Walczyłem z nimi. Walczyłem z samym sobą. Jestem bezsilny. Ich jest za dużo... Co ja mam zrobić? Czy ktoś może mi to powiedzieć? Czy ktoś może mnie uratować? Czy zostałem zupełnie sam? Nie chcę tego... To mnie przerasta... Cały czas mnie ściska. Do tego ten głód krwi. Co się ze mną dzieje. Nawet ja nie poznaję siebie. Przekroczyłem próg tej bramy. Przed moimi oczyma stanęło miasto. O ile można to nazwać miastem... Wszystko w ruinie, drogi obrośnięte mchem i inną roślinnością, podtopione zwierzęta i ludzie. Samochody zostawione na ulicach. Wszystko jest w rozsypce. Wszędzie tylko krew... Mrok... I moje ofiary... Ofiary przeszłości... Gdzie ja jestem? Co to jest za miejsce... Nie chcę tu być. Czuję, jak odchodzę, a na moje miejsce wstępuje ktoś inny. Pozbawiony wszelkich emocji i uczuć. zimny kamień. Moje obawy się spełniły. Kurwa, nie chcę! Nagle ktoś zadzwonił. Wiedziałem, że to Kagami. Kto inny miałby oddzwaniać po wysłuchaniu tej przypadkowo nagranej wiadomości. Spiorunowałem spojrzeniem Ayato, by nie odbierał, a sam krążyłem po pokoju, wijąc się i wrzeszcząc z bólu. Nagle, do moich uszu doszła wiadomość głosowa.
Kagamiś <3 wiadomość głowowa>Eren... Eren, kochanie. Żyję, obiecuję, będę żył, tylko błagam cię. Wytrzymaj jeszcze. Jak wrócę, nie wypuszczę ciebie z rąk. Nigdy nie zostawię ciebie za sobą, nie rozdzielę się z tobą. Kocham cię, złotooki promyczku... Błagam cię, napisz do mnie, cokolwiek... Tęsknię za tobą, ale to, co zrobiłem nie było dla mnie łatwą decyzją. Robię to dla ciebie, kotku... Kocham cię... Cholernie mocno ciebie kocham...
Cholera jasna! Czemu akurat teraz! Ja zaraz oszaleję! Wszędzie jest ta mgła! Wszędzie jest ten krwisto-czarny kolor! Co to jest! Zniknij! Ta walka trwa bez przerwy! Kilka dni! Ile jeszcze, ile jeszcze mam to znosić!? Kagami... Tak bardzo mi go brakuje. Zaczynam go zapominać. Nie chcę! Nie chcę! Nie! Nie! Nie! Proszę! Wszystko, tylko nie to! Niech chociaż zostaną mi wspomnienia po nim! Je także mam stracić?! Coraz więcej ran... Coraz więcej bólu... Nagle, w głowie usłyszałem dobrze mi znany, ciepły jak zwykle głos.
-Eren! Błagam! Wytrzymaj jeszcze chwilę! Żyj! Żyj dla mnie! Ja dla ciebie będę żył! Eren!
Ten ciepły, przyjemny głos. Znam go... Tak dobrze go znam... Nie chcę go stracić. Chcę go usłyszeć, zobaczyć, dotknąć... Jeszcze raz! Proszę! Błagam! Jeszcze tylko jeden raz!
-N-Nie dam rady... Oni mnie tam ciągną... To boli... Ratuj! Kagami! N-Nie wytrzymam...-wykrzyczałem, mając nadzieję, że Kagami mnie usłyszy. Miałem taką dużą nadzieję, ale powoli ją traciłem...
-N-Nie dam rady... Oni mnie tam ciągną... To boli... Ratuj! Kagami! N-Nie wytrzymam...-wykrzyczałem, mając nadzieję, że Kagami mnie usłyszy. Miałem taką dużą nadzieję, ale powoli ją traciłem...
---

---
Nie widziałem Kagamiego już ponad siedem miesięcy. Prawie rok... Prawie cały rok tkwię uwięziony i poharatany w tym opuszczonym mieście bez żywej duszy u boku. Dni stały się nudne. Wszystko stało się nudne. Żądza krwi rośnie. Demon się wydostaje, a ja sam? Nic nie czuję. Kompletne nic. Będzie tak ze mną już zawsze? Nie chcę tego... Nagle usłyszałem dźwięk telefonu. Tak dawno tego nie słyszałem. Otworzyłem wiadomość. Kagami...
Kagamiś <3 >Czekaj na mnie na lotnisku. Będę za jakieś 2 godziny. Kocham cię.
C-co? Nie wiem... Co się dzieje? Wraca? On wraca? Kto wraca? Co wraca? Kagami... Kim jest Kagami... Pamiętam, że był ważny... Najważniejszy... Muszę tam iść, zobaczyć go. Mimo tego, że nie jestem już tą samą osobą. Ten Eren nie odczuwa już nic...
---

-Eren... Kochanie... Już jestem. Wybacz mi. Naprawdę. Obiecuję, już ciebie nie zostawię.-położył wręcz gorącą dłoń na moim ramieniu. Zdjąłem maskę, ukazując kły i poranione usta oraz patrząc pustym wzrokiem na czerwonowłosego.
-Oj Kagamiś, Kagamiś, nic się nie nauczyłeś... Eren, którego znałeś i tak bardzo kochałeś, tak naprawdę już nie istnieje... Jest tak głęboko ukryty, że nawet ty nie zdołasz go wyciągnąć i uratować...
<Kagamiś?>
Ilość słów: 1028
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz