poniedziałek, 5 lutego 2018

Od Kagamiego do Erena

Znałem takie koszmary. Nawet za dobrze. Dręczyły mnie długi czas, kiedy byłem młodszy. Zawsze to samo. Te cholerne żywiołaki, ich wpychanie łap w nasze życie, a potem przez nich prawie straciłem matkę. Ta jednak walczyła, broniła mnie, nie chciała, aby stała mi się najmniejsza krzywda. Popatrzyłem na chłopaka, a potem położyłem dłoń na jego głowie, lekko go po niej czochrając.
-Ogarniam. Spoko, nic nikomu nie powiem. Sam nie miałem łatwo. Dlatego, musisz zaakceptować fakt, że po pierwsze, jestem tutaj, aby ci pomóc. Po drugie, nie chcę tajemnic między nami, bo jednak to może nieco zaważyć na tym, że zaczniemy się żreć. Poza tym, nie znoszę patrzeć, jak w sumie bliskie mi osoby są krzywdzone w jakikolwiek sposób. Czy to przez koszmary, czy wspomnienia.
-Haha, prawdziwy z ciebie psycholog... Ale dzięki, od razu mi lepiej-rzekł.
-Głupiś bożku.-trąciłem lekko jego ramię-Nie nadaję się na psychologa, ale chyba na dobrego kumpla, nie uważasz?
-Ta, trudno zaprzeczyć.
Uśmiechnąłem się do niego szeroko, a potem pochwyciłem go i ponownie rozczochrałem mu włosy. Następnie się podniosłem z jego materaca, przeciągając się. Jak mi nawalają kości. Rozciągnąłem się, a potem zmierzwiłem swoje włosy. Podchodząc do szafy, zdjąłem z siebie koszulkę, pozostając z nagim torsem. Kiedy byłem już przy niej, zdjąłem też spodnie, a potem w samych bokserkach rzuciłem się na łóżko. Nie minęło dużo czasu, a ja już zacząłem odpływać. Jedyne co usłyszałem, to ciche dobranoc, ale już na nie nie odpowiedziałem.
---
Z samego rana się podniosłem z myślą, że czeka mnie szkoła. Przetarłem twarz dłońmi, a potem spojrzałem na telefon, który pokazywał mi, że chyba w nocy, a raczej późnym wieczorem otrzymałem wiadomość. Wziąłem przedmiot do dłoni, a potem ospale przeczytałem wiadomość.
H> Dzięki naszemu menadżerowi, dostaliśmy jeden dzień wolnego na trening. Jutro, spotykamy się tak, jakbyśmy szli na lekcje. Musimy się pilnować i nie ma opierdzielania się, bo wtedy już nie będziemy mieli możliwości, aby dalej ćwiczyć. W następnym tygodniu rozpoczynają się mistrzostwa, więc pamiętaj, aby mieć wieczorami chwilę na odpoczynek. W razie czego, wszyscy spotykamy się przed Akademikami, ale gdyby tam nikogo nie było, znaczy to, że była nas większa grupa i poszliśmy na salę. Od razu się przebieramy i potem zaczynamy od porządnej rozgrzewki. Kagami, od razu ci mówię, że wyłącznie dzisiaj, na tym treningu będziesz mógł wejść w Zone, bo może się nam to przydać. Śpij dobrze i do jutra.
Widząc treść, podniosłem się, a potem pokierowałem kroki do łazienki. Wziąłem szybki prysznic, a następnie ubrałem pierwsze, co mi wpadło pod rękę. Z torbą na ramieniu, ruszyłem ku sali gimnastycznej. Nie spotkałem chłopaków, co znaczyło, że są oni już tam na miejscu. Po przebraniu się, wkroczyłem do drużyny, a ci przywitali mnie głośno. Przewróciłem oczami, a potem dołączyłem się do rozgrzewki. Biegaliśmy wokół boiska, potem rzucaliśmy do kosza, a właśnie po tym nastąpiło oczekiwane przeze mnie. Mecz. Strzeliłem palcami, a potem gotowy do gry, czekałem, aż Riko wyrzuci piłkę do góry.
---
Wygrywaliśmy z drugim składem już dobrymi 50 punktami. Byłem cholernie szczęśliwy, że nareszcie mogłem tak długi czas grać bez przerwy. Pot płynął po moim czole, więc kiedy usłyszałem, że mamy chwilę przerwy, stanąłem w pobliżu kosza, a potem wsadziłem palce w swoje włosy, patrząc w jeden punkt. Tym punktem były drzwi, które nagle się otworzyły, a w progu stanęła drużyna, która z nami przegrała niewielką ilością punktów. Zawsze postrzegali siebie jako od nas lepszych, mimo tego, że przegrali tymi pięcioma punktami. Jednak przegrali, a to my wygraliśmy. Irytowali mnie. Okropnie. W moich oczach zaczęły strzelać iskierki, gdy nagle z sali wyprosił ich nasz menadżer oraz Riko. Wiedzieli, że ich obecność może wywołać zamieszanie, a szczególnie mogło wywołać zdenerwowanie z mojej strony, a wtedy byłbym bezlitosny dla koszów. Potem rzuciłem spojrzenie na Hyugę, pozostawiając swoje włosy. Prychnąłem pod nosem, biorąc do ręki piłkę.
<Ereen?>
Ilość słów: 623

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz