Odpoczywałem spokojnie z Archerem na łóżku. Hares latał wokół mojej głowy bardzo długi czas, kiedy to wreszcie mu się znudziło, zaległ na moich nogach. Pogładziłem miękkie futerko, uśmiechając się. Uwielbiałem to uczucie. Takie gładkie i aksamitne. Jednak sierści Delilah nie przebije! Pogładziłem zwierzaka po głowie, uśmiechając się. Jedno moje oko uciekało ku Papierowemu Żurawiowi. Dumnie stał na najwyższej z półek, a ja wiedziałem, że tam będzie bezpieczny. Ani Archer, ani nikt inny go nie dotknie. W końcu, wbrew pozorom, to zwykły skrawek papieru, ułożony w papierowego żurawia. Dla mnie jednak miał tak ogromną wagę. Spojrzałem na drzwi, które się nagle otworzyły. Zbudzony Hares niczym surykatka spojrzał na drzwi i zaczął skakać po moich kolanach. Położyłem dłoń na jego głowie. Wysoki. Miał też bardzo uroczego cerbera. Choć nie przepadam za tymi zwierzętami, ten na swój sposób był dość słodki... Chłopak spojrzał na mnie, po czym odstawił walizkę.
- Hej… Jestem Kadar Umei… Twój nowy współlokator – rzekł, robiąc krok w moją stronę, tym samym kierując do mnie swoją dłoń.
Uśmiechnąłem się uroczo do czarnowłosego, po czym wstałem, ściskając jego dłoń.
-Miło mi ciebie poznać Kadar. Jestem Altair Gabriel Taiga. Mów mi Altair. Naprawdę cieszę się, że wreszcie będę miał z kim porozmawiać wieczorami.
Wysoki chłopak uśmiechnął się do mnie, po czym cicho się zaśmiał. Dogadamy się. Umie się śmiać. Nie jest wyprany z emocji. Idealnie. Zabrałem dłoń, po czym spojrzałem na mojego pupila. Wystawiłem do niego dłoń, a ten wskoczył na moje ramię. Wróciłem wzrokiem do nowego lokatora.
-Kadar, poznaj proszę Archera. To mój pupilek. Od razu mówię, jest zwariowany i może robić nieco problemów. Przepraszam za niego.-rzekłem, a zwierzak zaczął skakać na moim przedramieniu, po czym niczym opos zrobił z mojej ręki gałąź.
Chłopak pokazał na swojego cerbera, po czym zwierzak szczeknął.
-To King, mój towarzysz. Również za niego przepraszam, a szczególnie za skarpetki oraz szczekanie.
Zaśmiałem się cicho. Hares po chwili zleciał z mojego ramienia i zawisł w powietrzu nad psem. Trzygłowy pupil szczeknął, a złośliwy królikopodobny cudak zaczął latać po pokoju, dokuczając szczeniakowi swoim ogonem. Położyłem dłonie na biodrach, kręcąc głową. Przyłożyłem dłoń do twarzy, a potem zmierzwiłem swoje włosy.
-No, właśnie o tym mówiłem. On taki jest. Wariat i tyle. Jednak lubi wszystkich i na pewno nie robi tego po to, aby być w złych stosunkach z Kingiem. Chyba chce się bawić. Chyba...-podrapałem się po karku, po czym spojrzałem na telefon, który zaczął wibrować.-Przepraszam na moment. Czuj się jak u siebie, bo jesteś u siebie. Zalecam ci jak najszybciej się rozpakować, to może uda mi się ciebie oprowadzić.
Odszedłem kawałek na bok, po czym odebrałem przychodzące połączenie. Pierwsze, co usłyszałem to głośne "Joł~!" mojego kumpla z zespołu. Zamknąłem jedno oko, gdyż natężenie dźwięku było ogromne. Ten to zawsze miał za dużo powietrza w płucach, bo zanim ucichł, zdążyłem zrobić pięć okrążeń w tą i z powrotem po pokoju.
-Altair, ziomku, dzisiaj musimy się spotkać. Mamy jakieś zlecenie, aby zagrać na jakieś pomniejszej imprezie, więc pojaw się. Trzeba zobaczyć jakie piosenki tam wystawimy. Może być tam gdzie zawsze?-zapytał mnie.
-Jasne, wyjdę za godzinę. Nie spóźnijcie się tylko, bo poza zespołem mam własne życie... Kumasz czaczę?-powiedziałem, bawiąc się kosmykiem swoich białych włosów.
-No doobra, ziomku, nie martw się. Wyjdę przed tobą i na pewno zdążę z chłopakami. Elo!
Połączenie zostało zakończone, a ja po dłuższemu przyglądaniu się ciemnemu ekranowi, spojrzałem na współlokatora, który rozkładał swoje rzeczy do szafek. Uśmiechnąłem się, zakładając dłonie na piersi.
-Kadar, mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. Połączymy zwiedzanie Arelionu wraz z przejściem się na próbę mojego zespołu. Co ty na to? Myślę, że warto by było, abyśmy się zakolegowali. Nie przepadam za kwasami w pokoju. -mrugnąłem do niego, uśmiechając się nadal szeroko, ukazując rząd białych ząbków.
< Kadar? >
Ilość słów: 613
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz