czwartek, 15 lutego 2018

Od Erena do Kagamiego

Obudziłem się ze strasznym bólem głowy. Podniosłem się z poduszki i przeczesałem dłonią moje włosy. Nie miałem na sobie koszulki, tylko mój klucz. Zdziwiło mnie to. Poza tym nic nie pamiętam. Mam tylko jakieś przebłyski. Kagami w tym momencie się obudził. Rozglądnąłem się po pokoju.
-C-co? Czemu ja...co?
-Kac morderca przyszedł? Niedobrze ci?-zapytał ospale.
-Weź lepiej nic nie mów...-schyliłem głowę i podrapałem się po karku.
Nagle dostrzegłem w okolicach mojego obojczyka malinkę.
-CO?!
-Co co?
W tej chwili pokazałem dla Kagamiego tą malinkę.
-TO...
-Ooo z kim się mizdrzyłeś?
-Ja pierdole nie wiem... Nic nie pamiętam...
-No, widzisz. To kac morderca żółtku...
-Nigdzie dzisiaj nie idę... Pierdole to...- powiedziałem, ponownie kładąc się na łóżku.
-Hm... A mi się w sumie nie chce...
Wstałem, by wyciągnąć z szafy wodę. Spojrzałem przypadkowo w lustro. Dostrzegłem drugą malinkę, tylko, że na szyi.
-DWIE?!
-O widzisz! Dwie lochy były!-zażartował
-Nie pamiętam, by były tutaj jakieś laski...co ty kręcisz? Kagami...
-Że kto? Ja? Ja nic nie pamiętam...-niewinnie uniósł ręce i się uśmiechnął
Popatrzyłem się na niego takim wzrokiem typu "nieogarniam". 
-Czekaj...-zastanawiałem się nad czymś
-Ja ide spaać... A boli ciebie coś?-zmienił temat
-Głowa i poza tym, to strasznie zimno mi w plecy- tak naprawdę to wszystko mnie boli, ale to szczegół.
-Rozumiem... Twardy jesteś.-zaśmiał sie
-Weź...-założyłem czarny golf i dresy w tym samym kolorze.- Czy tylko mi jest tak zimno?
-No... Mi gorąco.-uśmiechnął się.
-Coś ty kręcisz, ale nie chcesz mi o tym powiedzieć
-Mua? Nie...
Machnąłem ręką i rzuciłem się na łóżko. Opatuliłem się po szyję kołdrą. 
-JAK TU JEST CHOLERNIE ZIMNO!
-Dupa jasia, nie prawda!
-No raczej sobie tego nie wymyśliłem, nie?
-A może jednak?
Popatrzyłem na niego, tym razem z wzrokiem typu "Serio?"
Nagle na łóżko wskoczył Ayato i wepchnął mi się pod kołdrę. Zapytał, dlaczego jestem taki zimny na plecach.
-A bo ja wiem?
-Dobranooc....
Wtuliłem się w wilka. Mój kochany grzejniczek. Potem zasnąłem.Tym razem nic mi się nie śniło. Na szczęście. Mam już dość tych koszmarów. Obudziłem się. Nastepnie wziąłem telefon z biurka i spojrzałem na zegarek. Była godzina 11:00. Byłem mega głodny. Wstałem z łóżka i przbrałem się w jeasny i jaskoniebieską bluzę. Potem podszedłem do Kagamiego i rzuciłem:
-Ej Kagami, wstawaj...
Chłopak był raczej niechętny do wstania. Skąd ja to znam? Ciekawe...Czerwonowłosy spał z zsuniętą kołdrą. Najwyraźniej było mu gorąco. Zaśmiałem się diabelsko i położyłem lodowate dłonie na jego karku. Od razu się zerwał. Punkt dla mnie.
-Nosz ty pało! Won! Lodowy Diabeł! Kyyyyysz
-Chooodź na śniadanie, głodny jestem...
-Śniadanie?-popatrzył na mnie jak surykatka
-Taaak, śniadanie...- podniosłem rękę do góry z brakiem entuzjazmu i ziewnąłem
-Ale to trzeba wyjść....
-Bystry jesteś, no nie powiem...
-Nieeee....
-Rozumiem, że pan zamawiał drugą kolejkę lodowatych rączek?
-Nieeee!-skitrał się pod kołdrą
-Ayato, ściągaj kołdrę!-w tym momencie pies ściągnął kołdrę z Kagamiego, a ja dotknąłem jego pleców lodowatymi dłońmi- Szach mat! Wstawaj i idziemy- powiedziałem to odwracając się od Kagamiego.
-Ngh....-Kagami się podniósł.
Ruszył mozolnie do szafy, na dół nałożył pierwsze lepsze spodnie, a potem bezrękawnik na tors i na to czarną bluzę.
-Wreszcie śpiąca królewna raczyła objawić nas swoją obecnością, idziemy!
-Jeb się szantażysto...
-Hahaha!- uśmiechnąłem się.
Po chwili byliśmy w stołówce. Ja wziąłem sobie duży kubek gorącej herbaty i tosty, a Kagami...cóż...dużo by wymieniać. Zaczęliśmy jeść. Po zjedzeniu tostów ( Kagami nadal żarł wydawałoby się, że całą zawartość lodówki), objąłem dłońmi kubek z gorącą herbatą, by je ogrzać. Następnie zacząłem ją pić.
PARĘ MINUT później Kagami skończył jeść...chyba?
-Matko ile można jeść...
-Dobre jest, a ja potrzebuje tego
-Tak, tak...wracamy?
-Mhm...
Weszliśmy do pokoju. Nie zdążyliśmy nawet usiąść, a Ayato rzucił się na mnie, przy okazji przewracając mnie i Kagamiego
-E-ej, co go tak na czułości wzięło?...Kurw...moje plecy...
-Pokaż mi to... -Kagami podniósł moja koszulkę do góry. -Em...
-Co?
-To jest... zimne? Niebieskie?
-Chodzi ci o znamię?
-Nie kurwa, o Świętego Mikołaja na twoich plecach... Pewnie, że o to czopie
-Aauuaa-warknąłem
-Co sie stalo? Boli ciebie?
-No taaaak!- w tym momencie walnąłem się na nogi Kagamiego
-A tobie nie za wygodnie? -uśmiechnął sie
-Wyobraź sobie, że nie. Jesteś cieplusi.
-Ah, no tak... -pogłaskał mnie po glowie
-Wiesz co? Tak się teraz zastanawiam, co dokładnie się wydarzyło kilka dni temu. Jakoś bardzo się do siebie zbliżyliśmy ostatnio- uśmiechnąłem się wypowiadając te słowa.
-Sugerujesz mi coś żółtku? Mi tam pasi, nie wiem jak tobie
-Nie, to nie tak, że mi nie pasuje. Jestem bardzo szczęśliwy, tylko, że te znaki...ciekawi mnie co to było...
-Nie mam pojęcia... -szepnął, nadal mnie głaszcząc.
-A może tam jest odpowiedź? Może ty...Aaaa nie wiem już sam co mam robić...- położyłem dłonie na mojej twarzy, nadal leżąc na Kagamim
-Przestań tak rozkminiać, bo mózg ci padnie. -pstryknął mnie lekko w czoło
-Fajnie by było przestać o tym mysleć, ale nie mogę. Muszę wziąć się do roboty...
-Nic nie musisz
-Pewnie, jeżeli chcesz by ten Eren zniknął, a pojawił się w ogóle inny, to czemu nie?- rzuciłem z sarkazmem
-Głupiś bożku. Nie dam sobie w kaszę dmuchać, a tym bardziej nie dam, aby mi ktokolwiek zabral współlokatora
-Nie "ktokolwiek", tylko ja...
-To nie ważne, nie pozwolę abyś się przemienił w jakikolwiek sposób na złe.
-Dzięki, ale nawet ty tego nie powstrzymasz...
-Nie wiesz co potrafię... Ja sam nie wiem. I tak ci pomogę
-Ja też nie wiem i w tym jest problem! Żeby tak ktoś mi wskazał drogę...tylko błagam, nie tą z trupów- przypomniał mi się sen, w którym była moja babcia
-Eh... Eren, mówiłem ci, ze od tego masz mnie. Wskaże ci drogę i nawet nią z tobą pojdę.
Popatrzyłem na niego ze zdziwieniem...tylko, że takim pozytywnym...
-Wiesz, jak miałem ten sen, to drogę wyznaczały mi trupy, ułożyły się coś na deseń czerwonego dywanu i łapały mnie za nogi. I jeszcze te krwiste ślady, okropne...
-Nie odbieraj tego złe, bo będziesz źle myślał i tak jak uważasz tak się stanie. Myśl pozytywnie. Sny mogą być znakiem, ale nie spełniają się tak często. Dlatego nie martw się... -pogłaskał mnie ponownie, uśmiechając się.
-Nie, to nie był zwykły sen. Zacznijmy od tego, że to w ogóle nie był sen, ani koszmar, ani nic w tym stylu.
-Ciii...Mózg ci paruje... -zaczął masować moje czoło
-Kagami, mam dla ciebie nietypową propozycję...- popatrzyłem przy tym na niego zdeterminowanym wzrokiem...
Ilość słów: 1025

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz