- A ty kochanie? Wiesz, kim ja jestem? -zapytałem, śmiejąc się cicho.
- Załóżmy, że nie wiem... No, dawaj... Kim jesteś?
- O nie, nie ma tak... Zgaduj, słońce... - szepnąłem.
- Moim chłopakiem? - zapytał lekko niepewnie, bo nie wiedział chyba o co mi chodzi.
- To też misiu... A dokładniej spróbujesz? Jaka krew płynie w moich żyłach?
- Półboga? Feniksa? Tygrysa?
- Półboga? Feniksa? Tygrysa?
- Bardzo dobrze... A teraz, jak je złączysz, wyjdzie prawdziwy diabeł, nie uważasz...? - zapytałem go cicho, po czym polizałem jego szyję.
Tak, ta noc skończy się bardzo upojna. Tęskniłem za smakiem jego ciała... Tęskniłem za nim całym.
Kolejnego dnia, obudziłem się z Erenem u boku. Chłopak spokojnie chrapał, tuląc się do mojego torsu z lekko czerwonymi, od wczorajszego wysiłku, policzkami. Był taki uroczy i delikatny w moich ramionach. No, jasne, jest umięśniony, seksowny i tak dalej, ale nadal jest dla mnie moim maluszkiem. Uśmiechnąłem się lekko. Czekałem, aż się obudzi, bo dzięki temu mogłem jak najdłużej patrzeć na tą jego uroczą twarz. Niestety, chłopak po chwili uchylił lekko jedno oko, patrząc na mnie.
- O dzień dobry, Erenku. - szepnąłem i cicho się zaśmiałem.
Chyba się ugryzł. Zaśmiałem się nieco głośniej, podnosząc się razem z nim. Oj, miałem plan, miałem. W końcu, były wakacje, a w wakacje co się najlepiej robi? Odpoczywa, albo wyjeżdża. Oby dwie rzeczy połączyłem, więc wiedziałem już, co będziemy robili. Podniosłem się i przeciągnąłem. Zlazłem z łóżka, a następnie podreptałem do szafy, ubierając się. Założyłem coś luźnego, a temu, że było jeszcze dość wcześnie, mieliśmy czas. Spojrzałem na Erena, podrzucając w dłoni klucze od mojego samochodu.
- Ubieraj się i spakuj się na dwa tygodnie. Mam coś dla nas. - uśmiechnąłem się zadziornie.
- Łołoło... Czekaj... Coo?! Jak?! Gdzie?! Kiedy?! Co?! - wstał zdezorientowany i zaczerwieniony lekko.
-Nie łołołojuj i nie pytaj. Ubieraj się i pakuj. Zobaczysz na miejscu. Na pewno ci się spodoba.
- Dobra, dobra, haha! - zaśmiał się cicho i zaczął się pakować.
- Ubieraj się i spakuj się na dwa tygodnie. Mam coś dla nas. - uśmiechnąłem się zadziornie.
- Łołoło... Czekaj... Coo?! Jak?! Gdzie?! Kiedy?! Co?! - wstał zdezorientowany i zaczerwieniony lekko.
-Nie łołołojuj i nie pytaj. Ubieraj się i pakuj. Zobaczysz na miejscu. Na pewno ci się spodoba.
- Dobra, dobra, haha! - zaśmiał się cicho i zaczął się pakować.
Obaj zaczęliśmy się pakować, a tuż po tym z naszymi walizkami poszliśmy do mojej czarnej hondy civic. Spakowaliśmy wszystko, a potem ruszyliśmy na plażę, gdzie wynająłem nam domek tuż przy plaży na niewielkim pagórku. Mieliśmy mniej niż 5 minut do tego, aby znaleźć się na piasku. Cieszyłem się, że udało mi się wynająć tak niesamowite miejsce.
Po kilku godzinach dojechaliśmy, a ja zaparkowałem na parkingu przed domkiem. Odetchnąłem, po czym zacząłem budzić Erena. Trącałem go lekko, a ten nieco rozkojarzony spojrzał na mnie.
- Promyczku, jesteśmy już na miejscu. - powiedziałem do niego z uśmiechem.
Zamrugał kilka razy z niedowierzaniem.- Już?! - spojrzał na okolicę - Łaaaa.... - zaparło mu dech w piersi.
Wyszedłem z samochodu, a potem otworzyłem drzwi samochodu dla Erena.
- Zapraszam. Jak się podoba?
Mój misio wyszedł z samochodu, rozglądając się i obracając się powoli dookoła siebie.
- B-brak mi słów...
- W pozytywnym sensie? -zapytałem, śmiejąc się, po czym ruszyłem, aby wyjąć nasze walizki.- N-no... No.. - nie wiedział co powiedzieć.
- No... Tak... - uśmiechał się wniebowzięty, patrząc na chmury, niebo i dom.
- Zaraz pójdziemy pozwiedzać. -stwierdziłem.
Po rozpakowaniu się, ubrałem biały podkoszulek, spodnie moro w kroju 3/4. W końcu, mamy zamiar iść na plażę. Uśmiechnąłem się, łapiąc dłoń Erena i pociągnąłem go za sobą. Wybiegliśmy po zamknięciu domu i sturlałem się razem z nim po zboczu. Stanęliśmy na plaży. Wyplułem piasek i wstałem, szczerząc się jak głupi.
- To co? Idziemy popływać? -zapytałem, śmiejąc się.
- To co? Idziemy popływać? -zapytałem, śmiejąc się.
<następne opowiadanie>
<Erenkuu?>
Ilość słów: 665
<Erenkuu?>
Ilość słów: 665
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz