Strony

czwartek, 8 lutego 2018

Od Erena do Kagamiego

Biegaliśmy jeszcze trochę. Kagami powiedział, że wraca, na co przytaknąłem. Wkrótce i ja udałem się w drogę powrotną, wcześniej wszystkich żegnając. Biegłem na Ayato i rozmawiałem z nim. Ach...piękna noc. Wskoczyliśmy na balkon i weszliśmy do pokoju. Zszedłem z wilka, a następnie spojrzałem na zegarek. 5 minut po 3 w nocy. No nieźle... Szybko się przebrałem i poszedłem do łóżka. Zasnąłem dość szybko.
---
Obudziłem się około godziny 7. Nie zastałem Kagamiego w pokoju, normalne. Tak jak zwykle, codzienna rutyna, torba na ramię i biegiem do szkoły.
---
Na lekcjach nie było jakoś nadzwyczajnie, nuda jak zwykle. Wlepianie we mnie gał na lekcjach i przerwach. Przesadna ostrożność nauczycieli. Szmery, szepty, plotki. Przyzwyczaiłem już się i nie robiło to na mnie kompletnie żadnego wrażenia. Spojrzałem w okno. Zobaczyłem za nim biegnącego Kagamiego. Pewnie szedł na trening. Nagle zadzwonił dzwonek. Przewróciłem oczami i udałem się do klasy. Jednak wpadła na mnie jakaś dziewczyna. Chyba nie widziała, gdzie biegnie. Westchnąłem i podałem jej rękę. Ona się mnie chyba przestraszyła, ale skorzystała z pomocy. Podziękowała i uciekła ode mnie tak szybko, jak tylko mogła. Aha ok. Wszedłem do klasy i zająłem swoje miejsce. Całą lekcję patrzyłem się w okno i bawiłem się długopisem w dłoni.
---
Po lekcjach udałem się na spotkanie klubowe. Przewodniczący spiorunował mnie wzrokiem i zaczął ze mną walczyć. Cały czas powtarzał: "Ładnie to tak lekceważyć i uciekać z moich treningów". Matko, co za upierdliwy koleś. Trenowaliśmy do godziny 16:30. Po tym udałem się do akademika.
---
Gdy byłem już w pokoju, przywitałem się z Ayato, a Kagamiego jak nie było, tak i nie ma. Wzruszyłem ramionami i poszedłem się umyć. Następnie przebrałem się w dresy. Walnąłem na łóżko i włączyłem muzykę z telefonu, ale bez słuchawek. Ayato wskoczył na mnie z całą siłą.
-Matko, ile ty ważysz- ledwo co powiedziałem
Zacząłem się z nim bawić i szarpać tak,  jak zwykle. Zrzucił mnie na podłogę, a ja spadając, chwyciłem jego ogon, przez co ten również spadł. Teraz szarpaliśmy się na podłodze. Nagle, ni stąd, ni zowąd, pies wskoczył pod łóżko. Ja, będąc już na materacu,
spojrzałem pod łóżko i powiedziałem:
-Ej Ayato, co ty robisz?
Pies warknął tylko jakby z przerażenia. Później spojrzałem na przed siebie. Pod łóżkiem Kagamiego chował się Cień, z dość przerażającym uśmiechem, ale nadal zabawnym. Zaśmiałem się i położyłem na łóżku. Leżąc bokiem, spojrzałem na klucz. Przewróciłem się na plecy i wziąłem go w dłoń. Zacząłem się mu przyglądać. Chwilę później do pokoju wszedł Kagami.

<Kagami?>
Ilość słów: 408

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz