- H-Hiyori... J-Jesteś przepiękna... Dam sobie obciąć obie ręce, jeżeli to nie jest sen... Jesteś olśniewająca, ale teraz... Teraz to już naprawdę... Nie wiem aż co mam powiedzieć. - szepnąłem, patrząc na nią bez końca.
- D-Dziękuję Altair... - zarumieniona obróciła się dookoła siebie - To chyba nie jest sen...
- Dobra, oddaję swoje dwie ręce i od razu ci zaraz tutaj się oświadczam. Hiyori! Jesteś przepiękna! Wyglądasz jak skarb! Zaraz... Już nim jesteś!
Otworzyła buzię z zaskoczeniem, będąc cała czerwona. Ona to robi specjalnie czy jak!?
- O-Oświadczam?! A-Altair... Ja? Nie, przestań, to nie prawda... J-Ja, ja... S-Skarb?! - nie wiedziała co powiedzieć z zachwytu, skrępowania i wstydu.
- Kocham cię. Dla mnie zawsze lśnisz, ale teraz... Teraz to przeszłaś samą siebie, moja kochana księżniczko... - szepnąłem.
W tym momencie, zawiał nieco mocniejszy, ale ciepły wiatr. Kwiaty z sukienki dziewczyny pozbyły się kilku płatków, które wraz z wiatrem ruszyły w taniec. Światełka, jakie wydobyły się z mojego ciała, zaczęły krążyć wokół mnie, zataczać kółka i tym podobne rzeczy. Uniosłem spojrzenie, aby zadowolić się tym pięknym widokiem. Jaki piękny księżyc...
- Hiyori... Myślisz, że kiedyś będziemy szczęśliwi? Razem? - szepnąłem.
- J-Ja... Ja już jestem szczęśliwa... Bo mam ciebie... - patrzyła w księżyc.
- Też jestem szczęśliwy... Ale kto wie, jakie przeciwności ma jeszcze dla nas los... - szepnąłem i spojrzałem na dziewczynę, chwytając ją za rękę i przyciągając ją do siebie. - No chodź tu do mnie, moja piękna księżniczko...
- K-księżniczko.. - nagle otoczenie zmieniło się na pałac.
Rozejrzałem się, nadal trzymając ją blisko siebie. Uśmiech na mojej twarzy nie zniknął ani na chwilkę.
- Czyli chciałabyś mieszkać w pałacu? Cóż, mogę wykupić nam najpiękniejszą rezydencję, ba, zamek, abyś czuła się jak księżniczka... - szepnąłem. - Tak bardzo mocno ciebie kocham... Hiyori...
- J-Ja ciebie też.... Oj! - Hiyori popatrzyła zza mojego ramienia na coś i zakryła mi oczy - Nie patrz, nie patrz, nie patrz! - była czerwona jak buraczek.
Oczywiście, nie byłbym sobą, gdybym się nie odwrócił i nie spojrzał na to, co tak bardzo chciała ukryć. Kiedy zobaczyłem to, co zobaczyłem, czułem ogromny rumieniec na twarzy. Były to... dzieci. Dwoje bliźniaków i młodsza od nich dziewczynka. Moje serce zaczęło szybciej bić, a Hiyoti zakryła twarz.
Otworzyła buzię z zaskoczeniem, będąc cała czerwona. Ona to robi specjalnie czy jak!?
- O-Oświadczam?! A-Altair... Ja? Nie, przestań, to nie prawda... J-Ja, ja... S-Skarb?! - nie wiedziała co powiedzieć z zachwytu, skrępowania i wstydu.
- Kocham cię. Dla mnie zawsze lśnisz, ale teraz... Teraz to przeszłaś samą siebie, moja kochana księżniczko... - szepnąłem.
W tym momencie, zawiał nieco mocniejszy, ale ciepły wiatr. Kwiaty z sukienki dziewczyny pozbyły się kilku płatków, które wraz z wiatrem ruszyły w taniec. Światełka, jakie wydobyły się z mojego ciała, zaczęły krążyć wokół mnie, zataczać kółka i tym podobne rzeczy. Uniosłem spojrzenie, aby zadowolić się tym pięknym widokiem. Jaki piękny księżyc...
- Hiyori... Myślisz, że kiedyś będziemy szczęśliwi? Razem? - szepnąłem.
- J-Ja... Ja już jestem szczęśliwa... Bo mam ciebie... - patrzyła w księżyc.
- Też jestem szczęśliwy... Ale kto wie, jakie przeciwności ma jeszcze dla nas los... - szepnąłem i spojrzałem na dziewczynę, chwytając ją za rękę i przyciągając ją do siebie. - No chodź tu do mnie, moja piękna księżniczko...
- K-księżniczko.. - nagle otoczenie zmieniło się na pałac.
Rozejrzałem się, nadal trzymając ją blisko siebie. Uśmiech na mojej twarzy nie zniknął ani na chwilkę.
- Czyli chciałabyś mieszkać w pałacu? Cóż, mogę wykupić nam najpiękniejszą rezydencję, ba, zamek, abyś czuła się jak księżniczka... - szepnąłem. - Tak bardzo mocno ciebie kocham... Hiyori...
- J-Ja ciebie też.... Oj! - Hiyori popatrzyła zza mojego ramienia na coś i zakryła mi oczy - Nie patrz, nie patrz, nie patrz! - była czerwona jak buraczek.
Oczywiście, nie byłbym sobą, gdybym się nie odwrócił i nie spojrzał na to, co tak bardzo chciała ukryć. Kiedy zobaczyłem to, co zobaczyłem, czułem ogromny rumieniec na twarzy. Były to... dzieci. Dwoje bliźniaków i młodsza od nich dziewczynka. Moje serce zaczęło szybciej bić, a Hiyoti zakryła twarz.
- Uparty jak zawsze... - szepnęła do siebie.
- H-Hiyori... T-To bliźniacy... I- I córka... T-To... - czułem jak w moich oczach stają łzy.
- J-ja... Przepraszam.. Może nie powinnam, nie chciałam ciebie urazić, nie... nie... - nadawała jak nie wiadomo kto.
Kiedy tak sobie gadała do siebie, przytuliłem ją bardzo mocno, nieco szlochając.
- J-Jestem szczęśliwy... H-Hiyori... Tak bardzo mocno ciebie kocham... Nigdy mnie nie opuszczaj... Nigdy nie każ mi myśleć, że jednak nie będziemy razem już na zawsze... O-Obiecaj mi... O-Obiecaj mi, że będziesz w przyszłości moją żoną... Matką naszych dzieci... - szepnąłem.
- A-Altair.. Ja... Nie wiem co powiedzieć.. To takie.. Piękne... Obiecuję...- J-Jestem szczęśliwy... H-Hiyori... Tak bardzo mocno ciebie kocham... Nigdy mnie nie opuszczaj... Nigdy nie każ mi myśleć, że jednak nie będziemy razem już na zawsze... O-Obiecaj mi... O-Obiecaj mi, że będziesz w przyszłości moją żoną... Matką naszych dzieci... - szepnąłem.
- Dobrze... A teraz... Wróćmy może do rzeczywistości... Jak my tutaj się w ogóle znaleźliśmy?
- Tańczyliśmy i pomyślałam... O czym ja pomyślałam? - tupnęła i pociągnęła ręce do góry, a iluzja zaczynała rozpadać się na kawałki i jakby poniósł ją wiatr.
Wróciliśmy do naszej rzeczywistości. Nadal była ta sama pora dnia, a my? My staliśmy w swoich ramionach. Uśmiechnąłem się do niej, po czym pocałowałem ją w usta. Po chwili westchnąłem.
- To co? Wrócimy do domu kochanie? - zapytałem spokojnie, zabierając jej włosy z czoła.
Wróciliśmy do naszej rzeczywistości. Nadal była ta sama pora dnia, a my? My staliśmy w swoich ramionach. Uśmiechnąłem się do niej, po czym pocałowałem ją w usta. Po chwili westchnąłem.
- To co? Wrócimy do domu kochanie? - zapytałem spokojnie, zabierając jej włosy z czoła.
- A może na kawę?
- A po kawie... Możemy wrócić... -szepnąłem jej do ucha i uśmiechnąłem się zadziornie. - I spędzić czas razem. Obejrzymy jakiś film może?
Hiyori spojrzała na mnie podejrzliwym spojrzeniem.
- Film powiadasz... - założyła ręce na biodrach.
- Cóż, zależy co ci w główce siedzi. Spełnię każde marzenie twojej wyobraźni... - pocałowałem ją w czoło.
- Ooooo... - pokiwała mi palcem przed nosem, a później dotknęła nim brody zastanawiając się niczym Sherlock - Ooo....
- Czyli chciałabyś dzisiaj... N-No wiesz? Nie wiem, czy mamy zajść do sklepu. - zaśmiałem się nerwowo, drapiąc się po karku.
- Hentaaaaaaai! - zaśmiała się lekko i teatralnie się przejęła - A tak na serio kochanie, to.... To... Twoja... Decyzja? - powiedziała niepewnie ostatnie słowa, cała czerwona.
- Kochanie... Ale... Czy ty tego chcesz? - szepnąłem.
- Kochanie... Ale... Czy ty tego chcesz? - szepnąłem.
- Bo, ja, ten tego, no także... Wstydzę się i boję... Więc, możemy już tam, o właśnie tam, do wyjścia i ten, no - chciała się wymigać.
- Hiyori... B-Boisz się, że... Ciebie skrzywdzę? - powiedziałem, czując lekkie ukłucie w sercu.
Zatrzymała się i spuściła głowę, odwracając wzrok.
- Nigdy tego nie robiłam.. Boję się... Boje się, że coś się stanie.. Że moja krew mi pozwoli na zbyt wiele... Ja... Przepraszam...
- Hiyori... Kochasz mnie? Ufasz mi?
- K-Kocham, ufam, ale... Muszę trzymać w ryzach tego demona...
- Też mam w sobie potwora... Kocham cię i nie pozwolę mu wyjść. Chcę widzieć moją małą, słodką Hiyori. Brunetkę o pięknych, różowych oczach i ogromnym sercu... Tą dziewczynę właśnie kocham... Bez znaczenia, kim byś się stała... Walczyłbym o właśnie tą śliczną kobietę...
- Altair... Jestem też sukkubem... A na dodatek demonem... Jak masz zamiar to zrobić nie ranią siebie samego?
-Nigdy nie zranię siebie, kiedy jestem przy tobie. Mam w sobie drugiego mnie. Ten ktoś, to wszystkie moje złe cechy razem wzięte. Nie pozwolę, aby się wydostał i położył swoje brudne łapy na tobie... Hiyori, jesteś sobą. Sukkub, demon czy inna rasa... Jesteś moją kochaną księżniczką... Moim sercem... Damą mojego życia...
- Obiecaj mi, że jeśli zrobi się.. No... Źle... Powstrzymasz mnie... Ok? - spojrzała na mnie swoimi różowymi oczami.
- Nigdy nie będzie źle... Moja mała księżniczko...
---
Wróciliśmy do pokoju dziewczyny. Nieco skrępowany, położyłem ją na łóżku i zawisłem nad nią, nie odrywając od niej spojrzenia. Była... Piękna. Dla mnie zawsze w każdym calu była prawdziwą boginią. Uśmiechnąłem się, a potem położyłem się obok, a dziewczynę posadziłem na sobie. Patrzyłem bez końca w jej piękne oczy.
- Hiyori... Wiem, że się boisz... Ale to ja. Twój Altair. Twój rycerz. I zawsze ciebie ochronię... Zawsze... - szepnąłem, aby ją pocieszyć.
- Ufam ci... Ale nie ufam sobie... Boję się.... Siebie, nie ciebie, Altair...
- Hiyori... B-Boisz się, że... Ciebie skrzywdzę? - powiedziałem, czując lekkie ukłucie w sercu.
Zatrzymała się i spuściła głowę, odwracając wzrok.
- Nigdy tego nie robiłam.. Boję się... Boje się, że coś się stanie.. Że moja krew mi pozwoli na zbyt wiele... Ja... Przepraszam...
- Hiyori... Kochasz mnie? Ufasz mi?
- K-Kocham, ufam, ale... Muszę trzymać w ryzach tego demona...
- Też mam w sobie potwora... Kocham cię i nie pozwolę mu wyjść. Chcę widzieć moją małą, słodką Hiyori. Brunetkę o pięknych, różowych oczach i ogromnym sercu... Tą dziewczynę właśnie kocham... Bez znaczenia, kim byś się stała... Walczyłbym o właśnie tą śliczną kobietę...
- Altair... Jestem też sukkubem... A na dodatek demonem... Jak masz zamiar to zrobić nie ranią siebie samego?
-Nigdy nie zranię siebie, kiedy jestem przy tobie. Mam w sobie drugiego mnie. Ten ktoś, to wszystkie moje złe cechy razem wzięte. Nie pozwolę, aby się wydostał i położył swoje brudne łapy na tobie... Hiyori, jesteś sobą. Sukkub, demon czy inna rasa... Jesteś moją kochaną księżniczką... Moim sercem... Damą mojego życia...
- Obiecaj mi, że jeśli zrobi się.. No... Źle... Powstrzymasz mnie... Ok? - spojrzała na mnie swoimi różowymi oczami.
- Nigdy nie będzie źle... Moja mała księżniczko...
---
Wróciliśmy do pokoju dziewczyny. Nieco skrępowany, położyłem ją na łóżku i zawisłem nad nią, nie odrywając od niej spojrzenia. Była... Piękna. Dla mnie zawsze w każdym calu była prawdziwą boginią. Uśmiechnąłem się, a potem położyłem się obok, a dziewczynę posadziłem na sobie. Patrzyłem bez końca w jej piękne oczy.
- Hiyori... Wiem, że się boisz... Ale to ja. Twój Altair. Twój rycerz. I zawsze ciebie ochronię... Zawsze... - szepnąłem, aby ją pocieszyć.
- Ufam ci... Ale nie ufam sobie... Boję się.... Siebie, nie ciebie, Altair...
Słuchałem uważnie jej słów, a tuż po tym, jak chwilę siedzieliśmy w ciszy, uniosłem dłoń o pogładziłem ją delikatnie po policzku.
- Hiyori... Zaufaj dzisiaj dla samej siebie... Wierzę i czuję, że przy mnie się nie zmienisz... Dzięki mnie, będziesz mogła zaufać. Będę dbał o to, abyś była sobą cały ten czas... Abyś była szczęśliwa... Abyś zapamiętała to, co teraz będzie się działo... - nieco przymrużyłem oczy, uśmiechając się delikatnie. - Dobrze wiesz, że kocham cię... Dla mnie każda chwila spędzona z tobą, twoim uśmiechem, twoim spojrzeniem pełnym miłości i współczucia... To dla mnie kolejne wspomnienie tego, że razem będziemy szczęśliwi. Bez znaczenia co by się działo... - położyłem dłoń na jej policzku. - Będę przy tobie. Będę twoim oparciem w złych chwilach. I pamiętaj, że zawsze, ale to zawsze będę cię bezgranicznie kochał... Moja księżniczko...
- A-Altair... - wtuliła się w mój tors - Kocham cię... Ale masz zakaz bycia tak miłym dla innych dziewczyn, jasne? Jesteś tylko mój... Tylko, rozumiesz? Nie masz prawa mnie opuścić... Nie możesz i już!
- Hiyori... Zaufaj dzisiaj dla samej siebie... Wierzę i czuję, że przy mnie się nie zmienisz... Dzięki mnie, będziesz mogła zaufać. Będę dbał o to, abyś była sobą cały ten czas... Abyś była szczęśliwa... Abyś zapamiętała to, co teraz będzie się działo... - nieco przymrużyłem oczy, uśmiechając się delikatnie. - Dobrze wiesz, że kocham cię... Dla mnie każda chwila spędzona z tobą, twoim uśmiechem, twoim spojrzeniem pełnym miłości i współczucia... To dla mnie kolejne wspomnienie tego, że razem będziemy szczęśliwi. Bez znaczenia co by się działo... - położyłem dłoń na jej policzku. - Będę przy tobie. Będę twoim oparciem w złych chwilach. I pamiętaj, że zawsze, ale to zawsze będę cię bezgranicznie kochał... Moja księżniczko...
- A-Altair... - wtuliła się w mój tors - Kocham cię... Ale masz zakaz bycia tak miłym dla innych dziewczyn, jasne? Jesteś tylko mój... Tylko, rozumiesz? Nie masz prawa mnie opuścić... Nie możesz i już!
- Nie mam zamiaru, moja kochana. Jestem twój, ale ty w zamian jesteś wyłącznie moja. Nie ma uśmiechania się do innych chłopaków... Ten uroczy uśmieszek pozostaw dla mnie... - zaśmiałem się i uniosłem plecy z materaca.
Zsunąłem delikatnie z ramion dziewczyny to, co na nich miała. Wszystko robiłem powoli i spokojnie, aby nie czuła, że chcę jej zrobić krzywdę. Nie chcę tego. Chcę jedynie, aby zapamiętała to jak najlepiej się dało. Dziewczyna nagle popchnęła mnie na materac, patrząc z powagą i lekko wywyższonym wzrokiem.
Zsunąłem delikatnie z ramion dziewczyny to, co na nich miała. Wszystko robiłem powoli i spokojnie, aby nie czuła, że chcę jej zrobić krzywdę. Nie chcę tego. Chcę jedynie, aby zapamiętała to jak najlepiej się dało. Dziewczyna nagle popchnęła mnie na materac, patrząc z powagą i lekko wywyższonym wzrokiem.
- Chodzi ci o to? - spojrzała na mnie z groźną miną, by zademonstrować mi swoje zachowanie przy innych.
- Tak kochanie... Właśnie o to mi chodzi, diabełku... -szepnąłem i ponownie się uniosłem.
Delikatnie zacząłem obcałowywać jej szyję, gładząc jej talię oraz biodra. Była tak delikatna... Położyła brodę na moim ramieniu i włożyła rączki pod moją koszulkę.
Delikatnie zacząłem obcałowywać jej szyję, gładząc jej talię oraz biodra. Była tak delikatna... Położyła brodę na moim ramieniu i włożyła rączki pod moją koszulkę.
- Jesteś bardzo ciepły...
- Za to ty z kolei jesteś zimna, ale nie bój się o to... Zaraz ogrzeję cię, moja kochana księżniczko... - szepnąłem jej do ucha, po czym przyciągnąłem ją bliżej siebie, dzięki czemu nasze ciała całkowicie się stykały.
Zsuwałem z niej delikatnie jedną część garderoby po drugiej. Po tym... Nastąpiło coś, czego nigdy w życiu już nie zapomnę. Coś, co będzie ważnym wspomnieniem dla niej i dla mnie. Tak ciepła osoba i delikatna, zasługuje na to, co otrzymuje...
Zsuwałem z niej delikatnie jedną część garderoby po drugiej. Po tym... Nastąpiło coś, czego nigdy w życiu już nie zapomnę. Coś, co będzie ważnym wspomnieniem dla niej i dla mnie. Tak ciepła osoba i delikatna, zasługuje na to, co otrzymuje...
---
Następnego ranka, obudziłem się przed dziewczyną. Spojrzałem na jej zarumienioną jeszcze lekko twarz i delikatny uśmiech. Widzę, że się jej podobało, a na tym właśnie mi zależało. Zabrałem jej włosy z twarzy, aby spokojnie mogła nadal spać. Ucałowałem najdelikatniej jak potrafiłem jej czoło i przyglądałem się, jak spokojnie śpi. Była tak bezbronną i słodką osobą... Cieszyłem się, że mam ją przy sobie i mogę śmiało powiedzieć, że każdy milimetr jej ciała należy do mnie...
<następne opowiadanie>
<Hiyoriś?>
Ilość słów: 1597
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz