niedziela, 25 marca 2018

Od Kuroko do Ace'a

Jak na każdej przerwie, stałem przy parapecie, patrząc przez okno. Nie bardzo gadałem z resztą klasy, jakoś lepiej się dogadywali ze sobą. Jedyni przyjaciele, jakich poznałem, są z innych klas. Niestety... Przynajmniej jakichś przyjaciół mam. W końcu zadzwonił dzwonek. Wszedłem do sali i siadłem w swoim miejscu, po czym się rozpakowałem. Po chwili nauczyciel wszedł do sali. Ciekawe jak on wchodzi z tymi pajęczymi odnóżami przez drzwi. Nauczyciel zlustrował nas wszystkich wzrokiem, zapalając papierosa. Nienawidzę, jak on pali, potem śmierdzi i tak dalej.
- Dzień dobry... - rzekł po polsku. Witanko po polsku jak zawsze. Uczniowie, w tym ja, wstali i odpowiedzieli leniwym "dzień dobry" i znów siedli. Nauczyciel rozpoczął lekcje. Pisanie z "nie", no spoko. Bo pisanie nie z imiesłowami, liczebnikami i przymiotnikami jest łatwiuuutkie. Po chwili pomyślałem, że nie poszedłem do kibla na przerwie. Podniosłem rękę z pytaniem.
- Proszę pana, mogę do toalety? - spytałem. Nauczyciel ciężko westchnął. Mówił coś, że przerwy nie było i tak dalej, ale ostatecznie się zgodził. Wstałem, dziękując i wyszedłem z sali. Poszedłem w stronę kibla, gdy nagle na kogoś wpadłem. Ja, ten mały chuderlaczek, musiałem upaść. Myślałem, że już niżej nie upadnę.
– Hej mały, cały jesteś? – spojrzałem na chłopaka, który stał nade mną – Heeej? Żyjesz?
T-tak. N-nic mi nie jest... – odpowiedziałem, jąkając się – Wybacz, ale śpieszę się z powrotem na lekcje - rzekłem. Wolałem nie mówić, że śpieszę się do kibla. Bo jak to brzmi? Tak źle, jak śpiew Florence Jenkins.
– Chwila, chwila. Ty tu do szkoły chodzisz? – zapytał. To tak mało logiczne, że jestem tutejszym uczniem? Wstałem i otrzepałem spodnie.
– Mhm... Kuroko jestem, I humanistyczna - przedstawiłem się, podając mu dłoń. No błagam, muszę już iść, bo się zleję w gacie.
– A ja Ace, II sportowa. – odrzekł – Yo, to ja dłużej nie zatrzymuje. Może się jeszcze spotkamy?
– Możliwe! – rzekłem i pobiegłem w swoją stronę, machając mu na pożegnanie.
~*~*~*~
W końcu po lekcjach. Otworzyłem drzwi od mojego pokoju akademickiego. Po ostatniej lekcji, jaką była "Używanie i Kontrolowanie Mocy" wszedłem do środka. Spojrzałem na chłopaka, który leżał na łóżku. ACE! Cóż za zbieg okoliczności. Zamknąłem drzwi.
- Hej, nie wiedziałem, że akurat ty będziesz moim współlokatorem - zaśmiałem się całkiem głośno. Usiadł na łóżku, rozciągając się i cicho mrucząc.
- Mhm... - mruknął. Rzuciłem torbę obok mojego łóżka, na którym siadłem. Nie miałem pojęcia, od czego zacząć.
- Więc... Co lubisz robić? - zapytałem z lekkim zwątpieniem.
- Hm... - zamyślił się. - Nic wielkiego, siatkówka, gotowanie, parkour i... Trochę brzdąkam na gitarze akustycznej. A Ty...? - odbił piłeczkę w moją stronę.
- Nauka języków, uczenie się o różnych krajach, ich kulturach i religiach - odpowiedziałem.

< Ace? Nie bardzo mi idzie .-. > 
Licznik słów: 449

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz