sobota, 24 marca 2018

Od Holly do Ace’a

– Tak więc teraz jestem na twoich usługach. – powiedział Ace i lekko się skłonił.
Na mych ustach powoli zaczął formować się coraz większy uśmiech. Uwielbiałam wygrywać.
- Naprawdę wygrałam?! - krzyknęłam wręcz.
Jednak zaraz zaśmiałam się i odtańczyłam mój taniec szczęścia.
- Nie miałeś ze mną szans. - powiedziałam, patrząc z powrotem na chłopaka.
Nie minęła chwila, kiedy w oczy rzuciła mi się pewna osóbka. Szybko oparłam się na ramionach Ace’a i wyjrzałam zza niego, nie zwracając uwagi na to, czy zgadza się na to, czy nie. Niedaleko nas szedł szaro włosy chłopak w okularach. Magnus. Mocniej wychyliłam się zza ramienia Ace’a.
- George! George! Tutaj! - zaczęłam krzyczeć, chcąc zwrócić na siebie uwagę przyjaciela.
Ten momentalnie przystanął i rozejrzał się wokół. Kiedy tylko zauważył nas, uśmiechnął się i ruszył w naszym kierunku. Odsunęłam się od czarnowłosego i podbiegłam do Magnusa. Od razu wpadłam w jego ramiona ze śmiechem. Nus złapał mnie i okręcił się ze mną.
- Wiesz co? Wiesz co? Wygrałam! Wygrałam zakład! - Nawet się nie witając, zaczęłam relacjonować mu ostatnie wydarzenia. - Mieliśmy się zmierzyć w pojedynku muzycznym i wygrałam! Teraz Ace jest cały do mojej dyspozycji! - zaśmiałam się wesoło, nadal ciesząc się z wygranej.
- No kto by się spodziewał, że akurat osoba taka jak ty wygra w takim pojedynku. - prychnął i wywrócił oczami. - On wie w ogóle, kim jesteś? - powiedział cicho, tak aby reszta tego nie usłyszała.
- Nie. - zachichotałam. - Ale nic mu nie mów! Niech się sam domyśli. - wyszeptałam.
- Okej, okej. Spokojnie Sweetie. Ode mnie niczego się nie dowie.
Dopiero po tej stosunkowo krótkiej wymianie zdań, podeszliśmy do Ace’a i Shaylin. Dziewczyna miała lekko spuszczoną głowę i miałam wrażenie, że miała rumieńce. Wiedziałam! Trzeba będzie potem bardziej przycisnąć ją i dowiedzieć się, co tak naprawdę dzieje się pomiędzy nią a mym kuzynem.
- Ace? - Chłopak spojrzał na mnie. - To jest George. Mój kuzyn, a zarazem najlepszy przyjaciel. Nus? - tym razem zwróciłam się do drugiego przedstawiciela płci brzydkiej. - Przedstawiam ci Ace’a. Aktualnie jest to mój pomagier.
- Miło cię poznać. Tak na ogół to jestem Magnus, ale Ho woli jej wymyślone przezwisko związane z Potterem niż me prawdziwe imię. - zaśmiał się szaro włosy i podał dłoń zmiennokształtnemu, który także się przywitał.
- Pff… George jest lepsze niż jakiś Magus. - prychnęłam.
- No widzisz? A nie mówiłem… Ma kochana kuzynka, oczywiście, ma jakiś wielki problem do mego imienia. - mówiąc do Ace'a, Magnus wywrócił oczami.
- Właśnie widzę. - zaśmiał się chłopak.
- Nie ciesz się tak bardzo. Poczekaj jeszcze trochę i też utracisz swe imię na rzecz nowego, lepszego. Takiego, które ja ci przypasuję, a co lepsze będzie związane z Harrym Potterem. - ostrzegłam czarnowłosego.
- Mam się bać?
- Oczywiście. Bój się, bo jest nawet możliwość, że zostaniesz na przykład takim Goylem. - zaśmiałam się.
- Goyle? - Ace spojrzał na mnie pytająco.
- Nie wiesz, kim jest Goyle? - miałam wrażenie, jakby moje oczy powiększyły się maksymalnie. - Ty w ogóle wiesz co to i o co chodzi w Harrym Potterze?
- No… Nie? - powiedział, jakby to była dość oczywista rzecz.
- Nie… Tak nie może być… Jak to mogło się zdarzyć. - Zaczęłam mamrotać do siebie, a po chwili odezwałam się już głośno. - Trzeba to jak najszybciej zmienić! Tak nie może być! Nie mogę pozwolić na to, abyś nie znał takiego wspaniałego uniwersum, jakim jest Harry Potter. Powiem tyle. W weekend przychodzisz do mnie do pokoju pięćdziesiąt dwa i obowiązkowo robimy maraton z filmów z tej serii. Potem jeszcze pożyczę ci książki. - powiedziałam zadowolona ze swego planu. - A! I was oczywiście też zapraszam. - zwróciłam się do przyjaciół.
Kiedy tylko zauważyłam, że chłopak chce się odezwać, przerwałam mu:
- Ani słowa więcej. Jestem zawiedziona, ale na szczęście szybko zmienimy stan rzeczy. Jednak teraz mamy ważniejsze sprawy do zrobienia. Idziemy. - zaśmiałam się, chwyciłam Ace za rękę i pociągnęłam w tylko sobie znanym kierunku.
~*~
- Usiądź bardziej bokiem i ugnij trochę nogę, a następnie połóż na niej tak luźno rękę. No i nie zapomnij o tym, że masz patrzeć się w dal z półuśmieszkiem. - pouczałam cały czas Ace’a, próbując uzyskać idealne pozy do zdjęć.
Tak. Owszem. Ace został mym prywatnym modelem. Mogłam mu robić zdjęcia, kiedy tylko chciałam, jakie chciałam i w jakiej ilości chciałam. Nawet nie musiałam go prosić o zgodę. Po prostu niebo. No ale cóż… Zalety wygrania zakładu. Uśmiechnęłam się pod nosem. Uwielbiałam fotografować innych, ale często zdarzało się, że ktoś nie wyrażał zgody na to. Jednak tym razem było inaczej…
- Ugh… Cały czas coś mi nie pasuje… Może weź, daj jakąś własną inicjatywę? - uśmiechnęłam się krzywo, opuszczając lekko aparat, tak aby nie zasłaniał mojej twarzy.
Chłopak oczywiście posłuchał i przybrał wybraną przez siebie pozę. Jednak to nadal nie było to. Cały czas mi czegoś brakowało w tym wszystkim. Coś było nie tak, ale nie wiedziałam do końca co…
- Wiem! Przemień się w kota! Proszę… To będzie idealne. Zwierzęta są sto razy bardziej fotogeniczne od ludzi. - powiedziałam, patrząc się na Ace’a z nadzieją.
< Ace? Ulegniesz Holly i przemienisz się? >
Liczba słów: 807

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz