Strony

niedziela, 4 lutego 2018

Od Kagamiego do Erena

Rzuciłem swoje książki od języka japońskiego na biurko z chęcią nauki. Nie lubiłem robić sobie zaległości, a szczególnie z tego, z czego jestem słaby. Popatrzyłem na Erena, który popijając energetyka, chyba o czymś intensywnie myślał. Widziałem wielkie, sine worki pod jego oczami, a sam fakt, że był blady utwierdził mnie w myśli, że mało spał lub też miał jakiś koszmar. Nie raz miałem takie problemy, więc wydedukowanie problemu nie było ciężkie. Spojrzałem na niego uważnie, a potem rzuciłem w niego gumką do ścierania. Ten otrząsnął się z transu, patrząc na mnie tymi żółtkowymi oczami. Przerażony jak nic... Pokręciłem głową, a potem wstałem z krzesła, a następnie usiadłem obok niego. Teraz wyczuwałem aurę zmartwienia i lekkiego strachu, ale to był strach spowodowany czymś innym.
-No, Eren-kun. Gadaj co ci tam we łbie siedzi? Wiesz, może nie znasz mnie długo, ale dlatego, że jesteśmy współlokatorami, a na dodatek mamy wiele wspólnego, to możesz mi powiedzieć co ci na sercu leży.-rzekłem z powagą.
Chłopak wydawał się zaskoczony moimi słowami, ale po chwili jednak powrócił ten skupiony i lekko smutny wyraz twarzy. No i teraz mocniej mnie zaciekawił. Niby od początku wydawał się tajemniczy, ale wbrew pozorom nie lubię patrzeć na smutek innych osób.
-Wiesz...jakoś nie mam ochoty wkręcać w to kogokolwiek.-rzekł, a potem usłyszałem trzask.
Był to dźwięk zgniatanej w jego dłoni pustej puszki po napoju energetycznym. Chyba naprawdę się przejął, ale nie rozumiałem tego, dlaczego chce to w sobie kryć. Rozumiem to, że może i długo go nie znam, ale umiem być wsparciem, choć czasami ciężko okazuję swoje emocje.
-Głupiś bożku. Nie jestem kimkolwiek lub kogokolwiek. Jestem twoim kumplem, a na dodatek kimś kto z pewnością nie zdradzi nic związanego z tobą czy ze mną. To, co teraz powiesz, nie wyjdzie poza nasz pokój.-na moją twarz wkroczył delikatny uśmiech.
Dobra, brzmię jak przewrażliwiony na punkcie bliskiej osoby przyjaciel, ale dla mnie sam fakt, że widzę takiego posępnego, w złym humorze żółtkookiego. Mimo tego, że jakoś długo się nie znamy, to mam dziwne wrażenie, ze nasza znajomość ma dobre wiatry i kieruje się w dobrym kierunku.
-Heh...jesteś pierwszą osobą, która mi to mówi... Naprawdę chcesz poznać moją mroczniejszą stronę?-powiedział, drapiąc się lekko po szyi.
Zaśmiałem się, a potem położyłem dłoń na jego głowie, czochrając te jego brązowe kudły. Oj, głupi on, głupi. Nie wiedziałem, że taki głupol będzie w stanie wydobyć ze mnie tą o wiele milszą stronę. Spojrzałem na niego, drapiąc się po policzku.
-Wbrew pozorom, czuję się w twojej obecności dobrze, a na dodatek zaczynam ciebie traktować jak dobrego kumpla, więc nie chcę mieć jakichś kwasów i tajemnic...-odwróciłem wzrok.
Po chwili wróciłem spojrzeniem do szatyna, który patrzył na mnie jak na debila. No, może nie jak na debila, ale na pewno był bardzo zaskoczony. Nie wiedziałem, co mogę teraz powiedzieć, więc jedyne co mogłem, to czekać aż mi odpowie.
-E-ee... J-ja...-zająknął się.
Warknąłem coś pod nosem i uderzyłem go dość mocno, ale z wyczuciem w ramię. Potem delikatnie się uśmiechnąłem, chcąc dać mu jakiekolwiek wsparcie. Mam dziwne wrażenie, że ten chłoptaś ma coś ciężkiego za sobą. Nie ufa ludziom, więc nie zdziwi mnie to, jak po prostu mi nie odpowie. Cień, który nagle wylazł spod łóżka, podlazł na dwóch łapach do Ayato i trącił go łapą. Chyba chciał mieć z nim dobry kontakt, bo w sumie to jest też w pewnym sensie jego współlokator. Wróciłem wzrokiem do nadal jąkającego się żółtkookiego. Przewróciłem oczami, a potem przetarłem twarz dłońmi. Zmierzwiłem swoje czerwone kudły, a potem westchnąłem.
-Nie no, spoko. Wiesz, nie wymagam, abyś zaraz mi tutaj się spowiadał z całego swojego życia, ale dobrze by było, aby też nie ukrywać czegoś, co ci leży na serduchu. Uwierz mi, że takie wyznanie tego, co ci zalega lekko ci ulży. Ja jestem cicho i z pewnością nikomu o tym nie powiem.-wyznałem, kładąc dłonie na karku.
<Eren-kun?!>
Ilość słów: 631

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz