Spojrzałem na jej klatkę piersiową. Kompletnie nic, zero, pustka. Może jednak jest tym dzieckiem? Takim super mądrym, co przeskoczyło kilka klas, znajdując się w tej S? Chociaż nie, bo ma ten okropny mundur.
Wtem usłyszałem, jak ktoś kaszle.
- Więc? Odpowiesz? - odezwała się. A no tak, faktycznie wcześniej coś mówiła.
- A czy mogłabyś już sobie iść? - odpowiedziałem, odwracając się od niej. - Jakoś nie mam dziś humoru na konfrontację z kimkolwiek z mundurów. Tym bardziej z jakimś dzieckiem — dodałem. Za chwilę jednak ponownie zastąpiła mi drogę.
- Dzieckiem? - spytała, a w jej głosie wyczułem lekką złość. Ktoś tu się zdenerwował. Biedna mała dziewczynka, aż mi się trochę jej szkoda zrobiło. - Czy ty serio myślisz, że jestem jakimś małym dzieckiem? - kontynuowała. Kątem oka zauważyłem, jak zwija swoją dłoń w pięść.
- A nie? Błagam cię. Jesteś strasznie płaska. Myślałem, że do Auris nie przyjmują takich szkrabów — odpowiedziałem, patrząc się gdzieś na bok z lekkim uśmiechem na ustach. Znowu chciałem spróbować ją ominąć, ale przeszkodziło mi w tym czerwone ostrze, które zaraz zostało przystawione do mojej szyi. Skąd ona je wytrzasnęła?? Nosiła w ogóle coś takiego przy sobie? Podniosłem mimowolnie dłonie w górę w geście poddania.
- Nadal taki kozak z ciebie? Tak dla twojej wiadomości, to mam siedemnaście lat — odezwała się. Siedemnaście...? Nie wierzę. Jeszcze raz spojrzałem na jej biust. Po prostu nie wierzę! - Podaj mi teraz swoje imię, nazwisko, klasę i powód, dlaczego tu przyszedłeś. Inaczej pożałujesz — dodała. Widziałem po wyrazie jej twarzy, że nie żartowała.
Przełknąłem niepewnie swoją ślinę.
- Mike Bdaron, III S, zgubiłem swój plecak — skłamałem, na szybko to wszystko wymyślając. Może to łyknie?
- Plecak? Ten sam, który masz właśnie na sobie? - spytała. Cholera... przyłapany.
Poczułem, jak zbliża swoje ostrze do mojej skóry, która zaraz mnie zapiekła. Świetnie, nadcięła mi szyję! - Mów prawdę — dodała. Chyba nie mam innego wyjścia...
- Kai Andre, II iluzjonistyczna... - w końcu odpowiedziałem, rozluźniając swoje mięśnie. - Mój powód... - zacząłem, robiąc przerwę. Dziewczyna zmrużyła swoje powieki. Jednak ja szybko zareagowałem i skrępowałem jej ruchu palcami. Nawet nie zdążyła zareagować. Zaczęła tylko niepewnie spoglądać na swoje ciało, jakbym miał czymś ją związać. - ...jest ci niekoniecznie potrzebny — dodałem, uśmiechając się zwycięsko.
I na tyle ci się stała ta czerwona katana, dziewczynko.
< Remilia? >
Ilość słów: 477
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz