czwartek, 15 marca 2018

Od Kagamiego do Erena

-Eren... Mam do ciebie cholernie ważne pytanie...-szepnąłem.
Właśnie wtedy światło reflektorów skierowało się na nas. Czułem lekką niepewność, a wręcz nawet strach. Czekałem na odpowiednią chwilę, teraz taka była. Trochę mi zajęło udobruchanie DJ-a, ale plan był inny. Wszystko miało być inaczej. Jednak, jak nie teraz to nigdy. Złapałem dłoń Erena, całując delikatnie jej wierzch. Czas wokół się zatrzymał. Nic innego się nie liczyło, prócz niego. Teraz to on był dla mnie całym światem. Jego oczy były pełne ciekawości i zadawały mi pytanie ,,O co chodzi?". Westchnąłem, po czym ponownie spojrzałem prosto w jego żółte źrenice.
-Eren. Jesteś dla mnie osobą ważną, wręcz najważniejszą. Spędziliśmy z sobą tak wiele przyjemnych i nieprzyjemnych, ciepłych i zimnych, bezpiecznych i niebezpiecznych chwil. Chcę, aby było tak dalej. Abyś mógł na mnie patrzeć inaczej, lecz tak samo. Eren, kocham cię, dlatego też chcę, abyś był ze mną. Abyś mógł mówić każdemu, komu sobie zażyczysz, że twoim chłopakiem jest Kagami Taiga, głupi koszykarz, który zauroczył się w tak uroczym i cudownym brunecie, którego żółte oczy zawsze widzą we mnie człowieka, a na jego szyi wisi złoty klucz, który jest powiązany z moim pierścieniem. Eren, chcesz zostać moim chłopakiem?
-A ja mówię ci, Kagami Taiga, że ten złotooki brunet z kluczem na szyi również kocha na zabój tego głupiutkiego półboga, który pokazał mu, co to miłość i wyciągnął do niego rękę, który zawsze był przy nim i nigdy go nie odrzucił oraz który jest najcenniejszą osobą w jego życiu. Kagami, kocham cię...Oczywiście, że chcę!- zarumienił się i mnie czule pocałował.
Czułem, jak moje serce zaczyna grać ,,Odę do radości"! Uśmiechnąłem się, nie odrywając od niego ani na chwilę ust. Ułożyłem dłonie na jego pośladkach, po czym uniosłem go w górę, pozwalając mu usiąść w powietrzu. Nogi bruneta oplotły się wokół mnie, a ja nie mogłem oderwać się od tych słodkich ust, które tak namąciły mi w głowie. Po chwili spojrzałem mu w oczy, uśmiechając się. On był teraz cały mój. Kochałem go tak mocno, a teraz wreszcie jestem z nim szczęśliwy. Już nic nie przeszkodzi, abym mógł być z nim na wieki. Nie pozwolę, aby ktokolwiek wkroczył między mnie, a tego bożka, bo jak dla mnie, nasze przeznaczenia były, są i będą połączone i nic ich nie przerwie. Przyłożyłem swoje czoło do jego czoła, nadal nie przestając się uśmiechać.
-Kocham cię... Dziękuję ci, że obaj możemy być szczęśliwi. Teraz, masz mi bezwzględnie ufać, mówić mi wszystko, bez znaczenia czym by to było. Chcę, abyś już nigdy nie oszukiwał mnie. Będę zawsze twoim wsparciem. Nie zostawię ciebie z żadnego, błahego powodu. Czekałem na tą chwilę i warto było, aby uzyskać tak cudowny efekt. Proszę, nigdy mnie nie opuszczaj, a obiecuję, że zrobię to samo. Zawsze będę trzymał twoją dłoń i twoją stronę. Będę dla ciebie kimś, komu możesz zaufać...
Na naszych ciałach pojawiły się te same symbole, co zawsze się ujawniały, gdy zbliżaliśmy się do siebie. Spod garniturów błyskało czerwono-żółte światło, a ja nadal widziałem tylko twarz mojego kochanego Erena. Teraz to on liczył się dla mnie najmocniej. Teraz mogę zachowywać się normalnie, tak, jakbym chciał. Czyli móc podejść do niego na korytarzu i delikatnie go pocałować, objąć. Mogę teraz też zaciągnąć go do ciemnego korytarza i tam mogę zaszaleć. Jednak wiedziałem, że czyny to nie wszystko. Łączyło mnie z nim coś więcej niż bliskie kontakty... Nie wiem jeszcze co to jest, jednak pewny jestem jednego. Nigdy, przenigdy nie pozwolę, aby ktokolwiek go skrzywdził. To, co jest między nami, jest najważniejsze.
-Dziękuje ci za to, że tu jesteś, że jesteś moim oparciem. Nigdy cię nie zostawię i będę ci ufał bezgranicznie. Nie będziemy mieli przed sobą żadnych sekretów. Będziemy razem do śmierci i o jeden dzień dłużej... Kagami, kocham cię!
Uśmiechnąłem się, a potem dłonią pogładziłem jego policzek. Był leciutki jak piórko, nawet wtedy, gdy trzymałem go jedną ręką. Cudowny, delikatny, uroczy i mój na wyłączność. Dopiero teraz usłyszałem owacje, jakie były wokół nas. Rozejrzałem się rozkojarzony. Dwie lekko podpite dziewczyny piszczały z krwawiącymi dosłownie nosami. Blondynka i brunetka nagle spadły z krzeseł, a chyba ich znajomi podnosili ich z podłogi. Inne homoseksualne pary biły najgłośniej brawo, uśmiechając się do nas, a potem zajmując się swoją drugą połówką. Nie spodziewałem się, że będzie taki pogłos moich słów. Postawiłem ostrożnie Erena na podłodze, po czym światło przygasło, a na sali rozbrzmiała muzyka do tańca wolnego. Spojrzałem na żółtka, podając mu dłoń.
-Czy zaszczycisz mnie i odbędziesz ze mną ten taniec?-zapytałem, patrząc na niego.
-Z przyjemnością...-Eren zbliżył się do mnie i położył swoje ręce na moich ramionach, wtulając się we mnie.
Nareszcie czułem go ponownie blisko siebie. Cały mój świat był w moich dłoniach i to moim zadaniem było, aby go ochronić przed okropnym złem, jakie czai się wokół. Uniosłem delikatnie jego podbródek, a kiedy ten spojrzał mi w oczy, przystawiłem swoje czoło do jego czoła. Obaj w tym samym czasie zamknęliśmy powieki, ciesząc się tym, że słyszymy bicie naszych serc. Muzyka nie zaprzestała gry, a my nadal delikatnie kiwaliśmy się na boki. Ułożyłem po chwili dłonie na jego biodrach, a dłonie Erena ułożyły się na moim karku. Niesamowite uczucie. Wiedziałem, że może być idealnie, ale nie aż tak. Cóż za cudowny czas... Chciałem, aby nigdy się nie kończył. Tańczyliśmy cały czas, biorąc czasami przerwę na napicie się soku i zjedzenie czegoś na szybko. Kiedy integracja dobiegła końca, trzymając bruneta za rękę opuściliśmy salę i ruszyliśmy spokojnie do akademików. Na twarzy żółtka ciągle widziałem uśmiech, bo nie mogłem się oprzeć, aby nie spoglądać na niego kątem oka. Kiedy powoli zbliżaliśmy się do pokoju, położył swoją głowę na moim ramieniu, a ja poczułem jak automatycznie unoszą mi się delikatnie kąciki ust. Czułem... W sumie nawet nie wiem co. Chyba czułem wszystkie pozytywne emocje na raz. Szczęście, radość, miłość, czułość, opiekę... Wymieniać, a wymieniać. Zacisnąłem delikatnie jego dłoń, otwierając przed nim drzwi. Kiedy weszliśmy do pokoju, przebrałem się i wziąłem szybki prysznic na rozluźnienie mięśni. Wyszedłem w czarnych bokserkach, wymieniając się z Erenem, który teraz wkroczył do łazienki. Usiadłem na jego łóżku, czekając na niego. Kiedy drzwi do toalety się uchyliły, spojrzałem na żółtka. Ten się do mnie uśmiechnął i podszedł bliżej. Delikatnie usadowiłem go sobie na kolanach, po czym objąłem, patrząc mu prosto w oczy. Dłonie chłopaka ułożyły się na moich policzkach, a ja nie mogłem się powstrzymać, aby go pocałować. Tak więc pozwoliłem, aby mój instynkt działał jak chciał. Delikatnie wpiłem się w usta bożka, a on to z przyjemnością odwzajemnił. Po chwili położyłem go na materacu i zawisłem nad nim, trzymając za jego nadgarstki z uśmiechem.
-To jak? Wolisz iść ze mną spać czy chcesz się ze mną pobawić?-zapytałem szeptem, po czym pomiziałem swoim nosem jego nosek.
Czułem jak nadal nasze serca biją wspólnym rytmem, nasze spojrzenia nie chcą się rozdzielić... Przeznaczenie. Chyba tyle można powiedzieć na temat, co nas tak dokładnie łączy. Jednak czy to jest właśnie to? Nie mam pojęcia, ale odkryję to w odpowiednim czasie... Teraz zadowalała mnie myśl, że mam mój cały świat obok i nikt mi go nigdy nie odbierze.
<Eren?>
Ilość słów: 1157

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz