środa, 28 marca 2018

Od Altaira do Hiyori

Nie spodziewałem się, że ten wieczór będzie tak miły. Szczególnie podobało mi się, jak mogłem patrzeć w te różowe oczęta księżniczki. Była przesłodka! Nagle usłyszałem jakieś dzwonienie u dołu mojego płaszcza. Stanąłem w powietrzu, a teraz zauważyłem, że machała się tam bransoletka. Wziąłem ją do ręki, oglądając uważnie. Wiedziałem, że jest to własność Hiyori, więc postanowiłem od razu jej to oddać. Wróciłem się, stając na jej balkonie. Wmurowało mnie, kiedy zauważyłem, że płacze. Zapukałem w drzwi jej balkonu. Na mojej twarzy malowało się zmartwienie. Byłem ciekaw, co spowodowało u księżniczki łzy.... Ta jednak nie słyszała chyba. Jej główka była schowana między nogi, a po jej policzkach płynęły nadal potoki. Bez zbędnych ceregieli otworzyłem balkon, wchodząc do pokoju. Usiadłem obok niej, dotykając jej ramienia.
-Księżniczko? Co się stało? Źle się czujesz? Pomóc ci?-szepnąłem, nie chcąc siadać za blisko.
-Po prostu mam doła..- pociągnęła noskiem, a u mnie wywołała wręcz łamanie serca na części.
-Mam zostać? Chcesz, abym ci przyniósł coś ciepłego do picia?-zapytałem spokojnie.-Chcesz się, nie wiem, przytulić, żeby było ci lepiej?
Brunetka nagle wyskoczyła i wtuliła się we mnie, płacząc. Wydawało mi się, że może potrzebuje czyjejś obecności. Biedna księżniczka. Objąłem ją i z uśmiechem gładziłem jej plecki, aby się uspokoiła. Raz nawet ucałowałem jej czółko.
-No już... Jestem obok. Nie płacz, proszę...-szeptałem uspokajającym głosem.
-Tak mi go brakuje! Tak bardzo!
-No już, hej, nie płacz... Nie chcę, abyś wylewała łzy...-odsunąłem lekko ją, ocierając jej policzki z tych okropnych łez.-Mam zostać? Nie chcesz być sama?-zapytałem spokojnie.
-Tak, proszę.... - schyliła głowę.
Uniosłem jej łepek, kładąc dłoń pod jej podbródkiem. Nasze spojrzenia się złączyły, a ja pokrzepiająco się do niej uśmiechnąłem.
-Nie musisz prosić. Wystarczy, że powiesz, że chcesz. Mam dla ciebie niespodziankę. Masz czas jutro?-zapytałem, gładząc jej policzek.
-M-mam...
-No to idealnie. Wieczorem ubierz się w coś wygodnego, ładnego, czy w co sobie zażyczysz. Przylecę po ciebie, dobrze? Obiecuję, zapomnisz o smutkach, księżniczko.
-Gdzie pójdziemy... Bo nie wiem co mam ubrać, wziąć...
-Zobaczysz jutro. Obiecuję, nie będę kazał ci biegać, choć powiem tyle, że będziemy w miejscu, gdzie jest sporo ludzi.-uśmiechnąłem się do niej.
-No ok... -pociągnęła noskiem, biorąc chusteczkę.
-No już, może się połóż. Jest już późno. Będę siedział obok ciebie i pilnował...
-Nie, nie dam rady spać... Wybacz na chwilkę... -wstała i skierowała się do łazienki, a jej ogonek zrobił się granatowy.
Martwiłem się o nią i to bardzo. W końcu, bez powodu nie nazywam jej Księżniczką, prawda? Jest delikatna, pełna uczucia i wiem, że potrzebuje w tej chwili kogoś, kto da jej choć trochę uwagi... Po chwili dziewczyna wyszła z łazienki ze spuszczoną głową. Wystawiłem do niej dłonie, uśmiechając się.
-No chodź. Skoro nie będziesz spała, to przynajmniej ciebie poprzytulam.
-Już mi lepiej, nie musisz się zmuszać..
-Nawet tak nie mów. Nie zmuszam się. Zależy mi na tym, abyś się uśmiechała. Jesteś księżniczką, a nie uważasz, że księżniczka powinna mieć rycerza? Ja chcę dla ciebie dobrze, nie zmuszam się do tego. -nadal trzymałem ręce w górze, mając nadzieję, że jednak się przytuli.
Moje przeczucie mnie nie pomyliło. Brunetka rzuciła się mi w ramiona, a ja otoczyłem ją silnym, męskim uściskiem. Chciałem, aby poczuła się jak najlepiej. Bo przecież, jest moją księżniczką... Uśmiechnąłem się, gładząc jej włosy i kładąc policzek na jej głowie.
-No, już... Jestem obok ciebie. Zawsze możesz na mnie liczyć. Zawsze możesz się przytulić, wypłakać... Wszystko co sobie zażyczysz...-szepnąłem, po czym odsunąłem się, ujmując jej dłoń.-Mogę złożyć ci rycerską przysięgę?-zapytałem.
-Przysięgę? Jaką przysięgę? Dzisiaj przecież powiedziałeś, że...
-Tak, wiem co powiedziałem, jednak daj mi złożyć ci obietnicę tego, czego sam przestrzegam. Kodeks rycerza jest ważną częścią mnie i chcę ci to powiedzieć wprost i wiedzieć, czy akceptujesz moje słowa, księżniczko.
-Z-zaakceptuję? Kodeks? No dobrze...
Uśmiechnąłem się szeroko, po czym wstałem i uklęknąłem przed nią. Ująłem jej dłoń.
-Księżniczko, jesteś dla mnie jak róża, której będę strzegł jak oka w głowie. Wielbić cię będę, całe me życie. Jesteś dlań oparciem, bo wiem, że do ciebie zawsze powrócić będę mógł i stać obok. Nie ważne czyś płakać, czyś śmiać się będziesz, ja wspierać cię będę całym mym sercem. Księżniczko, oddaj mi swoje serce, a ja na zawsze byłem i będę.-spojrzałem jej w oczy.
Policzki Hiyori pokryły się czerwienią, a ona sama zająknęła się.
-D-Dziękuję.
-Nie dziękuj mi, księżniczko. Akceptujesz przysięgę? Chcesz, abym był obok ciebie?-zapytałem bardzo spokojnie.
-Tak! Chcę, bardzo... - odwróciła wzrok z rumieńcem ,a jej oczy przyjęły jasnoniebieski kolor, podobnie jak ogon. 
Ucałowałem jej rękę z uśmiechem, chwytając też drugą jej dłoń. Wstałem, po czym pogładziłem ją po policzku. Schyliłem się, całując delikatnie jej czoło.
-Dobrze. Tak więc obiecuję. Będę obok ciebie, na tak długo, ile tylko sobie zażyczysz. Jeżeli już ze mnie zrezygnujesz, nadal będę trzymał się kodeksu...
-To bardzo miłe...- rzekła, po czym spojrzała na swój ogon i pisnęła, rumieniąc się.
Uśmiechnąłem się, po czym delikatnie złapałem jej ramiona, kładąc ją na łóżko. Okryłem ją pościelą, siadając obok niej.
-Odpocznij, dobrze?-powiedziałem, a następnie pstryknięciem zgasiłem światło, a tuż nad nią stworzyłem mały świetlik, aby służył za nocną lampkę.
Dłonie dziewczyny skierowały się do światełka, a jej oczka zalśniły.
-Piękne...
Nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Po chwili wypełniłem czerń pokoju w maluteńkich światłach, które wyglądały naprawdę jak świetliki. Spojrzałem na nią, nie mogąc po prostu oderwać wzroku.
-Co uważasz o tym?-zapytałem.
-P-piękne...-z jej oka popłynęła delikatna, mała i pojedyncza łza- P-przepiękne....
Pocałowałem delikatnie jej policzek, po czym zabrałem włosy z jej czoła.
-Proszę, nie płacz... Zaśnij. Będę obok ciebie. Jedna zarwana nocka, to dla mnie nic strasznego...-szepnąłem.
-Poradzę sobie, idź do pokoju, nic mi nie będzie. Nie chcę, byś przeze mnie był niewyspany...
-Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. Ostatnio jak poszedłem, płakałaś. Nie zostawię ciebie. Śpij spokojnie.
-Czuję, że odpuścisz.-zamknęła oczy.
Z uśmiechem patrzyłem, jak usypia... Jest piękna... Nie zmienię swojego zdania...
---
Nadszedł czas niespodzianki. Spokojnym krokiem dotarłem korytarzem do jej pokoju, pukając do niego.
Ubrany w czarną marynarkę, czarne spodnie oraz szarą koszulkę, uśmiechnąłem się, spoglądając w bok i czekając, aż księżniczka otworzy mi drzwi. Nagle ujrzałem brązowowłosą. Miała na sobie ciemne, lekko podziurawione jeansy, buty na obcasie oraz top, który podkreślał kolor jej oczu.
-Wyglądasz oszałamiająco, księżniczko.-uśmiechnąłem się i ukłoniłem, podając jej dłoń.-Zapraszam.
-Dziękuję. Ty też jesteś niczego sobie- pochwyciła moją dłoń.
Delikatnie ją przyciągnąłem do siebie, obejmując w pasie, po czym ruszyłem razem z nią do wyjścia z Akademików. Widziałem jak kilka osób przyglądało się nam, ale szczerze mówiąc, nie obchodziło mnie, co inni na ten temat myślą. Z uśmiechem wyszliśmy, po czym pokierowaliśmy się do miasta. Po kilku minutach drogi w ciszy, znaleźliśmy się przed klubem, w którym to dzisiaj obywał się nasz koncert. Na oknach budynku wisiały plakaty zespołu "Creed" ze mną oraz kumplami na nim. Hiyori patrzyła na jeden z nich.
-Tak, myślę, że czas wyjawić moją tajemnicę...-zaśmiałem się.-Gram w zespole i chciałem, abyś dzisiaj była tam, stojąc w pierwszym rzędzie. 
-W zespole? To wspaniale! Będę krzyczeć najgłośniej! Ostatni raz byłam na koncercie podczas... Z resztą nie ważne, idziemy?
Uśmiechnąłem się zadziornie, po czym wprowadziłem ją do klubu tylnym wejściem. Dałem jej bilet z miejscem przy scenie, po czym pocałowałem jej czółko.
-Dziękuję. Zaczynamy za kilka minut. Nie ruszaj się z miejsca, bo ci je zajmą.
Dziewczyna kiwnęła głową, a ja wraz z kumplami wszedłem za kulisy. Złapałem za gitarę oraz sprawdziłem czy mikrofon działa. Potem kurtyna się uniosła, a nasze mikrofony zaczęły działać. Ja miałem jednak dwa. Jeden normalny, na specjalnym stojaku, a drugi przygotowany, przyczepiony do kołnierzyka. Nastroiłem raz dwa gitarę, po czym rozejrzałem się po sali.
-Dziękujemy za tak liczne przybycie! Zaczniemy od czegoś, co było naszą pierwszą piosenką i też tą, która odniosła tak wielki sukces!-powiedziałem, a potem rozpoczęły się owacje.
Lecz zanim rozpoczęliśmy grę, odszedłem od mikrofonu, oddając gitarę zastępczemu gitarzyście i podszedłem do miejsca, gdzie stała Hiyori, podając jej dłoń.
-Chodź. To jest wieczór dla ciebie i mnie, księżniczko.-mój głos rozprzestrzenił się na całej sali.
-J-Ja?-podała mi dłoń, a ja ją wciągnąłem do siebie na scenę.
-Tak, księżniczko.-uśmiechnąłem się i mrugnąłem do niej.
Złapałem jej dłoń, zaczynając śpiewać. Obróciłem ją wokół jej własnej osi, tańcząc z nią. Kiedy rozpocząłem refren, rozłożyłem skrzydła, nie mogąc przestać się uśmiechać. Uniosłem się delikatnie z nią nad ziemię. Całą piosenkę, tańczyłem z nią w bliżej nie określonym stylu, ale widocznie brunetka bawiła się na dobre. Kiedy skończyłem, przyciągnąłem ją do siebie i ucałowałem ją w czoło.
-No i jak? Chyba ci się podoba. Będziemy tak tańczyć do upadłego, jak tylko sobie zażyczysz.-powiedziałem, zakrywając mikrofon dłonią. 
-Oj, zażyczę. Na scenie pojawia się druga strona Hiyori -spojrzała mi w oczy.
-No to dajesz, ślicznotko!-krzyknąłem, po czym znowu zacząłem z nią tańczyć i śpiewać.
---
Wyszliśmy o drugiej w nocy, a dziewczyna mi już prawie, że padała w ramiona. Zaśmiałem się, po czym wziąłem ją w swoje ramiona. 
-Dziękuję ci. Od dzisiaj, będę ci rezerwował bilety, abyś nadal mnie wspierała. Kiedy będzie dużo czasu, z pewnością znowu wciągnę cię na scenę i będę z tobą tańczyć, póki noc młoda, moja księżniczko.-uśmiechnąłem się do niej, rozkładając skrzydła.-A teraz, muszę ciebie odnieść. Bo już długo nie pobalujesz... Czas odpocząć.-uśmiechnąłem się.
-Cieszę się, choć muszę przyznać, jestem wykończona. Świetnie tańczysz, Altair!
-Uczę się od mistrzyni.-spojrzałem na nią wymownie.-Dzisiaj chcesz, abym został? Czy wolisz być sama? Ale jednak, masz nie płakać.-zabrałem jej włosy z czoła i wzleciałem w górę.
-Dzisiaj pozwolę ci odpocząć po wyczerpującej nocy.
-Dobrze, ale obiecuję. Wieczorem przyjdę, aby sprawdzić, czy wszystko w porządku...
Stanąłem na balkonie, całując jej czoło.
-Śpij dobrze, księżniczko. Obiecuję, jutro się zobaczymy.
Wzleciałem do góry i ruszyłem do swojego pokoju. Na miejscu, zauważyłem, że Kadar już śpi, więc w miarę cicho poszedłem wziąć prysznic. Następnie wskoczyłem do łóżka, patrząc na Papierowego Żurawia... Zapomnij. Odwróciłem się, zapadając w sen. Ostatnie co słyszałem i widziałem to ten piękny uśmiech i śmiech różowookiej brunetki.
<następne opowiadanie>
<Hiyori?>
Ilość słów: 1607

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz