sobota, 10 lutego 2018

Od Kagamiego do Erena

Byłem po treningu, a na dodatek byłem wściekły. Zdenerwowany spotkaniem z Tatsuyą, rzuciłem torbę o ścianę, a potem usiadłem na łóżku. Usłyszałem, jak coś szura pod materacem, więc na pewno był to Cień. Warknąłem, a potem wstałem, uderzając w ścianę, przez co lekko się... Wklęsła? Można to tak nazwać. Potem patrząc na zasiniaczoną dłoń, usiadłem z powrotem na łóżku. Spojrzałem na Erena, który patrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Czego się lampisz?-warknąłem.
-Co ty taki wkurwiony chodzisz i ścianę bijesz? Ona też ma jakieś uczucia. A tak serio. Co ci?-zapytał.
-Nic. Nie interesuj się.
-Jednak się zainteresuję
-Ja jednak myślę, że to nie dla ciebie informacja...
-Mówiłeś, że jesteśmy kumplami..
-Bo jesteśmy, ale zrozum, że ja nie chcę, abyś ucierpiał na tym. Poza tym, to mnie tak wkurzyło, że nie dałbym rady tego opowiadać.
-A dla mnie opowiadanie i zwierzanie się tobie poszło gładko...tak jasne, gadaj!
-Nie! Odczep się!-krzyknąłem, a naszyjnik na mojej szyi zabłyszczał czerwienią.
-"...By nie było żadnych kwasów i kłótni"...Ciekawe.
-Ależ ty uciążliwy!-moje dłonie lekko zapłonęły-To mnie wkurwia, jasne?!
-Mnie też dużo rzeczy wkurwia.
-Jak zawsze. Nie akceptujesz pomocy innych i nic w ogóle nie akceptujesz! Więc teraz nie powtarzaj moich słów!
-Słucham?! Nie przesadzasz przypadkiem?
-Ot się ogrodnik odezwał! Nie przesadzam! Mówię prawdę!
-Wiesz co? Pierdol się, zawsze to się kończy tak samo.
-Nawzajem. Krzyżyk na drogę.
Wstałem, zrzucając z siebie koszulkę i spodnie na pościel, a potem poszedłem do łazienki w samych bokserkach. Trzasnąłem drzwiami, a potem rozebrałem się i wlazłem pod prysznic. Odkręciłem głowę, mając nadzieję, że to mnie lekko ochłodzi. Jednak nie. Nie stało się to. Zacisnąłem pięści, kładąc je na ścianie, oraz spuszczając głowę do dołu. Cholerny ojciec... Spierdolił sprawę, a ja muszę teraz się tym zająć. Jeszcze tak sobie siedziałem pod prysznicem, a potem wyszedłem, nakładając nowe bokserki oraz biorąc ręcznik na ramiona. Wylazłem z łazienki, mierzwiąc swoje mokre włosy. Popatrzyłem na łóżko Erena, na którym chłopak już chrapał. I dobrze. Rzuciłem ręcznik na materac, a sam padłem, prawie od razu zasypiając. Nagle poczułem ruch przy ramieniu. Cień wpakował się obok mnie jak potulny pies i zamknął oczy. Eh... Niech będzie. Lekko pogłaskałem go, a potem ziewając, usnąłem, odlatując do krainy snów.
---
Rano, obudziłem się, a Cień nadal był obok. No w sumie, nie zawadza mu światło, bo skitrał się tak przy mnie, że go w ogóle ono nie dotyka. Cwaniaczek jeden. Lekko go trąciłem palcem, a ten mruknął i spojrzał na mnie. Pokręciłem głową, podnosząc się, a mój wilk od razu schował się pod łóżko.
-Światło...Złe...Nie...-wydukał.
Uśmiechnąłem się lekko, a potem ubrałem się na dzisiaj. Popatrzyłem na torbę, wziąłem ją na ramię i ruszyłem na lekcje. Nagle, otrzymałem SMS-a, więc wyjąłem telefon.
H> Dzisiaj przedłuża się nam trening. Wybacz, ale Riko uznała, że kilku z nas się zaniedbało i musi dać nam wycisk. Błagam, przyjdź, bo dostanę od niej :(
H< Niech będzie. Jestem tak wkurwiony, że bardzo chętnie zagram. Postaram się nie rozwalać koszy.
Po tym, schowałem telefon, krocząc do miejsca, gdzie odbywała się moja pierwsza lekcja.
---
Po lekcjach, byłem na treningu, na którym pod koniec niestety oderwałem obręcz od konstrukcji kosza. No cóż, nie moja wina, tylko tego, że byłem tak wkurzony. Otworzyłem zamaszyście drzwi, a nagle ujrzałem otwarte balkonowe drzwi. Może Eren tam polazł. Na pewno. Zatrzasnąłem za sobą wrota do sypialni, a potem wszedłem głębiej do pokoju. Nagle mnie wbiło. Wszystko było w okropnym stanie. Panikujący Ayato, telefon ze słuchawkami na podłodze, wywalone biurko. Potrząsnąłem głową. Stałbym tak nadal jak głupi, gdyby nie to, że Cień pojawił się obok. Jego oczy rozbłysły bielą, a światło od nich bijące zaczęło działać jak projektor. Ujrzałem leżącego na łóżku żółtka, który wyglądał jak duch. Spojrzałem w stronę psa, który nagle zaczął warczeć, patrząc w stronę balkonu. Właśnie tam ujrzałem... Kogo? Nie widzę jego twarzy... Miał czarne włosy i skrzydła. Jakby mało takich osób było. Nagle Ayato padł, a Eren się rzucił na włamywacza. Szarpali się, aż nagle ten włamywacz po prostu go puścił, jednak nagle... Uniósł on swoją grzywkę, a jego oko tam ukryte rozbłysło. Szatyn padł, a po tym retrospekcja zniknęła. Cień spojrzał na mnie, a potem już wiedział co się święci. Zacisnąłem pięści, które całe zapłonęły czerwonym jak krew ogniem.
-Zabiję...-warknąłem.
Nagle, Ayato podbiegł do mnie i zaczął wpychać głowę pod moją dłoń. Ciarki mnie przeszły, ale... On się bał. Okropnie się bał. Pogłaskałem go niechętnie, a potem wybiegłem na balkon, wskakując na bramkę. Wytworzyłem anielskie skrzydła i spojrzałem na Cienia.
-Wyczujesz go?-zapytałem.
Wilk pokiwał głową, a pod sobą stworzył czarny tunel. Wiedziałem o co chodzi. Wskoczyłem tam razem z nim, zamykając oczy. Zawsze o to prosił, a ja nie miałem zamiaru patrzeć jak to jest w tym wymiarze. Kiedy wyszedłem, nie czułem się dobrze, ale po chwili mi przeszło. Byliśmy w mieście, a dokładniej na jego obrzeżach. Tutaj było tak wiele opuszczonych budynków. Jednak jeden przykuł mój wzrok. Spojrzałem na swojego towarzysza, który pokiwał łbem. Już wiedziałem, więc ruszyłem tam jak najszybciej. Potem ponownie ukryłem skrzydła i zacząłem jak najciszej poruszać się po fabryce zabawek. Długo nie musiałem szukać... Ujrzałem mojego brata, Tatsuyę oraz Erena...
<Ereen?>
Ilość słów: 840

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz