Strony

wtorek, 6 marca 2018

Od Altaira do Hiyori

Hiyori, Hiyori, Hiyori. Imię tej brązowowłosej dziewczyny o fiołkowo-różowych oczętach odbijało się w mojej głowie jak piłeczka ping pongowa. Otworzyłem drzwi do pokoju, a na przywitanie wyskoczył mi Archer, który zaczął latać wokół mojej głowy chyba na najwyższej szybkości. Uśmiechnąłem się, po czym w odpowiedniej chwili go złapałem w dłonie, uśmiechając się do niego szeroko. Zwierzak zaczął piszczeć z radości i machać swoim ogonem. Co ja się z nim mam... Kiedy już mu bardzo nudziło się w moich rękach puściłem go. Cieszyłem się, że posiadam tak niesamowite stworzenie i tak przyjazne. Dobra, z tym przyjazne nieco przesadziłem, ale w każdym razie jest dobrym kumplem. Spojrzałem na Papierowego Żurawia, który znaczył dla mnie tak wiele. Sięgnąłem po origami, biorąc je w dłoń i delikatnie przejeżdżając palcami po jego skrzydłach. Wraz z moim dotykiem zaczął emanować białym światłem, a u dołu zaczął jakby kapać cień w stanie ciekłym. Skrzywiłem się, kiedy poczułem jak coś płynie po moim policzku. Odłożyłem papierową rzecz, po czym podszedłem do łazienki. Lustro, a w nim? Moja twarz. Pół moich włosów białych, pół czarnych. Strona jasna miała żółte oko, a ciemna czerwone, a z niego wypływała czarna łza. Cholera. Złapałem się za głowę. Świat wokół mnie lekko zawirował.
-Altair~...-ktoś szepnął, a ja nadal z szeroko otwartymi oczami patrzyłem na umywalkę.-Altair~...
Ten głos... Znam ten głos... Kim jesteś. Czym jesteś. Pokaż mi się. Kobiecy głos po chwili zaczął cichutko, melodyjnie się śmiać. Mam deja vu... Kim ona jest. Spojrzałem w lustro, a za mną stała blondynka o uśmiechniętej twarzy i o różowo-fioletowych oczętach.
-Altair... Nie pamiętasz mnie? Nie pamiętasz jak się razem śmialiśmy... Ja dobrze pamiętam. Twoje piękne czarne włosy, czerwone oczy...-objęła mnie ramionami, choć tego nie czułem.-Altair...
-Mist...-szepnął ten drugi ja przeze mnie.
Nie pamiętam jej, ale druga część mnie ją tak dobrze kojarzy. Tafla lustra zafalowała, a ja ujrzałem tą dziewczynę. Stała przy oknie w błękitnej kreacji i z czerwonymi kwiatami w dłoni. Na co patrzyła? Nie wiedziałem, ale widocznie ją to zaciekawiło. Nagle jej spojrzenie pokierowało się na mnie i uśmiechnęła się.
-Altair... Dziękuję.-powiedziała, ukazując mi rząd jakże pięknych, białych ząbków.
Czułem, jakbym i ja się uśmiechnął, wyciągnął do niej dłonie. Ta rzuciła mi się w ramiona, światło w łazience zamigotało, a wszystko... Wróciło do normy. Rozejrzałem się bardzo szybko, po czym wstałem z ziemi. Upadłem? Nic nie pamiętam. Przejrzałem się w lustrze. Miałem normalne, białe włosy i swoje żółte oczy. Dobrze. Już jest dobrze. Opuściłem toaletę, spoglądając kątem oka na Papierowego Żurawia. Nie dotknę już go. Nie mogę. Co mnie opętało, że to zrobiłem... Wściekły na siebie usiadłem na łóżku, zaciskając ze złości pięści. Kurwa... Spuściłem głowę, starając się uspokoić myśli. Archer usadowił się na moich kolanach, patrząc na mnie. Pogłaskałem go, po czym biorąc głęboki oddech, położyłem się i po prostu usnąłem.
---
Obudziłem się wcześnie, mimo tego, że był weekend. Ogarnąłem się w łazience oraz ubrałem w jak najwygodniejsze rzeczy, czyli szara koszulka, czarna marynarka oraz czarne spodnie. Uśmiechnąłem się pod nosem, zarzuciłem torbę oraz swoje skrzypce w futerale na ramię i ospałym krokiem ruszyłem się z Akademika. Wolno, nie śpiesząc się szedłem chodnikami i rozglądałem się wokół. Było tutaj tak pięknie. Nie zapowiadało się na deszcz, a słoneczko pięknie grzało. Kwiatki rosły, owady brzęczały w zielonej trawie, a ludzie szczęśliwi ładną pogodą też odpoczywali. Przebyłem drogę przez miasto i wkroczyłem w bramy parku. Przeciągnąłem się i spacerkiem dostałem się na polankę, gdzie zazwyczaj odczuwałem zastrzyk weny. Odłożyłem swoją torbę, a z futerału wydostałem białe jak śnieg skrzypce. Ułożyłem je na swoim ramieniu, po czym rozpocząłem grę, ciesząc się piękną pogodą oraz tym, że jestem sam. Po chwili też rozłożyłem dwie pary swoich skrzydeł, czułem się tak niesamowicie...
<Hiyori?>
Ilość słów: 605

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz