niedziela, 4 marca 2018

Od Melusine do Corazona

Kiedy Corazon poprosił mnie do tańca, uśmiechnęłam się uroczo, a gdy mnie objął to moje policzki oblał największy z rumieńców, jaki tylko już mógł być. Spojrzałam na moment w bok, a dopiero po chwili byłam zdolna, aby spojrzeć mu prosto w oczy. Uśmiechnęłam się, po czym złapałam jego dłoń, kiedy ta mechaniczna trzymała mnie w talii.
Czekając na odpowiedni moment, ruszyliśmy potem w tan. Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy. Rytm, jaki aktualnie był wygrywany, pięknie wpasował się w taniec bliżej nieokreślonego rodzaju. Zaśmiałam się, a potem chłopak pocałował delikatnie moje czoło. Przysunęłam się bliżej niego, aby móc mocniej poczuć ciepło, jakie od niego biło. Dlaczego czyny nie mogą pokazać, jak bardzo mi na nim zależy... Po chwili uśmiechnęłam się ponownie do niego. Muzyka zwolniła, więc po prostu przeniosłam dłonie na jego kark, a chłopak z kolei umieścił swoje dłonie na mojej talii. Przystawił swoje czoło do mojego, patrząc mi prosto w oczy. Pogłaskałam go delikatnie po karku, przy czym czułam, jak szybko i mocno bije moje serce. To jedynie utwardzało mnie w myśli, że to nie przypadek nas spotkał... Zamknęłam na moment oczy, po czym otworzyłam je, a w nich stanęły łzy.
-K-Kocham cię Corazon... Bardzo mocno... N-Nigdy mnie nie zostawiaj...-szepnęłam, patrząc mu prosto w oczy.
- Też cię kocham Mel. - objął mnie mocniej i przyciągnął do siebie jeszcze mocniej. - Nie martw się, nie mam zamiaru cię opuścić. Będę przy tobie zawsze...
-D-Dziękuję... Dziękuję, że jesteś obok mnie... D-Dziękuję...-szepnęłam, wtulając twarz w jego szyję.
- To ja powinienem podziękować, że jesteś przy mnie...-przytulił się do mnie mocniej.
-Nawet tak nie mów... Przecież...-przegryzłam wargę, bo obiecałam mu nie wspominać o tym, że mnie uratował.-Po prostu uznajmy, że mamy remis... I nie musimy obaj dziękować. Dobrze?-położyłam dłoń na jego policzku, delikatnie go po nim głaszcząc.
- Dobrze, Śpioszku. 
-Cudnie... A teraz. Tańczymy dalej, czy może jednak zostaniemy w tym parku i posiedzimy tutaj?-zapytałam, uśmiechając się uroczo.
Chłopak obrócił mnie wokół mojej osi, po czym szeroko się uśmiechnął. Obaj zadecydowaliśmy, że odpoczniemy sobie w parku. Trzymając jego dłoń, znaleźliśmy ładne miejsce. Była niewielka rzeczka, obok drzewo, a na dodatek tak ładnie grały świerszcze. Pociągnęłam chłopaka pod drzewo, po czym rozłożyłam tam koc, który na zapas wzięłam do torby. Usiadłam na nim, a obok mnie ułożył się blondyn. Położyłam głowę na jego ramieniu, po czym objęłam go dłońmi. Corazon pogłaskał mnie po plecach i złapał moją dłoń. Zamknęłam oczy, wsłuchując się w bicie jego serca. Było piękne. Po chwili wczołgałam się na chłopaka, uroczo się uśmiechając. Ułożyłam się na jego torsie, po chwili unosząc lekko górną partię swego ciała. Zakryłam słońce, które na niego świeciło swoją głową.
-To co porobimy misiu?-zachichotałam, czerwieniąc się lekko.
- Nie wiem... Ale wiem co mogę teraz zrobić... - uśmiechnął się po czym, podniósł się lekko i pocałował mnie.
Odwzajemniłam to z uroczym uśmiechem, kładąc się znowu na chłopaku. Położyłam dłonie na jego policzkach, nadal wpijając się w jego usta. Były miękkie... Po dłuższej chwili odsunęłam delikatnie od niego twarz, patrząc mu ciągle w oczy. Takie ładne, złote...
-Nie wierzę, że trafił mi się taki przystojny chłopak. -powiedziałam, czerwieniąc się z szerokim uśmiechem.
- Widzisz, czasem życie jest jak w bajce... - spojrzał mi w oczy i uśmiechnął się lekko - Ja na swojego anioła już trafiłem.
-Ładna ta przenośnia!-zachichotałam, głaszcząc jego policzki.-Jak ja bym mogła ciebie nazwać... Mój ty alchemiku...-spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Nie wiem Śpioszku, ale czego byś nie wymyśliła będzie pasować.
-O wiem! Będziesz moim księciem. Księciem, którego bardzo kocham i chciałabym, aby mnie zawsze całował, przytulał i otaczał mnie swoją obecnością...-przystawiłam swoje czoło do jego czoła.
- Jeśli takie twe życzenie moja pani... - uśmiechnął się i pocałował mnie.
-Takie jest, było i będzie moje życzenie...-szepnęłam, po czym ponownie wpiłam się mocno w jego usta.
Kocham to uczucie. Wręcz je ubóstwiam. Jest dla mnie najważniejszą osobą na całym świecie.
-Kocham cię...-wyszeptałam pomiędzy naszymi pocałunkami.
- Ja ciebie też Śpioszku... Ja ciebie też... - wpatrywał się czule w moje oczy.
Uśmiechnęłam się, po czym bardzo mocno się w niego wtuliłam. Czułam jak bardzo szybko i mocno bije moje serce. Modliłam się, aby to, co było między nami, trwało jak najdłużej tylko mogło. Po chwili zasnęłam z uśmiechem na twarzy.
---
-Śpioszku... Obudź się. Już ciemno, trzeba wracać.
Ospale podniosłam się z chłopaka, rozglądając się co się dzieje. Naprawdę zasnęłam? Spojrzałam mu w oczy, a ten się do mnie uśmiechnął i pogłaskał po głowie. Ziewnęłam, po czym zsunęłam się z chłopaka i potrząsnęłam lekko głową. Po chwili odzyskałam świadomość umysłu. Nagle się wyprostowałam, kiedy ktoś przyłożył mi nóż do gardła, złapał mnie w pasie i zaczął się ze mną cofać.
-Zabiję ją, jeżeli się zbliżysz. Ostatnio przegiąłeś pałę, czas się odwdzięczyć...-powiedział.-Chłopaki, bierzcie go, a ja sobie się zajmę tym aniołkiem.
Tłusta łapa napastnika zaczęła dotykać mojego brzucha, a ja nie mogłam się ruszyć. Wiedziałam, że bez znaczenia co bym zrobiła, mógłby mi podciąć gardło. Miałam chęć krzyknąć, aby uciekał, ale nie mogłam... Sparaliżował mnie strach...
<Corazon? Zrobiłam dramę ^^>
Ilość słów: 823

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz