Strony

wtorek, 27 lutego 2018

Od Holly do Ace’a

- Muszę lecieć, niedługo lekcje zaczynam. Jakbyś chciała mnie znaleźć to pokój siódmy albo sala gimnastyczna lub kuchnia. Trzymaj się podglądaczko. - powiedział zmiennokształtny i uśmiechnął się wesoło.
Po chwili już go nie było. Mimo że miałam jeszcze mnóstwo pytań do chłopaka, to postanowiłam zostawić je na później. Odwróciłem się z powrotem w stronę miejsca, gdzie wcześniej stał Damen z dziewczyną. Z przykrością musiałam stwierdzić, że już go tam nie było. Lekko zawiedziona spuściłam głowę i westchnęłam. Jednak zaraz uniosłam ją i uśmiechnęłam się wesoło. No cóż… Skoro nie mogę kontynuować robienia zdjęć bratu, to chociaż uwiecznię coś innego. Szybko rozejrzałam się wokół. Od razu w oczy rzuciło mi się drzewo wiśni. Było piękne. Momentalnie postanowiłam, że muszę je uwiecznić na zdjęciach. Podbiegłam do niego i zaczęłam swą małą, prywatną sesję zdjęciową.
~*~*~*~*~*~
Z racji, że dopiero przyjechałam, to lekcje miałam zacząć dopiero jutro. Dlatego też nie mając nic lepszego do roboty, poszłam do klubu ogrodniczego, do którego już zdążyłam się zapisać razem z Magnusem i Shaylin. Na szczęście zajęcia w nim odbywały się codziennie i każdy mógł przychodzić do niego, kiedy tylko chciał. Nie musiałam długo szukać miejsca spotkań. Po kilku minutach znalazłam się już przy szkolnym ogródku. Wchodząc do środka, me oczy latały na wszystkie strony. Nie wiedziałam, za co zabrać się najpierw. Do momentu aż mój wzrok nie zatrzymał się na sporej wielkości szklarni. Od razu ma wrodzona ciekawość postanowiła się ujawnić. Szybkim krokiem podeszłam do obiektu i jednym, sprawnym ruchem otworzyłam drzwi. Momentalnie stanęłam twarzą w twarz z jakąś dziewczyną, która najwyraźniej planowała właśnie wyjść. Miała lekko rozszerzone oczy z zaskoczenia.
- Przepraszam, jeżeli cię przestraszyłam. Jestem Holly. Nowa członkini klubu. Dopiero przyjechałam do szkoły i postanowiłam tu przyjść, skoro nie mam dzisiaj zajęć. - Wręcz wyplułam z siebie potok słów i zaśmiałam się krótko.
Dziewczyna bez słowa pokiwała głową, jakby chciała przekazać, że rozumie. Po chwili ominęła mnie i poszła w tylko jej znanym kierunku. Wzruszyłam ramionami i weszłam do szklarni. Było tu tyle egzotycznych gatunków roślin. Zachwycające miejsce. Od razu wzięłam w ręce aparat, który wisiał na mej szyi i zaczęłam robić zdjęcia.
~*~*~*~*~*~
Była godzina piętnasta. Wraz z Shaylin siedziałyśmy w klubie kulinarnym. No cóż… Postanowiłam ją tam zaciągnąć, ponieważ miałam nadzieję spotkać tam wkrótce Ace’a. Zaintrygował mnie. Szczególnie że w swym dotychczasowym życiu spotkałam może z dwie czy trzy osoby zmiennokształtne. Miałam mnóstwo pytań do chłopaka. Biorąc kolejną porcję posiłku, który dostałyśmy od jakiegoś chłopaka z kółka kulinarnego, przyglądałam się dokładnie swej przyjaciółce. Znowu siedziała ze wzrokiem wlepionym w telefon.
- Z kim tak zacięcie piszesz, że nawet na mnie nie spojrzysz? - przekrzywiłam lekko głowę na bok.
- Magnus - powiedziała krótko, nawet nie unosząc wzroku znak urządzenia.
- Kręcicie ze sobą - zaśmiałam się.
- Już ci mówiłam, że nie. To tylko przyjaciel - westchnęła Shaylin, unosząc głowę i przewróciła oczami.
- W sumie byłoby całkiem fajne… Mogłybyśmy być rodzinę. Będę was shippować. Tylko jak nazwać wasz parring - zignorowałam całkowicie poprzednią wypowiedź Shay.
Ta tylko pokręciła głową niedowierzająco i wróciła do pisania na telefonie. Przez kolejne kilka minut zastanawiałam się nad połączeniem imion Shaylin i Magnusa. Jednak żadne mi jakoś nie pasowało. Postanowiłam w końcu odpuścić sobie. Westchnęłam lekko znudzona i rozejrzałam się wokół, biorąc jednocześnie pałeczki z jedzeniem do ust. Wtem zauważyłam Ace’a wchodzącego do klubu. Zaczęłam energicznie machać ręką, aby mnie zauważył. Na szczęście po chwili ruszył już w moim kierunku. Nadal z pałeczkami w ustach zaczęłam mówić:
- Hejka, nie wiem, czy mnie pamiętasz, ale to ja. Holly. Poznaliśmy się dzisiaj rano. Siadaj - powiedziałam i wskazałam na jedno z wolnych krzeseł. - Dobrze, że udało mi się ciebie spotkać. Mam wiele pytań. Dawno nie spotkałam osoby zmiennokształtnej. Liczę więc, że odpowiesz mi na nie. Chcę wiedzieć więcej na temat twej rasy. No i nawet nie waż mi się odpowiadać wymijająco czy uciekać. I tak cię dopadnę - powiedziałam poważnie i zaczęłam uważnie przypatrywać się chłopakowi, czekając na jego odpowiedź na mój mały słowotok.

Liczba słów: 658

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz