niedziela, 4 lutego 2018

Od Erena do Kagamiego

Skończyłem się myć, a następnie ogarnąłem Ayato, bo miał posklejaną od krwi sierść. W końcu wyszedłem z łazienki. Spojrzałem na Kagamiego. Spał już. Zdziwiło mnie to, myślałem, że jest jeszcze wcześnie. Wziąłem telefon i spojrzałem na godzinę, 23:00. To by wszystko wyjaśniało, jutro jest przecież szkoła. Dobra, pora iść spać. Walnąłem się na łóżko i próbowałem zasnąć. Szło mi to dość opornie, ale po jakiś 2 godzinach tarzania się na łóżku, zasnąłem. Nie było jednak tak przyjemnie, jak się mogło zdawać. Miałem koszmar, kolejny. Dość często je miewam, ale ostatnimi czasy zdarzają się coraz częściej pojawiać. Trochę mnie to niepokoi, ale nic z tym nie mogę zrobić. A jak wyglądał akurat ten? Okropny...byłem w jakimś pomieszczeniu, pełnym krwi na ścianach i na podłodze. Wszędzie zwłoki, zmiażdżone części ciał ludzkich. Obrzydliwe. Nagle zza ciemnej kraty wyłoniła się pewna postać. Na wpół, jakby to powiedzieć... rozerwana i na wpół pociachana. Trudno było zidentyfikować, kto to był. Zaczęła do mnie podchodzić, a ja zacząłem się cofać. Niestety trafiłem na ścianę, nie mogłem dalej uciec, a ona podchodziła do mnie i cały czas powtarzała takim psychicznym, a zarazem smutnym głosem: "To ty mnie zabiłeś", "To wszystko twoja wina", "O ty odebrałeś mi życie", " Potwór".. Nagle zza jej pleców zaczęło się pojawiać setki podobnych do niej postaci. Mianowicie, rozszarpanych, całych we krwi i tak dalej. Okropny i przerażający widok. Spojrzałem na ich fragmenty ubrań. To były osoby z tamtego szpitala. Co do jednego. Znowu ten koszmar...od momentu TEGO wydarzenia, zżerało mnie poczucie winy, to prawda, ale ostatnio w bardziej drastyczny sposób sumienie mi o tym przypomina. Nagle pojawiła się inna postać- moja babcia. Wtedy obudziłem się natychmiastowo z tzw. "zimnym potem". Czemu coraz częściej się to zdarza... Nikt nic nie wie o tych koszmarach i mam nadzieje, że Kagami szybko się o tym nie dowie. Nie mam zamiaru nikogo w to wkręcać. Spojrzałem na telefon, godzina 5:00 nad ranem. Rozglądnąłem się po pokoju, Ayato spał, podobnie jak Kagami i jego Cień. Poszedłem do łazienki i spłukałem twarz zimną wodą. Następnie z powrotem położyłem się do łożka i próbowałem zasnąć. Zajęło mi to godzinę, masakra.
---
Poczułem jak Kagami kopie mnie w plecy i budzi mnie. Chwilę później wyszedł z pokoju. Lekcje miałem na dziewiątą, więc spokojnie mogłem się ogarnąć. Wstałem, umyłem się, ubrałem się w niebieskie jeasny i czarną koszulkę, zjadłem śniadanie, pożegnałem się z Ayato, a następnie wziąłem torbę i udałem się do szkoły. Zobaczyłem plan lekcji przy wejściu. Miałem pierwszą godzinę wychowawczą. Pewnie wychowawca przedstawi mnie reszcie klasy. Cudownie. Okazało się, że jest nim Albion Kyoji. Przedstawiłem się reszcie klasy, bez jakiegoś większego entuzjazmu. Widziałem różne twarze, od wampirów, kończąc na uzdolnionych magicznie. Widać, że ta klasa nie jest do końca normalna, czuć tą atmosferę na kilometr, ale czego ja się spodziewałem, zawsze tak było, jest i będzie. Nauczyciel wskazał mi ostatnią ławkę przy oknie. Usiadłem tam.
---
Lekcje skończyły się ok. godziny 16:00. Zapisałem się do klubu sztuk walki i boksu. Dzisiaj powinno być spotkanie integracyjne na placu koło sali gimnastycznej. Udałem się tam od razu po zajęciach. Byłem nie wyspany, ale co zrobisz, nic nie zrobisz. Poznałem opiekuna mojego klubu. Nazywa się Matteo Terazzi. Z pozoru wydawał się spoko, ale coś mi nie pasowało w nim, ale nie wiem do końca co. Jakoś mało mnie to obchodzi kim jest, jaki jest i inne gówno. Zapoznałem się z innymi członkami klubu. Urządziliśmy sobie próbną walkę. Walczyłem z jakimś blondynem. Był zaskoczony moim sposobem walki, podobnie jak Matteo i inni członkowie. Nie dziwie się, mój sposób walki jest kompletnie inny niż ten oklepany, powtarzany od dziesiątek lat. Uczył mnie mój dziadek, mistrz w swej dziedzinie, a po jego śmierci sam doskonaliłem i wymyślałem nowe techniki walki. Pokonałem go z łatwością. Nie był to jakiś silny przeciwnik.
---
Po treningu udałem się do pokoju, byłem strasznie zmęczony. Nie mogłem się skupić na lekcjach przez ten koszmar. Dręczył mnie cały dzień. Wparowałem do pokoju. Zbliżała się godzina 18:00. Na początku wziąłem szybki prysznic, a potem zająłem się pracą domową. Byłem dość dobry w nauce, więc uczenie się i odrabianie prac nie zajmowało mi dużo czasu. Spędziłem nad nią jakieś 30 min. Gdy już zacząłem pakować książki do torby, do pokoju wszedł Kagami. Był chyba po treningu. Spojrzałem na niego, ale nie miałem siły się z nim witać. Głowa opadłą mi na biurko. Chwilę później ocknąłem się i wziąłem z lodówki energetyka, by się trochę pobudzić. Usiadłem na łóżku pijąc napój i zacząłem rozmyślać o dzisiejszym koszmarze. Czerwonowłosy zdążył się ogarnąć i chyba miał zamiar się pouczyć, ale najpierw rzucił tekstem...

<Kagami-kun~?>
Ilość słów: 756

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz