czwartek, 29 marca 2018

Od Rina do Katsukiego

Znowu przeprowadzka. Jak ja tego nie lubię. Znowu nikt mnie nie zna i pierdyliard lat im zajmie, by się do mnie przyzwyczaić i opanować idiotyczne emocje. Bez sensu. W wiadomości dyrektor szkoły powiedział mi, że wieczorem moje bagaże znajdą się w pokoju w akademiku, a na razie mam pójść do szkoły na lekcje. Eech, kolejna szkoła, kolejne wyzwania. Dobra Rin, do dzieła! Przekroczyłem szkolną bramę i skierowałem się do budynku placówki. Czułem na sobie wzrok innych. Tak, tak, nowa osoba, ot mi sensacja. Niby przyzwyczaiłem się do tego, jednak nadal to trochę wkurzające i przykre. Otworzyłem drzwi, a przede mną zobaczyłem ogromną tablicę z planem zajęć. II X, II X... O jest! Jeszcze raz dokładnie sprawdziłem, czy dobrze przeczytałem plan i skierowałem się do sali. Na korytarzu zaczepiłem przez przypadek jakiegoś typka. Blondyn o czerwonych oczach. Kojarzę go skądś, tylko skąd? Dobra nie ważne... Już miałem mówić "sorki", ale wkurwiony blondyn z bólem dupy chyba rzucił się na mnie, jakbym zabrał mu kawałek mięsa.
-Przeproś mnie... Natychmiast!
-Matko, człowieku zluzuj majty. Przez przypadek wpadłem na ciebie i nie będę się płaszczyć, Sorki...- przewróciłem oczami i oddaliłem się od niego, a na korytarzu usłyszałem miliony przerażonych wzdychań. O co im wszystkim chodzi? Powalona ta szkoła. Zapowiada się ciekawy rok... Ciekawe kiedy Shoto przyjedzie na miejsce. Będzie mi się bez niego nudzić... Nagle poczułem mocny uścisk i wrzask przypominający darcie się starej sąsiadki.
-Co ty powiedziałeś ogoniasty wymoczku?! -wrzasnął, chwytając bardzo mocno mój ogon. Trochę zabolało. TROCHĘ.
-Auć! Czego ty do cholery chcesz?!
-Przeproś mnie, ogoniasty debilu...
-Nie będę się płaszczyć dla kogoś takiego. Spierdalaj...- spojrzałem na ogon, który zaczynał delikatnie płonąć.- Kurwa...
-O nie jebańcu. Nie ma tak łatwo. Na kolana i masz kurwa przeprosic! -wrzasnął i pociągnął mocno mój ogon. Cholera jasna, płomienie...
-Aaaa! Spierdalaj!- wrzasnąłem i odepchnąłem go mocno, a mój ogon zaczął emanować mocniejszym ogniem. Ja pierdole. Nagle dłonie blondyna zaczęły płonąć. 
-Wracaj tu! Dostaniesz wpierdol!
Matko, co to za idiota. Widać, że wysokie mniemanie ma o sobie. Poczułem na sobie pięść chłopaka, a mój nos zaczął krwawić. Teraz miałem większe zmartwienia niż niewychowany dureń. Otarłem ręką krew.
-Ulżyło? To fajnie, żegnam.- odwróciłem się i zacząłem iść, trzymając płonący ogon w ręku, by nikogo nie zranił.
-Jeszcze się policzymy!
-Tak, tak...- odpowiedziałem, mając szczerze w dupie go i całą tą zgraję. Wszedłem do łazienki i się opanowałem. Przestałem płonąć. Wdech, wydech. Uspokój się Rin. Po paru minutach skierowałem się do sali. Nauczyciel zatrzymał mnie przed wejściem i powiedział, że wejdę razem z nim. Jak powiedział, tak zrobiłem. Przedstawił mnie klasie.
-Macie nowego kolege w klasie. Rin Kurushimi. Możesz usiąść tam przy Katsukim.
Pokiwałem głową i się rozglądnąłem. Zobaczyłem blondyna, który wręcz na mnie warczał. Zapowiada się zabawa. Usiadłem w ławce obok niego. Cały czas czułem na sobie jego wzrok.
-Zajebię cię, wiesz?-powiedział do mnie dość cicho.
-Ta, cieszę się niezmiernie...
Nagle nauczyciel coś do mnie powiedział.
-A i Rin. Zacznij panować nad swym ogniem, dobrze?
-Tak, zrozumiałem...-westchnąłem głęboko. Ciekawe jak mam to zrobić...
-Proszę pana, a czy on przypadkiem nie będzie niebezpieczny? Może lepiej z nim do izolatki jakiejś, w końcu, nie wiadomo, czy przypadkiem nie zrani nikogo...-powiedział blondyn, patrząc na mnie i uśmiechając się jak psychol.-Chyba byłby problem, gdyby uczniowie wracali ze szkoły pocharatani...
Co? Serio? Kolejna osoba, która... Z resztą nieważne. Przeżywałem to tyle razy, wytrzymam i teraz. 
-Problemem to jest twój ryj.
Nagle nauczyciel wrzasnął. 
-Won mi z klasy. Wyjaśnijcie to sobie gdzie indziej, nie obchodzi mnie jak. Won!
Przewróciłem oczami i wyszedłem z klasy. Katsuki się zaśmiał. 
-Tak, tak, psorze. Ja sobie z nim wszystko wyjaśnię...-mruknął pod nosem, po czym po zamknięciu drzwi do sali, przyszpilił mnie do ściany.
-Masz problem do mojego ryja, tak? Mogę sprawić, że nie będziesz musiał na niego patrzeć...-położył dłoń na mojej twarzy. Dłoń się nagrzała, pozostawiając powoli ślady oparzeń. Automatycznie zapłonąłem ogniem, przez co chłopak odruchowo odsunął swoją dłoń.
-Czego ty kurwa chcesz ode mnie debilu. 
-Czego ja chcę? Chcę, aby wszyscy się mnie bali, więc czy chcesz czy nie, wywołam u ciebie strach... Jesteś kurwa słaby i nie masz prawa stawiać się ze mną na równi!-wrzasnął, po czym podniósł mnie za kołnierz do góry.-Ja jestem królem delikwentów i będę niósł postrach w tej szkole, czy to ci się kurwa podoba czy nie!
Odepchnąłem go mocno.
-Słuchaj no narwańcu! Nie obchodzi mnie twoja pierdolona chęć dominacji ani to, że jesteś królem głupich delikwentów! Ja na pewno nie będę się przed tobą płaszczyć czy ci się to podoba czy nie! Nic nie wiesz o byciu królem strachu, debilu...- zbliżyłem się i wręcz syknąłem, ukazując kły. Chodziło mi o mojego ojca. Śmieszy mnie, gdy jakiś szczyl pragnie władzy.- A teraz wybacz, bo nie chcę cię wbrew pozorom zranić. Nie odzywaj się do mnie...
-Nie chcesz mnie zranić?! Dawaj! Kurwa, zobaczymy zaraz kto kogo zrani!-na jego dłoni stworzyły się wybuchy. Westchnąłem i go przycisnąłem do drugiej strony korytarza za szyję. Mój ogień podnosił cały czas temperaturę.
-Jakieś zamówienie? Ile stopni i jakie części skóry ci spalić?- gdy chłopak zaczął ciężej oddychać, puściłem. Cały czas patrzył na mnie wkurwionym spojrzeniem. Kim on do cholerny jest.
Nagle blondyn zaczął się śmiać jak wariat, w jego oczach widziałem chęć mordu.
-Kurwa, nareszcie ktoś, kto umie się trochę zabawić!-wrzasnął, po czym rzucił się na mnie, uderzając mnie w brzuch. No nie, teraz to już przegiął. Ile razy można powtarzać!
<Katsuki?>
Ilość słów: 883

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz