piątek, 9 marca 2018

Od Olivii do Aserys’a

Wiedziałam, że Fenrir tak zareaguje, gdy tylko białowłosy nazwał go psem. Miał swoją wilczą dumę i wiele osób zdążyło już ucierpieć przez swoją arogancję w stosunku do zwierzęcia. Jakbyśmy byli poza terenem szkoły to niewątpliwie rzuciłby się do gardła Aserysa. Los się uśmiechnął do niego. Byłam pozytywnie nastawiona do nowego znajomego. W końcu bardzo lubiłam poznawać nowe osoby, a już szczególnie w miejscach, gdzie nikogo nie znam. Zależało mi na dobrych relacjach z wieloma osobami, ponieważ w przyszłości mogliby się przydać. Jak nie w moich sprawach to przy moich znajomych. Pomimo tego, że chłopak dosyć chłodno mnie przywitał, nie było to dla mnie przeszkodą, aby się uśmiechnąć do niego. Wydawał się miły, ale nie w każdym znaczeniu tego słowa. Na kilometr czułam od niego taką małą sarkastyczną wredotę. Jednak taką, z którą można porozmawiać i kolegować. Sama należałam do osób, które nadużywały sarkazmu oraz ironii w swoich wypowiedziach.
- Opatrywać rany powiadasz? - Uniosłam jedną brew, gdy usłyszałam o jego zdolnościach i wprawie w opatrywanie ran. Ciekawe… Bardzo ciekawe. Aż mnie zainteresowała jego osoba. Na mojej twarzy pojawił się lekko kpiący uśmiech. Oczywiście, że mogłam sama się opatrzyć, w końcu kilkuletnie treningi nie poszły w las. Uczono nas na początku pierwszej pomocy, survivalu, a w późniejszych etapach „edukacji” już nieco poważniejszej medycyny niż owijanie ran bandażem. Chociaż te umiejętności nie miały służyć pomocą innym, jedynie w ten sposób uczono nas tortur. Skądś wziął stereotyp, że lekarze są największymi sadystami, oczywiście nie obrażając żadnego doktora. Jednak to oni się najlepiej znają na ludzkim ciele i wiedzą, gdzie się znajdują delikatnie miejsca ludzkiego ciała. Tak wiem, to dosyć okrutne i mało etyczne, aby uczyć dzieci takich sadystycznych czynów, ale cóż. Rodziców się nie wybiera.
- Wątpisz w moje umiejętności? - spojrzał na mnie Aserys, a na jego twarzy zawitał ponownie łobuzerski uśmieszek.
- A skądże. - Wzruszyłam ramionami i puściłam w jego stronę oczko. Przyjrzałam mu się dokładnie, badając każdy szczegół w jego wyglądzie. Muszę przyznać, że był nieziemsko przystojny, a jego sylwetka… Można było na co popatrzeć. Moją uwagę przykuły jego piękne białe włosy oraz ciemniejsza karnacja. Od jakiegoś czasu mężczyźni z trochę ciemniejszym kolorem skóry bardzo mnie interesowali. Nie to, co fetysz, ale uznawałam ich za bardziej atrakcyjnych. Chociaż wszyscy wiemy, że charakter jest najważniejszy.
- Możesz iść? - zapytał się i już wyciągnął w moją stronę dłoń, aby mi pomóc.
- Mogę, aż taką kaleką nie jestem. - odtrąciłam jego rękę. Poza zakrwawionymi spodniami nic mi nie było. Trochę mnie bolało, ale to nie był jakiś ból nie do zniesienia. Poszłam za chłopakiem do jego pokoju. Rzeczywiście, był śmiesznie blisko wejścia do akademika. Otworzył mi drzwi, jak pierwszorzędny gentleman i zaprosił mnie do środka. Weszłam do pokoju, a za mną podreptał Fenrir. Jednak nie byłam pewna czy Aserys będzie życzył sobie dodatkowego gościa w formie wilka. Poprosiłam swojego przyjaciela, by poczekał na mnie przed pokojem. Był zaniepokojony faktem, że będę w jednym pomieszczeniu z mężczyzną. Białowłosy wskazał dłonią na krzesło. Usiadłam i spojrzałam na niego.
- Prawie zapomniałam, nie mogę podciągnąć tych spodni, więc możesz się odwrócić, żebym mogła je zdjąć? - uśmiechnęłam się niewinnie, jednak ani trochę się nie wstydziłam swojego ciała. Dla mnie to nie był problem zdjąć z siebie ubrania, zostawiając bieliznę rzecz jasna, przed jakimś mężczyzna, jednak nie pozwoliłabym sobie na żaden kontakt fizyczny. Mogą sobie popatrzeć, ile chcą, w końcu na plaży nie chodzę owinięta w płaszcze, więc dlaczego miałabym się nagle wstydzić mojego ciała poza plażą? Oczywiście, miałam nieco inne podejście do swojego ciała. Uczono mnie od zawsze, że mam traktować je jako narzędzie, a nie jak jakąś świętość, którą nikt poza mną i matką nie może zobaczyć.

<następne opowiadanie>
< Aserys? XD >
Liczba słów: 605

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz