Strony

sobota, 26 maja 2018

Od Katsukiego do Rina

Kiedy ten jebany bałwan zatkał się słuchawkami, miałem chęć zacząć mu wszystko wygarniać. To, że jest takim debilem, niewdzięcznikiem, hujem i wieloma innymi. Nie traktuje mnie poważnie, to i ja nie będę go tak traktował. Spojrzałem na Ijime, który warczał i bulwersował się na moją pościel. Uderzał w nią tylnymi łapkami i zawzięcie gryzł. Czym się wkurzył, nie obchodziło mnie to. Spojrzałem na swoje zakrwawione od ugryzień kota dłonie. Krew to super rzecz. Jest czerwona jak moje oczy i wręcz kusi mnie, aby ją pić litrami. Ale nie. Nie zrobię tego. Nie wiem przecież jak zareaguję na takie coś. Usłyszałem wibracje swojego telefonu, więc wziąłem go do ręki i odebrałem połączenie. Ojciec... Byłem ciekaw, co w sumie ma mi do powiedzenia. Czyżby znowu miał z czymś problem? Z resztą... Jak zawsze...
-Halo?-warknąłem do niego na dzień dobry.
-Katsuki, to ja tata. Słuchaj, masz chwilę, aby porozmawiać?-zapytał mnie.
-Może mam, może nie mam. Czego chcesz.-oparłem się wygodnie, patrząc na kota, który nadal gryzł koniec pościeli.
-Chcę, abyś powiedział temu swojemu współlokatorowi, że jutro po lekcjach ma na mnie czekać pod pokojem nauczycielskim. Muszę z nim bardzo poważnie porozmawiać. Przecież skoro z tobą mieszka, trzeba mu wyznaczyć granice, co może, a czego nie.-rzekł poważnie mój ojciec.
Jak z nim rozmawiałem, zawsze miałem wrażenie, że jego głos jest tak niski i donośny, że wszyscy słyszą co mówi, nawet jak jest to przez telefon. W pewnym sensie bardzo lubiłem jego głos. Przecież to on mi opowiadał historie o naszej rodzinie i tak przyjemnie na mnie wrzeszczał jak robiłem coś źle. Uwielbiałem robić mu na złość, aby tylko znowu usłyszeć ten krzyk. Chciałem być taki sam jak on. Jedyne czego nie chcę robić jak on to to, że nie chcę być nauczycielem. Chcę ratować ludzi swoją mocą. Każdego po kolei. Nie obchodzi mnie to, że inni uważają, że mam zadatki na złoczyńcę. Za huja nie dam zniszczyć swoich marzeń.
-Spierdalaj ojciec.-warknąłem niegrzecznie, choć dla mnie i dla niego było to normalne.
-Moja krew. -rzekł dumnie.-Więc przekaż mu to, Katsuki. Muszę iść. Zajmuję się tymi, co dzisiaj zostali w kozie.
Połączenie się zakończyło, a ja warknąłem i rzuciłem w czarnowłosego poduszką. Nie miałem zamiaru wstawać, aby tylko go trącić dłonią. To bez sensu. Chłopak zdjął słuchawki i pytająco na mnie spojrzał. Wyglądał jak debil, który właśnie został pozbawiony mózgu. Zabawne. W sumie... Wygląda tak codziennie. Może nie ma mózgu...?
-Mój ojciec kazał ci przekazać, że masz jutro zostać po lekcjach i czekać na niego pod pokojem nauczycielskim.-warknąłem niegrzecznie.
-Twój ojciec? A po co mi on?
-A skąd ja wiem po co. Masz przyjść, inaczej będziesz miał problemy. Wylądujesz u dyra i tyle z ciebie będzie.-burknąłem.
- Haha, jak zwykle... Dobra, dobra, pójdę...
-Super.-burknąłem, po czym wbiłem spojrzenie w telefon.
Po włączeniu internetu usłyszałem spam z grupy, na jakiej byłem ja oraz ci najważniejsi delikwenci. Wkurwiali mnie swoją samą obecnością, a widząc spam jakimiś głupimi wiadomościami, miałem chęć rzucić telefonem o ścianę. Warknąłem, wyciszając powiadomienia. Że też na to wcześniej nie wpadłem. Prychnąłem pod nosem, po czym wziąłem słuchawki, które wsadziłem sobie do uszu. Zamknąłem oczy i odprężyłem się nieco. Dobrze by było raz na jakiś czas całkiem się zamknąć i jedyne co zrobić, to odlecieć do własnego świata. Dlatego też to robię. Wieczorami, kiedy jest ciemno, najlepiej jest zapomnieć... Cudowne uczucie...
<Rinuś?>
Ilość słów: 545

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz