– Hej mały, cały jesteś? – spytałem uspokajającym tonem. Miałem nadzieję, że nic sobie nie zrobił. – Heeej? Żyjesz?
– T-tak. N-nic mi nie jest... – mówił, lekko się jąkając – Wybacz, ale śpieszę się z powrotem na lekcje.
– Chwila, chwila. Ty tu do szkoły chodzisz? – spytałem z niedowierzaniem.
– Mhm... Kuroko jestem, I humanistyczna. – odpowiedział, wyciągając dłoń.
– A ja Ace, II sportowa. – wyszczerzyłem się – Yo, to ja dłużej nie zatrzymuje. Może się jeszcze spotkamy?
– Możliwe! – powiedział i ruszył w swoją stronę. Ciekawy człek. No to skoro wszystko tu załatwiłem, mogłem ruszać dalej na poszukiwania swojego lokum. Szkoda, że się go nie spytałem o drogę. No cóż, mówi się trudno i żyje dalej.
***
No trochę to mi się zeszło na poszukiwaniach siódemki. Włóczyłem się po korytarzach przez jakieś dwadzieścia minut. Ważne, że jakoś udało mi się tam dostać. Otworzyłem drzwi i zacząłem rozpakowywać swoje rzeczy. Na szczęście nie zajęło mi to zbyt długo. Głównie dlatego, że niewiele ich miałem. Po skończonej robocie zmieniłem się w moją kocią formę i wskoczyłem na grzejnik. O tak! Nie ma to, jak drzemka po robocie, a zwłaszcza jak coś przyjemnie dogrzewa od spodu. Nie musiałem długo czekać, żeby przysnąć. Pod wieczór trzeba by było jeszcze okolice obadać.
***
Obudził mnie zgrzyt otwieranego zamka w drzwiach. Otworzyłem leniwie jedno oko, żeby widzieć, kto tu się wbija. W drzwiach przyuważyłem znajomą niewysoką postać o siwych włosach.
Liczba słów: 404
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz