piątek, 30 marca 2018

Od Kagamiego do Erena

Trzymałem w dłoniach mojego małego, kochanego Erena, który po chwili wtulił się we mnie. Był taki słodki, drobny, wręcz do schrupania. Mój cały świat miał urodziny, więc miałem zamiar sprawić, aby były one najlepsze, jakie może sobie wymarzyć. Spojrzałem mu w oczy, delikatnie się uśmiechając, po czym pocałowałem go w czoło.
-Jutro nie idziemy do szkoły. Zaplanowałem coś.-mrugnąłem do niego i pocałowałem go w usta.
-A czemu mielibyśmy nie iść? Jakaś okazja?
-A to musi być okazja, abym musiał z tobą spędzać czas? Obrażam się...-postawiłem go na ziemi i
teatralnie obróciłem się do niego plecami.
-Oj no weeeeź- zaczął mnie łaskotać
-Dobra! Cichaj słodziaku!-złapałem go w pasie i wpiłem się w jego usta.
Chłopak odwzajemnił pocałunek, po czym popatrzył mi w oczy. Jakie piękne... Złote... I patrzą tylko na mnie.
-Mrau...
-No to jak, miłości mego życia? Co chciałbyś teraz porobić?-zapytałem go, gładząc jego plecki.
Ma tak gładką skórę... Tylko całować ją i pieścić.
-Hmmm... Polatałbym z tobą.
-Dobra. To ja latam, a ty będziesz w moich ramionach. Dobra?-wyszedłem na balkon z uśmiechem.
-A może wyścig? Tak jak przy pierwszym spotkaniu?
-Niech ci będzie...
---
Kolejnego dnia, obudziłem się bardzo wcześnie. Wcześniej niż zwykle. Poruszałem się bardzo cicho, aby nie obudzić mojego skarba, którego dzisiaj położyłem w swoim łóżku. Był tak delikatny, a na dodatek, dzisiaj właśnie było jego święto. 30 marca. Urodziny mojego ukochanego. Uśmiechnąłem się, po czym z ubraniem na ramieniu poszedłem do łazienki, aby wziąć szybki i jak najcichszy prysznic. Kiedy opuściłem toaletę, byłem w garniturze. Miałem plan wręcz idealny, który na sto procent się uda! Położyłem przy łóżku Erena małą karteczkę, aby ubrał się, po czym czekał na mnie na dziedzińcu przed akademikiem. Będzie idealnie. Sam w tym czasie poleciałem szybko do kwiaciarni, gdzie kupiłem największy jaki się dało, bukiet żółtych róż. Zapłaciłem, po czym z kwiatami w dłoni wróciłem na miejsce spotkania z Erenem.
Właśnie tam pod drzewkiem sobie stał malutki szatynek o złotych jak słoneczko oczkach. Stanąłem przed nim, wyciągając dłonie z kwiatami do niego.
-Wszystkiego najlepszego, kochanie.-powiedziałem, wyciągając do niego dłonie z różami z szerokim uśmiechem.
-T-to dla mnie? Dziękuję!- wziął kwiaty i rzucił się na mnie, całując mój policzek.
-Nie dziękuj! Dzisiaj masz urodziny, a ja muszę sprawić, aby były najlepsze z najlepszych!-zaśmiałem się, obejmując go mocno.
-Urodziny? A no tak, zapomniałem...
-Dokładnie, a teraz chodź. Zaplanowałem nam atrakcji o tyle!-pokazałem dłońmi, jak wiele, po czym ująłem go w pasie.
Powolnym krokiem ruszyłem z nim do restauracji. Owszem to były tylko cztery gwiazdki, ale w pięciogwiazdkowych nie było już miejsc. No cóż, trudno. Cieszę się, że chociaż tutaj było miejsce. Uśmiechnąłem się, siadając razem z nim do stolika. Złapałem jego dłoń z uśmiechem, po czym podniosłem ją i ucałowałem jej wierzch. Po chwili wbiliśmy wzrok w karty, nadal trzymając nasze dłonie.
---
Zasiadłem na ławce, patrząc na mojego ukochanego. Był przeuroczy, trzymając kwiaty blisko siebie. Tak ładnie komponowały z jego oczami, które tak uwielbiałem... Tak całego uwielbiałem.  Uśmiechnąłem się, opierając delikatnie o oparcie ławki. Poklepałem swoje kolana, a Eren nieco skrępowany usiadł na nich, przodem do mnie.
-No i jak? Póki co ci się podoba?-zapytałem go, a ten pokiwał głową.-To dobrze, bo będzie jeszcze lepiej!
Wstałem razem z nim, po czym postawiłem go na ziemi, łapiąc jego dłoń. Uśmiechnąłem się, prowadząc go w bliżej nieokreślonym dla niego kierunku.
Minęliśmy centrum, a potem wyszliśmy na pobrzeża miasta. Tam, stała mała chatka, ale wyglądała na dość drogą. Stanęliśmy przed nią, a ja pochwyciłem dłonie chłopaka.
-Eren... Wiem, może nie znamy na tyle dobrze, ale... Bardzo ciebie kocham... Bardzo kocham twoje oczy, twój uśmiech... Całego ciebie. Powiedzmy sobie szczerze, że przeżyliśmy dużo. Bardzo dużo. Poprostu... Kocham cię. Cholernie ciebie kocham. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i muszę, wręcz muszę ciebie poprosić... Proszę, Eren... Zamieszkajmy tutaj razem... Abym mógł do ciebie przychodzić, mówić, że wróciłem. Abym ciągle miał ciebie blisko i nikt nie mówił nam, co mamy robić... Proszę, bądź ze mną...-szepnąłem, patrząc mu prosto w oczy.
<następne opowiadanie>
<Eren?>
Ilość słów: 652

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz