Strony

czwartek, 17 maja 2018

Od Kadara do Altaira

King ma jakiś skarpetowy fetysz. Nie dość, że kocha je gryźć i żuć i muszę mu kupować nowe, których sam bym nie nosił, to tego mu jeszcze mało i postanawia ukraść jedną z mojej walizki. Siłowałem się z dwoma głowami cerbera, próbując odebrać swoje czarne skarpetki. Musiałem jednak być ostrożny, bo nie miałem zamiaru je porwać, a następnie wyrzucić. A wiem, że takich zniszczonych Kiki już nie lubił. Inna osoba, jak Altair stojący niedaleko nas, do tego patrzący w naszą stronę, może pomyśleć i wziąć to za zabawę. O nie, moimi skarpetkami nie można się bawić. Jednak po piętnastu minutach i usłyszeniu pytania z ust jasnowłosego, dałem w końcu samcowi za wygraną i puściłem oba materiały. Dumnie wziął je w swoje zęby i wskoczył na łóżko, następnie kładąc się na poduszce i zaczynając je żuć. Sam głęboko odetchnąłem, opierając się o ścianę za mną i wpatrzyłem się na wyczekującego odpowiedzi Altaira.
- Było… spoko – rzuciłem jakby od niechcenia.
Wtem mój wzrok padł na królikopodobnego stwora chłopaka latającego nad czarną burzą moich włosów.
- Tylko tyle? - zaśmiał się. Przewróciłem oczami, również się uśmiechając.
- Było bardzo spoko. Lepiej? - odpowiedziałem. Następnie obaj się roześmialiśmy. Po kilku minutach usiadłem prosto na swoim łóżku, potem się schylając do walizki, aby wyciągnąć resztę swoich ubrań. W tej samej chwili poczułem nieodpartą chęć splunięcia kwasem.
- Cholera – szepnąłem, gwałtownie wstając i szybko przechodząc do łazienki, następnie się w niej zamykając.
- Kadar? - usłyszałem pytanie zza drzwi, a następnie pukanie mojego współlokatora.
Niech to, spanikowałem. Jednak nic na to nie mogłem poradzić, zrobiłem to odruchowo. Normalnie mógłbym zamknąć oczy i przełknąć kwas, jednak… robiłem to w przeciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin, a wiem, że cały czas robić tego nie mogę. Teraz pomyśl logicznie Kadar… mógłbyś wziąć swoje woreczki, prawda? A nie, są na dnie walizki, a do niego trochę mi zostało. Spojrzałem w lustro naprzeciwko mnie, od razu dostrzegając w swoim odbiciu mały śmietnik z klapką po lewej stronie.
W najgorszym wypadku kwas mógłby przebić wszelkie odpadki, które się w nim znajdowały, potem przez worek (jeśli tam jakiś był), metal, podłogę i wiele warstw, następnie skapując na głowę naszych potencjalnych sąsiadów. W najlepszym… zatrzyma się w śmietniku. Dobra, żyje się raz. Otworzyłem stopą wieczko przedmiotu, by następnie do niego splunąć. Widziałem, jak jaskrawożółta maź wydziela ledwie widzialny dym, by następnie zatrzymać się chyba na dnie śmietnika i dalej się nie wgłębiać. Odetchnąłem z ulgą, uderzając swoim czołem o ścianę obok. Tyle strachu o nic…

< Altair? >
 Ilość słów: 409

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz