niedziela, 25 marca 2018

Od Anastazego do Alexandra

Mega, dołączyłem do nowej szkoły. Do jednej z lepszych, ponoć. Jeszcze się zobaczy. Mówiono, że Titanic jest niezatapialny, a zatonął. Ciągnąc za sobą walizki, kierowałem się w stronę akademika. Jak słowo daję, jeśli w pokoju 51 będę miał współlokatora wredotę jak ta ruda s... um... z muminków, to nie ręczę za siebie. Ktokolwiek piśnie coś na temat mojego wzrostu lub seplenienia oberwie jak od Mike'a Tysona. Wszedłem do środka ze świadomością, że nr 51 jest na ostatnim piętrze, przynajmniej potrenuję, nie będę musiał wstawać o 6 rano na treningi. Jakbym nie trenował, to by mnie wywalili z mundurowej. Żadnego chucherka nie będą tam mieli, nie są głupi jak plastikowe lale, które patrzą tylko na kasę. O, deszcz pada. Kap, kap, kurwa, kap. Zajebiście. Wiedziałem, że zacznie padać. Założyłem kaptur na głowę. Mruczałem pod nosem różne przekleństwa, idąc dalej. Po jakiś kolejnych 20 minutach znalazłem się w budynku. Jeszcze tylko 2 piętra w górę! Yupikajej! Zmęczę się bardziej niż podczas ćwiczeń z Paige Hathaway.
Zacząłem się wspinać po schodach, targając za sobą walizy. Gdy znalazłem się u celu, zacząłem przeszukiwać kieszenie, by znaleźć kluczyki. CHUJA, NIE MA. Czemu klucze muszą znikać jak murzyn w ciemnym pokoju??? Gdy w końcu znalazłem, mogłem wejść do środka. Rozejrzałem się po pomieszczeniu. 3 łóżka, zarąbiście! Będę miał współlokatora, a nawet dwóch. Ściągnąłem buty, by nie nanosić błotu. Odłożyłem walizki przy przypadkowym łóżku, po czym zdjąłem kurtkę, którą ułożyłem na walizce. Położyłem się na łóżku. Westchnąłem ciężko. Tak bardzo mi się nie chce... jutro pierwszy dzień szkoły... Po chwili usłyszałem, jak ktoś wchodzi do środka. Uniosłem się, by spojrzeć, kto wchodzi. To dziewczyna? Myślałem, że nie ma pokoi koedukacyjnych. Czyżby miła niespodzianeczka? Chętnie skorzystam.
- Um... Hej... - powiedział niepewnie. Czy na pewno dobrze usłyszałem?
- Cześć... Jesteś kobietą, czy facetem? - spytałem. Już sam nie miałem pojęcia, kim jest.
- Chłopakiem... - mruknął. To mnie zaskoczyło, na prawdę.
- Wiem, nie widać - powiedział. - Alex jestem - dodał, uśmiechając się delikatnie.
- Anastazy, ale mów mi Antek - odrzekłem.

< Alex? >.<
Liczba słów: 335

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz