wtorek, 6 lutego 2018

Od Erena do Kagamiego

Wstawałem z łóżka dość opornie. Ta, uwielbiam spać. Zawsze jest to zdanie "jeszcze pięć minut", a wychodzi taka godzinka. Ech... Zwlokłem się z łóżka. Jak zwykle, poranna rutyna i kierunek szkoła.
---
Kolejny nudny dzień, nic ciekawego ani na lekcjach, ani na przerwach. Dzisiaj odbyło się też spotkanie klubowe. Nic wartego większej uwagi. Do domu zacząłem się zbierać ok. 19:30, a o 20:00 byłem już w pokoju. Zacząłem się zastanawiać nad tym nowo otrzymanym znamieniem. Jak to działało? Co mi to dawało? Czy w jakiś sposób zmieniało mnie? Dawało jakieś moce? Nie wiem, ale mam silne wrażenie, że niedługo się tego przekonam. Kilka minut później do pokoju wszedł Kagami. Przywitaliśmy się, a później czerwonowłosy zapytał:
-Jak ci minął dzień żółtku?
-Szczerze? Nudno jak cholera...tylko jakoś cały dzień bolą mnie plecy- złapałem się przy tym za ramię.
-Plecy? Może to przez te skrzydełka co masz je na plecach. Jakoś wydaje mi się, że ich wcześniej nie miałeś...
-Zauważyłeś? Kiedy?
-Wczoraj, może przedwczoraj? W każdym razie wtedy, kiedy wróciłem z całodniowego treningu. Spałeś rozwalony, więc ciężko było nie zauważyć
-Aa wtedy...jakoś nie miałem zamiaru tego ukrywać czy coś. Szczerze, to nawet nie wiem jak one "działają" dokońca...
-A skąd je wytrzasnąłeś? Czyżby jakaś wróżka ciebie uwiązała?
-Można tak powiedzieć, chociaż raczej była to opiekunka lasu.
-Nimfa? Driada? A może to jakaś wiedźma? Głupiś bożku... Oj głupiś...
-Nie, to nie była ani nimfa, ani driada, ani wiedźma. Aż tak głupi nie jestem.
-A skąd masz pewność, że nie jest nimfą, driadą, wiedźmą czy innym leśnym stworzeniem?
-Bo cholera jasna z nią rozmawiałem. A co do leśnego stworzenia, to może nim być, tylko nie wiem czym. Dobra, w każdym razie związana z lasem.
-Dajesz sobą manipulować. Skąd możesz wiedzieć, czy ona tego nie wykorzysta w złym celu? To tak, jakbyś oświadczył sukkubowi, że ją kochasz... Ona to tylko wykorzysta i albo ciebie by zabiła, albo by odeszła i nie powróciła, pozostawiając cię ze złamanym sercem.
-A co ty doktor miłości czy jak? Po prostu jej zaufałem. Wiesz, trudno żeby wszystkie zwierzęta w lesie, a w tym Ayato, myliły się co do niej.
-Przepraszam panie wszystkowiedzący. Zwierzęta też się mylą. Ślepo podążają za tym, kto rzuci im kawałek żarcia...
-Haha, pewnie i okłamałyby mnie w żywe oczy- uśmiechnąłem się.
-To jest zwierzę. Nie mówię, że one nie myślą, ale ufają wszystkim po kolei. Jak myślisz, dlaczego nie mam normalnego zwierzęcia? Bo wiem, że kiedyś poprostu by mnie zostawiło
Spojrzałem na niego ze zdziwieniem:
-Mnie nigdy nie okłamały i nigdy nie porzuciły. Były i nadal są moimi cennymi przyjaciółmi- powiedziałem szczerze.
-Przyjaciele też zdradzają... Wbijają nóż w plecy...-usiadł na swoim łóżku, wyjmując swój naszyjnik z pierścieniem i przyjrzał mu się.-Uwierz mi, że nie warto ufać każdemu....
-Mi to mówisz?
Domyślałem się, że czerwonowłosy ma jakiś uraz z przeszłości i dlatego tak mówi, ale postanowiłem nie drążyć tematu:
-Słuchaj, obaj jesteśmy podobni. Wiem, że nie ufasz ludziom, ale zwierzęta to też w pewnym sensie ludzie. One też mogą wbić nóż w plecy...
Już miałem się odezwać, ale coś się stało. Zrobiło mi się strasznie gorąco i zaczęło kręcić mi się w głowie. Podtrzymałem się biurka...
-Hej, Eren... Kładź się...
Kagami przełożył moją rękę przez swój kark i pomógł mi dojść do łóżka. Usiadłem na nim. Czułem jak coś mnie pali na plecach. Czerwonowłosy chciał to sprawdzić i podniósł moją koszulkę. Potem powiedział:
-Hej, teraz mówię na serio... Skąd wiesz, czy to nie jakaś klątwa... Nie chcę, aby stała ci się krzywda wiesz?
Teraz przypomniały mi się słowa tej kobiety. Chyba nieświadomie wypowiedziałem je na głos
- "Gdy będę potrzebowała twojej pomocy, twoje znamię da ci znać o tym"...
-Chyba nie myślisz, że ciebie gdzieś puszczę. Nie ma mowy...
Automatycznie wstałem i wyszedłem na balkon. Popatrzyłem się w rozgwieżdżone niebo. Kagami znalazł się tuż obok mnie.
-Eren... Nie żartuję... Nie chcę, abyś gdziekolwiek szedł. To jest jakaś szemrana sprawa...-pochwycił lekko moje ramię.
-Ale ja...muszę...
W tym momencie rozwinąłem skrzydła, tylko, że jest jeden problem. Moje jedno skrzydło było białe...nie czarne. Tak jak na znamieniu.
-Eren! Mówię ci, że nie musisz i nie możesz! W tym lesie mieszkają różne stworzenia!
-Kagami...moje skrzydło...- wskazałem palcem.
-Widzę... Coś ty narobił...
-Złożyłem obietnicę...-w tym momencie wspiąłem się na barierkę i odwróciłem głowę mówiąc:
-Albo lecisz ze mną, albo lecę sam. Twój wybór.
-Głupiś... Jasne, że idę i obiecuję, że jak ujrzę to ścierwo to normalnie coś jej zrobię...-w tym momencie ujrzałem anielskie, białe skrzydła chłopaka.
Ruszyliśmy. Lecieliśmy wśród drzew. Czułem, jakby w mojej głowie znalazła się mapa i automatycznie wiedziałem gdzie lecieć. Poza tym byłem o wiele szybszy i zwinniejszy niż zazwyczaj, Kagami to zauważył i rzucił:
-Oi...Eren-kun... A wpiernik chcesz za jakieś zawody w lataniu? Przypomnę ci, że nadal nie wiem, gdzie lecimy...
-Ale kiedy ja wcale się nie ścigam...
-Cichaj tam głupi bożku... Anielskie skrzydła nie są wygodne do zwinnego latania...
Nagle poczułem dziwny impuls.
- To tutaj- wskazałem palcem na polanę blisko znanego mi jeziora i zacząłem szybko nurkować.
Wylądowałem, a tuż za mną znalazł czerwonowłosy. 
Słyszałem wszędzie krzyki stworzeń i wołanie o pomoc. Wspominały coś o pani lasu i o...demonie?
-Zwierzęta są niespokojne... coś tu nie gra...
-Ja nie wiem, nie słyszę... Niech tylko coś, ktoś się pojawi, a od razu się przekona jak to jest sobie zatańczyć z Bogiem Śmierci...
-Nie! Cicho...- wyprostowałem rękę tuż prze chłopakiem na znak, aby się nie ruszał.
-Nie rozkazuj mi....-warknął bardzo cicho pod nosem.
-Mówię poważnie. Zamknij się na chwilę.
-Spierdalaj....-mruknął pod nosem.
Nagle pode mną poczułem wibracje, a raczej w moim cieniu. Ktoś, a raczej coś złapało mnie za kostkę, wyłaniając swoją łapę z cienia.
-Cień? Ej, chodź tu...
Zwierzak posłuchał swojego właściciela i znalazł się obok nas. Zaczał coś mówić strasznie dziwnym głosem:
-Demon...Drzewo Życia...Pani Lasu...pomoc...
Potem zwierzak zniknął w odmętach cienia. Obaj staliśmy jak słupy...
-Eej, Kagami? Od kiedy on umie mówić?
-No... Od zawsze. Zazwyczaj się nie odzywa, bo to trochę go boli, ale jak trzeba, to użyje głosu...
Nagle ziemia się zatrzęsła. Ponownie zakręciło mi się w głowie. Odruchowo złapałem się Kagamiego. Chłopak nagle delikatnie mnie objął, jednak widać było, że zrobił to automatycznie...
-Sory... To odruchowe...
Miałem wizję... Drzewo Życia, które podtrzymywało cały las i jego opiekunkę było niszczone przez jakiegoś demona. Ale nie wiem jakiego. Włączył mi się jakby instynkt. Od razu podążyłem do tego drzewa, na co czerwonowłosy się zdziwił.
-Eren...?-chłopak ruszył za mną.
Czułem jak moje ciało samo się porusza. Chciałem za wszelką cenę uratować las. Znaleźliśmy się blisko drzewa. Przykuta do niego była Pani Lasu...krwawiła, a demon nadal się nad nią znęcał i śmiał z niej. Zacisnąłem zęby. Mój "instynkt" kazał mi iść prosto na tego demona. Nie myślałem trzeźwo. Już miałem się ruszyć, ale poczułem, że ktoś mnie trzyma, bym tego nie zrobił... Był to Kagami.
-Nawet nie próbuj... Nie ruszaj się...-zacisnął dłoń na moim nadgarstku z wyczuciem.
-Ale muszę go powstrzymać!
-Nic nie zrobisz, jasne!? Nie pozwolę, aby cokolwiek się tobie stało w moim towarzystwie.
-Ale teraz nie chodzi o mnie!!
-Chodzi!-zacisnął mocniej mój nadgarstek i lekko mnie do siebie przyciągnął.-Wiem, że tamta Pani Lasu jest ci bliska, ale w żadnym wypadku ciebie tam nie puszczę...
-Ten demon ją zabije...i zniszczy cały las...-powiedziałem z gniewem w oczach
-Chuj mnie to obchodzi, jasne?!-krzyknął, a potem nałożył pierścień na palec. Z jego pleców wyrosły ogromne, czerwone skrzydła, a jego otoczenie lekko zabłysło płomieniami.
-Nie waż mi się nawet stąd ruszyć...-warknął, a potem ruszył w kierunku demona
-Dobre sobie, nie jestem małym dzieciakiem. To moja obietnica i to ja ją dotrzymam. Nagle stworzyłem cień wokół siebie i tego demona.
-Eren! Kurwa!
Z mojego oka pociekła krwawa łza. Wciągnąłem demona do cienia i stworzyłem coś w rodzaju łańcucha, by nie mógł się ruszyć. Zacząłem podchodzić do niego i wnikać w stworzony wcześniej cień. Kagami chciał w niego wskoczyć.  Już leciał, ale na szczęście szybko zamknąłem portal. Mimo, że jest to półbóg, jeżeli nie ma tej mocy, mogłoby się stać coś bardzo złego...

<Kagami?>
Ilość słów: 1309

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz