem do końca co. Jakoś mało mnie to obchodzi kim jest, jaki jest i inne gówno. Zapoznałem się z innymi członkami klubu. Urządziliśmy sobie próbną walkę. Walczyłem z jakimś blondynem. Był zaskoczony moim sposobem walki, podobnie jak Matteo i inni członkowie. Nie dziwie się, mój sposób walki jest kompletnie inny niż ten oklepany, powtarzany od dziesiątek lat. Uczył mnie mój dziadek, mistrz w swej dziedzinie, a po jego śmierci sam doskonaliłem i wymyślałem nowe techniki walki. Pokonałem go z łatwością. Nie był to jakiś silny przeciwnik.
---
Po treningu udałem się do pokoju, byłem strasznie zmęczony. Nie mogłem się skupić na lekcjach przez ten koszmar. Dręczył mnie cały dzień. Wparowałem do pokoju. Zbliżała się godzina 18:00. Na początku wziąłem szybki prysznic, a potem zająłem się pracą domową. Byłem dość dobry w nauce, więc uczenie się i odrabianie prac nie zajmowało mi dużo czasu. Spędziłem nad nią jakieś 30 min. Gdy już zacząłem pakować książki do torby, do pokoju wszedł Kagami. Był chyba po treningu. Spojrzałem na niego, ale nie miałem siły się z nim witać. Głowa opadłą mi na biurko. Chwilę później ocknąłem się i wziąłem z lodówki energetyka, by się trochę pobudzić. Usiadłem na łóżku pijąc napój i zacząłem rozmyślać o dzisiejszym koszmarze. Czerwonowłosy zdążył się ogarnąć i chyba miał zamiar się pouczyć, ale najpierw rzucił tekstem...
<Kagami-kun~?>
Ilość słów: 756
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz