-Jestem wolna, z chęcią przejdę się po coś do jedzenie, bo sama umieram z głodu - odpowiedziałam, przytakiwając na propozycję chłopaka. Niestety tego dnia nie miałam okazji zjeść jeszcze obiadu, więc mój żołądek sam się domagał jedzenia.
- A na co masz ochotę? - zapytał się, posyłając w moją stronę piękny uśmiech. Aż przez chwilę moje serce mocniej zabiło. To był uroczy i roztapiający moje serce gest.
- Kuchnia japońska - odpowiedziałam bez zastanowienia się. Moje ulubione potrawy właśnie pochodziły z dalekiego wschodu. Poszliśmy w stronę jakieś mniejszej knajpki, która pomimo swoich rozmiarów, przyciągała wiele głodnych i spragnionych japońskimi smakami osób. Jakość potraw były bardzo wysokie i cenione przez wielu dobrych kucharzy. Udało nam się zająć ostatnie miejsce w knajpce. Idealnie było dla dwóch osób. Usiedliśmy naprzeciwko siebie. Zauważyłam, jak chłopak wpatrywał się w moje oczy.
- Coś nie tak? Jestem gdzieś brudna? - zapytałam się, odwracając wzrok. Poczułam, jak na moich policzkach zawitał delikatny rumieniec. W końcu niecodziennie przystojny mężczyzna wpatrywał się we mnie taką namiętnością i pasją. Aż poczułam się trochę niezręcznie. Odnosiłam wrażenie, że ktoś rzucił na niego dziwne zaklęcie, powodujące zauroczenie w jakieś osobie. Miałam do czynienia z niejednym przedstawicielem płci męskiej i do tej pory nie spotkałam się z tak nietypowym zachowaniem.
- Nie, nic… - odwrócił się, również z delikatnie zarumienionymi policzkami. Wyglądał tak niewinnie i uroczo. Ten dodatek na jego twarzy odmładzał go kilka lat. Cichutko zachichotałam pod nosem. Podszedł do nas kelner, podając menu. Zajrzałam do niego i od razu wybrałam ramen. Nie potrzebowałam jakiegoś długiego czasu na zastanowienie się, czy na pewno miałam na to ochotę.
- Poproszę ramen z dodatkiem kimchi - oznajmiłam, posyłając delikatny uśmiech w stronę obsługi.
- A dla pana? - spojrzał na Nitzana, który jeszcze przeglądał menu.
- Jakby coś, ja stawiam - ta wypowiedź była skierowana do mnie. Na początku nie ogarnęłam słów mojego kolegi… Jednak prze analizując je po raz kolejny, zrozumiałam jego przekaz.
- Nie musisz, zapłacę za siebie - odpowiedziałam, puszczając mu oczko. Nie lubiłam, jak ktoś płacił za mnie. Wolałam zapłacić za swój własny posiłek.
- Tym razem ja postawię - powiedział uparty ciemnoskóry. Wiedząc, że nie wygram z nim, zgodziłam się.
- Ale pod warunkiem, że następnym razem ja ci coś postawię - delikatnie wystawiłam język, kończąc to zdanie. Kelner najwyraźniej załapał podtekst, ukryty w moich słowach. Oczywiście, miałam na myśli postawić coś do jedzenie lub picia, ale też postawić jego męskość. Oczywiście, nie byłam poważna w tamtym momencie. Jednak skoro moje myśli zeszły na takie tematy w mojej głowie pojawiło się wiele nieprzyzwoitych myśli. Pokręciłam głową, aby wyrzucić wszelkie rezultaty mojej nazbyt bujnej wyobraźni.
- Ja poproszę ramen z podwójną porcją mięsa - odparł ze spokojem Nitzan. Obsługa lokalu od razu zapisał nasze zamówienia. Zakłopotany biedak odwrócił się i szybkim krokiem wrócił do swoich kolegów z pracy. Nadal zarumieniony nie wiedział za bardzo, co zrobić w takich nietypowych sytuacjach.
- No już, ja tylko żartowałam - wyciągnęłam w jego stronę rękę, aby go delikatnie poklepać po ramieniu. Oboje się cicho zaśmialiśmy. Nagle poczułam na sobie czyiś wzrok. Rozejrzałam się dookoła, aby sprawdzić kto miał czelność mnie szpiegować. Jednak nie widziałam delikwenta. Rozmawialiśmy przez dobre kilka minut o szkole, czyli jakieś ploteczki o osoby z naszych klas, albo o nauczycielach. Wiele ciekawych rzeczy można było się dowiedzieć. Na przykład kto z kim miał na pieńku, czy miał wyjątkowo ciekawe i bliskie relacje. Zawsze mnie interesowało, skąd uczniowie mieli tego typu informacje. Przecież życie prywatne nauczycieli było właściwie oddzielane od życia szkolnego. Podczas rozmowy zorientowałam się, że Nitzan miał oczy naprawdę pięknego koloru… Taki nietypowy. Wiedziałam już wcześniej, że chłopak miał złote oczy, jednak jak się bliżej przyjrzałam, to ujrzałam w nich coś więcej niż tylko piękny kolor.
- I jak ci się podoba randka, Nitzan? - obok nas pojawił się nieznajomy różowo włosy chłopak. Otworzyłam szeroko oczy na jego widok. Byłam zaskoczona jego obecnością.
- Kto to? - zapytałam się, lustrując wzrokiem swojego kolegę i obcą osobę.
- Ach zapomniałem. Jestem Kupidyn, miło cię poznać, Olivio - odpowiedział na moje pytanie chłopak, wyciągając w moją stronę dłoń. Uniosłam delikatnie jedną brew, ale i tak uścisnęłam jego dłoń. Zaskoczył mnie również faktem, że znał moje imię. Nie byłam jakoś popularna w szkole, więc jakim cudem? A może Nitzan mu o mnie sporo opowiadał. W dodatku… Randka? O co chodzi? Czy ja o czymś nie wiem? Czy mnie coś ominęło w ciągu kilku godzin mojego życia?
- Wybacz Nitzan, ale muszę ci przerwać randkę, możesz na chwilkę? - poprosił uprzejmie Kupidyn. Nie znałam gościa, ale może właśnie on miał coś wspólnego z tą nagłą zmianą u Nitzana. Byłam w stu procentach pewna, że było coś z nim nie tak. Ktoś rzucił na niego jakieś zaklęcie, które miało spowodować, że nagle się we mnie zakochał czy zauroczył…
<następne opowiadanie>
<Nitzan? :3>
Ilość słów: 879
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz