Strony

środa, 4 kwietnia 2018

Od Misuzu do Avon

- Ten pan weźmie cię do szkoły, gdzie będziesz miała normalne życie. - Te słowa zapamiętałam od swojego wcześniejszego opiekuna, który wsadził mnie w taksówkę z nieznajomą kobietą.
- Cieszysz się panienko, że trafisz do nowej szkoły i zaczniesz normalne życie bez zmartwień? - Zadała mi to pytanie osoba siedząca obok mnie w taksówce.
- D-Dlaczego muszę tam iść? - Spytałam nieśmiało i cicho.
- Jesteś piękną, urodziwą damą, musisz mieć wykształcenie i wiedzieć jak żyć w społeczeństwie, szkoła ci to wszystko da. - Kilka sekund po jej słowach taksówka się zatrzymała. - Właśnie jesteśmy, wysiadaj, ktoś za niedługo do ciebie przyjdzie i cię oprowadzi.
Wysiadłam dość powolnie z taksówki; taksówkarz pomógł wyciągnąć walizkę z bagażnika i mój powóz nadziei na powrót odjechał, miałam jeszcze nadzieję, że to żart, ale po czekaniu dziesięciu minut szybko straciłam takie myśli. W końcu przyszedł po mnie kat w postaci mężczyzny ze świecącymi oczami.
- Idziesz ze mną, jestem od teraz twoim wychowawcą i muszę cię oprowadzić, masz słuchać. - Powiedział tylko swoją przemowę, odwrócił się na pięcie i poszedł wolnym krokiem. Złapałam za walizkę i spróbowałam go dogonić.
- P-psze pana, d-dokąd wpierw idziemy? - Spytałam, lekko się denerwując.
- Nie zadawaj głupich pytań, wpierw odłożymy twój zbędny balast, byś mogła normalnie chodzić po tej szkole. - Wypowiedział to wszystko, nawet nie spoglądając na mnie. - W pokoju będziesz miała mapę szkoły, nie masz prawa się spóźnić na zajęcia, PAMIĘTAJ. - Ostatnie słowo strasznie wyolbrzymił, lekko się zmartwiłam, że zaraz się na mnie rzuci.
Podróżowaliśmy z moją walizką w ciszy, aż do akademika, tam musieliśmy wejść po schodach, zwłaszcza ja taszcząc ciężar. Była winda, ale musiałam się słuchać tego nauczyciela, lekko się go bałam. Weszliśmy na trzecie piętro, pokazał mi drzwi z numerkiem 48, otworzył drzwi kluczem, następnie mi go podarował.
- Od teraz tu mieszkasz, może kiedyś będziesz miała koleżanki, mało mnie interesuje, zostaw walizkę i idziemy dalej. - Posłusznie wykonałam polecenie, zamknęłam drzwi i szukałam wzrokiem nauczyciela, który już był kilka metrów ode mnie. - Szybciej, inaczej stracisz sobie u mnie pozycję na liście.
- P-przepraszam, ale pan zbyt mało czasu pozostawia mi na obejrzenie niektórych rzeczy i ich zapamiętanie. - Ukłoniłam się lekko w geście przeprosin.
- To już nie mój problem, masz nadążać za mną i to masz wykonywać, nic więcej. - Zwiększył tempo kroku. - I nie ma żadnych „ale”.
Oprowadzał mnie po całej szkole, pokazując sale, gdzie mogę znaleźć nauczyciela danego przedmiotu, gdzie mogę zjeść i inne; jedyne co mnie ciekawiło to biblioteka, mogłam tam się zaszyć i czytać mangę lub książki. W końcu zostawił mnie w punkcie wyjścia przed szkołą. Powiedział, że jutro zaczynam zajęcia. Teraz musiałam poradzić sobie sama, używając mapki przypadkiem upuszczonej przez nauczyciela. Gubiąc się po różnych korytarzach, nie pytając nikogo o drogę, trafiłam w końcu do budynku przypominającego teraz moje miejsce zamieszkania. Weszłam wolnym krokiem po schodach, tym razem szybciej niż wcześniej, bo bez balastu. Otworzyłam drzwi, weszłam, położyłam się na łóżku, mając na sobie swój ciemny sweterek, który był cieplutki i wygodniutki. Wstałam z łóżka, otworzyłam walizkę, zaczęłam wsadzać swoje ubrania do szafy nieopodal pojedynczego łoża. Po wykonaniu dosyć nużącej czynności usiadłam na łóżku i wróciłam do odpoczywania.

< Avon? >
Liczba słów: 527

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz