Strony

piątek, 2 marca 2018

Od Erena do Kagamiego

Siedzieliśmy przy stoliku. Ja zjadłem już swoją porcję. No, a Kagami...Eh, szkoda strzępić ryja. Siedziałem i czekałem, aż czerwonowłosy zje.
-To co teraz?- rzucił.
-Eem, a masz na coś konkretnego ochotę?
-Nie za bardzo... Choć nie... Mam jedną rzecz.
-No to oświeć mnie.
-Chcę się do ciebie przytulić... Ostatnio mi coś przeszkodziło...
-Przeszkodziło?
-Ktoś zemdlał... -uśmiechnął się.
-Aa..To. Przepraszam.
-To jak... Przytulisz się?
-Why not?- wstałem i przytuliłem Kagamiego, uśmiechając się- Szczęśliwy?
-Tak, ale jeszcze tulaj...
-Bo się uzależnisz- poczochrałem go po włosach i się odsunąłem- Chodź, idziemy.
-Nie... Ja chcę jeszcze...
-Tak, tak- uśmiechnąłem się do niego i wyszedłem z restauracji.
Kagami po chwili do mnie dołączył i objął mnie mocno od tyłu. Ja za to obwiązałem cieniem jego ręce. Od wczoraj czuję, jakby cień stał się częścią mnie. Mogę go kontrolować bardziej niż poprzednio. Kagami lekko wzdrygnął.
-Chcę to przetestować.
-To czyli?
Odsunąłem się od Kagamiego i pokazałem mu wijący się wokół mojej ręki cień.
-To.
-Co to jest?
-Tak naprawdę to...Ja, chyba. - powiedziałem ze zmieszaniem i zadowoleniem.
Uśmiechnął się.
-Rozumiem. Choć to lekko... Dziwne uczucie, jak ciebie to oplata...
-Wiem. Ale wreszcie czuję się taki...wolny.
-Tylko tam się nie rozkręcaj... Żółtku...
-Nie, spokojnie. Już nie stracę kontroli tak łatwo. Przynajmniej nie ja.- w tym momencie spojrzałem na Kagamiego.
-S-Straciłem kontrolę? T-To przeze mnie miałeś tą ranę... Prawda?
-Mam być szczery?
-Tak... Mieliśmy mówić prawdę... -szepnął i pogłaskał mnie po głowie.
-Tak, straciłeś kontrolę. Nie będę cię okłamywać. Było źle. Tragicznie. Musimy nad tym popracować.
-Przepraszam cię.... -objął mnie mocniej.
-Nie musisz mnie przepraszać za nic, Kagami. To właśnie dzięki tej ranie odzykałem moc i to wspomnienie. -zaczęliśmy iść w stronę akademików i polany.
-Muszę cię przeprosić. Wyrządziłem ci okropną krzywdę...
-Gdybyś tego nie zrobił, teraz topiłbym się w ciemności.
-W-Wiem, ale sprawiłem ci ból... Obiecałem, że będę ciebie chronił, a nie krzywdził...
Uśmiechnąłem się.
-Teraz to ja pomogę tobie, a nie ty mnie. 
-Chcesz mi pomóc? Po tym wszystkim?
-A czemu miałbym ci nie pomagać? Chcę to zrobić. Poza tym...To wspomnienie nie było przypadkowe...
-A jakie było?
-Czekaj, ty tego nie pamiętasz? Myślałem, że tylko ja...
-Nic nie pamiętam...
Podniosłem jego rękę i wskazałem na bliznę chłopaka.
-Powiedz mi, skąd masz tą bliznę...
-No... Nie pamiętam...
-Heh, to już wiem, co będzie zajmowało mi głowę przez najbliższe tygodnie...-westchnąłem.
Spuścił głowę i podrapał się po karku.
-No to tak...Byliśmy dziećmi...-nie zdążyłem nic więcej dodać, bo Kagami nagle wyskoczył z tekstem.
-Może wpierw wróćmy do pokoju...
-Jak wolisz...
---
Byliśmy już w pokoju. Usiadłem na podłodze i zacząłem głaskać Ayato. Spojrzałem na Kagamiego
-Ty serio nic, a nic nie pamiętasz?
-Tak...
-To no tak...Byliśmy dziećmi. Tak na oko 7 lub 8 lat. Przyszedłeś ze swoim ojcem do nas w odwiedziny. Znaliśmy się...Dość dobrze...
-Naprawdę?
-Taa...Sam byłem w szoku. Bawiliśmy się. Nasi starzy rozmawiali tak, jak nigdy. Śmiali się, patrzyli na nas. W ogóle to do nich nie podobne...Nagle coś się stało, tylko, cholera nie wiem co, jak i gdzie, ale straciłeś kontrolę. Twój ogień dostał się do mojego serca. I myślę, że w jakiś sposób odebrał mi część wspomnień, emocji...I część mocy...
-J-Ja?
-Tak...Nie ogarniam, co tam się stało. Ale dziwi mnie jedna rzecz...
-Jaka?
-J-ja...Trzymałem mojego ojca za rękę...I byłem wtedy szczęśliwy...
Kagami się zatrzymał.
-O-Ojciec...
-Kagami?
-O-Ojciec....
-Co się stało? - spojrzałem na niego zaskoczonym wzrokiem.
-Kurwa... Dlaczego nic nie pamiętam...
Spojrzałem na niego zaskoczony.
-Zawsze myślałem, że pamiętasz swojego ojca...W końcu tak bardzo go...Czekaj...Co ja właśnie...- Właśnie, kogo on przypomina w tej jego formie?
Mam wrażenie, że kogoś takiego widziałem, ale...Nie pamiętam go zbyt dobrze. No dobra, ja to ja, ale Kagami? Nie rozumiem.
-O co chodzi...-złapał się przerażony za włosy
-Czuję jakby...Ktoś zabrał mi coś...
-C-Co....
-A-ale ty...Kogo mi ty...Takie znajome uczucie...-złapałem się za włosy.
-Nie wiem...
-M-moja głowa...-nigdy czegoś takiego nie odczuwałem. Czułem jakby czegoś brakowało, jakbym miał luki w pamięci.
-Eren... -złapał mnie za dłoń
-Kagami...Jak wygląda twój ojciec...
-N-Nie pamiętam...
Odwróciłem się do niego, nadal siedząc na podłodze i spojrzałem na niego zdziwionym wzrokiem
Patrzył zaniepokojony w podłogę. Wstałem z niej i podszedłem do Kagamiego. Zacząłem badać jego głowę i szyję, delikatnie ją dotykając.
- Krwistoczerwone, płonące oczy...Długie, ogniste włosy... Nagle zaczął mówić dziwnym językiem.
-C-co? 
Jednak Kagami nadal coś mamrotał jakimś dziwnym językiem.
-Kagami?
Nagle się ocknął.
-C-Co?
-E-eee...Co to był za język...
-C-co?- mówił, jakby był lekko nieprzytomny.
Nagle jego skóra zrobiła się mega gorąca, ale nie wyglądało na to, by tracił kontrolę
-Aaa-syknąłem i zabrałem odruchowo rękę.
-E-Eren...
-Wiesz, mogłeś mnie jakoś ostrzec...-powiedziałem, potrząsając ręką.
-Oparzyłem cię? Przepraszam...
-To nic- owinąłem swoją dłoń cieniem- Ale co ty tak w ogóle powiedziałeś?
-Nic nie mówiłem... -szepnął
-No może i mam luki w pamięci, ale nie jest ze mną aż tak źle, bym nie pamiętał, co było przed chwilą...-spojrzałem ze zdziwieniem
-Nie wiem...
Spojrzałem w jego oczy. Zobaczyłem tam ogień. Ten sam, który mi coś zrobił w przeszłości. Zaniepokoiłem się. 
-E-ej...mam deja vu...
-C-Co?
-N-no nie patrz na mnie takim wzrokiem...Nic ci nie zrobiłem...- jego wzrok wydawał się taki...dziwny, trudno go opisać.
-Eren... -szepnął cicho
-N-no?
-J-Ja... Na chwilę wyjdę...
Wydawało się to bardzo podejrzane
-Gdzie?
-Nie wiem... Musze sie przewietrzyć...
-Mam złe przeczucia...
-Nie martw się....
-A-ale...
Uśmiechnął się dość sztucznie. Nagle usłyszałem w głowie taki niski, ciepły, ale dziwnie znajomy głos: "Eren, nie pozwól mu tego zrobić. Chroń go. Później ci wszystko powiem, ale na razie, powstrzymaj go. Inaczej to się źle skończy". Nie wiedziałem kto to i byłem zszokowany, ale zaufałem temu tajemniczemu głosowi i złapałem Kagamiego cieniem za nadgarstek
-Nigdzie nie idziesz- popatrzyłem przy tym na niego zdeterminowanym wzrokiem.
-Proszę...
-Nie, nie ma takiej opcji.
-Proszę... Chce tylko się uspokoić...
-Kagami...
Spuścił głowę.
-Proszę...
Puściłem Kagamiego i się odwróciłem. Kim była ta osoba, która do mnie przemówiła. Czuję, jakbym znał ten głos...
Wyszedł na balkon.
-Przepraszam... Eren...
---
Minęło kilka godzin. Ja w tym czasie trenowałem z Cieniem w pokoju. Pokazywałem mu moją nową moc, a on próbował wnikać do wytworzonego przeze mnie cienia. Nagle usłyszałem dźwięk od strony balkonu. To był Kagami. Wszedł do pokoju. Natychmiast odwrócił ode mnie wzrok i usiadł na łóżku.
-Co jest?
-N-Nic...
-Szczerość level hard, no nie powiem.
-Nie kłamię... Latałem, aby się przewietrzyć, nic wiecej...
-Taaa z pewnością. Odwracanie ode mnie wzroku rozwiało wszelkie moje obawy.
Wstał i spojrzał na mnie.
-No już lepiej.- wyszedłem na balkon. Pomyślałem, że dawno mnie nie było w lesie. Chciałbym do niego pójść. A może nawet teraz? W sumie, czemu nie?
-Przepraszam...
-Za co?
-Za wszystko. Uświadomiłem sobie, że ciągle robię ci krzywdę...
-Ech..powoli zaczyna mnie to męczyć- szepnąłem do siebie- Nic mi złego nie zrobiłeś. Nie robisz mi cały czas krzywdy. Wszystko jest w porządku. Kagami, przestań się obwiniać i się uśmiechnij- poczochrałem jego włosy- Ja zmykam do lasu, dawno tam nie zaglądałem.
-N-No okej... -wszedł do pokoju i położył się na łóżku. Ja za to rozłożyłem skrzydła i poleciałem w kierunku lasu...
<Kagami?>
Ilość słów:1141

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz