niedziela, 25 marca 2018

Od Kagamiego do Erena (+18)

-Ciepły... Kocham cię, Kagami...
Przytuliłem bardzo mocno do siebie chłopaka, całując jego skroń. Boże, nareszcie. Nareszcie jestem obok niego i mogę go chronić. Mogę go całować, przytulić i na wieki trzymać przy sobie. Znowu czuję ten zapach jego włosów, który uzależnił mnie mocniej. Zamknąłem oczy, ciesząc się wonią chłopaka.
-Ja ciebie też kocham promyczku. Już będę na zawsze obok ciebie...-szepnąłem, a moje dłonie kończyły się zasklepiać.
-Nie złamiesz obietnicy? -popatrzył wyczekująco na mnie.
-Nie złamię. A jeżeli się to stanie, pozwalam ci nawet mnie zabić... Karę wymierzysz mi sam.-pocałowałem jego policzek, po czym pogładziłem go po pleckach.
-Hmm... Nie zabiję cię, ale karę już mam- spojrzał zadziornym i lekko psychicznym spojrzeniem.
-Tak? A wprowadzisz mnie w nią, żebym wiedział czego mam się strzec?
Położyłem go na łóżku, łapiąc jego nadgarstki i przytrzymując go mocno. Patrzyłem na niego łaknącym wzrokiem, oblizując swoje wargi. Kurwa, jak ja za tym i za nim tęskniłem. Taki niewinny, drobny...
-To jest moja słodka tajemnica...
-A ty zasługujesz na karę...? Myślę, że ktoś tak cierpiał, że muszę naprawić to, co narobiłem...
Pocałowałem go w szyję, po czym obcałowałem jego obojczyki, barki i policzki. Spojrzałem ponownie w jego piękne, złote oczęta, które pod wpływem mojego dotyku zaczęły lśnić, podobnie jak i moje. Uśmiechnąłem się zadziornie do niego, wpijając się w jego usta. Chłopak uniósł się lekko do mnie, po czym delikatnie nogami oplótł moje plecy. Spojrzeliśmy sobie w oczy, nie oddalając od siebie twarzy na więcej niż kilka milimetrów.
-Oj, myślę, że bez kary się nie obejdzie...
-Też tak uważam kochanie.-szepnąłem, po czym podniosłem się do pionu.
Nadal pozwalałem, aby nogi Erena leżały na mnie, a sam delikatnie dłońmi wjechałem pod jego koszulkę. Szatyn na mój dotyk cicho mruknął, lekko unosząc swoje gorące ciało do góry. Uśmiechnąłem się pod nosem, po czym złote oczęta spojrzały na mnie.
-Napaliłem się...-szepnąłem, oblizując swoje wargi i łapiąc delikatnie jego dłoń, którą położyłem na dole swoich spodni.
-Siedem miesięcy robi swoje...
-Żebyś wiedział słodziaku.
Eren po chwili też podniósł plecy z materaca i powalił mnie, abym się położył. Tak też zrobiłem. Zaczął zdejmować mi moją koszulkę, po czym pocałował moją szyję. Zaśmiałem się pod nosem, a potem zdjąłem mu również t-shirt, a potem rozpiąłem jego spodnie. Delikatnie je zsunąłem, pozostawiając swoją miłość wyłącznie w bokserkach. Uśmiechnąłem się zadziornie i polizałem jego szyję. Jaki słodki, jaki pyszny. Cały mój. Na naszym ciele pojawiły się znaki, które zaczęły lśnić. Pocałowałem usta Żółtka, przygryzając delikatnie jego dolną wargę.
-Jesteś smaczny... Tak tęskniłem za smakiem twojego ciałka...-szepnąłem, po czym językiem przejechałem po jego szyi, torsie, brzuchu do jego bokserek.
-Ty też Kagami... Twoja krew jest wyjątkowo słodka,wiesz?
-Nie wiem, ale jestem pewny, że ty jesteś cały za słodki. Taki delikatny jak jedwab, a zarazem twardy w jednym miejscu...-przygryzłem jego wargę, spoglądając na dół jego bokserek.
Chyba ktoś się podniecił... Mój ukochany się zarumienił, a ja nie mogłem powstrzymać uśmiechu.
-Eem.. Jaa? Niee...-zaprzeczył, na co zdjąłem z niego bokserki.
-Nie zaprzeczaj... Ja tutaj wszystko widzę...-szepnąłem mu do ucha, a chłopak zdjął mi spodnie.
Jaki on jest niesamowity...
-Nie dziw się. Byłem baardzo samotny... -lekko przygryzł moją szyję, a ja zdjąłem z siebie bokserki.
-No to trzeba szybko wygonić tą samotność... -szepnąłem, przy czym złapałem jego męskość w dłoń.
Zacząłem poruszać dłonią w górę i w dół, całując go. Z ust Erena wydobywał się raz co raz jęk, przez co czułem narastające podniecenie. Mój ty kochany skarbie... Jesteś mój na wyłączność. Nie pozwoliłem chłopakowi jęczeć, dyszeć, mruczeć, nic. Wpiłem się bardzo zachłannie w jego usta. Poczułem, jak na mojej dłoni i brzuchu ląduje biała maź, która była oznaką tego, że Erenek doszedł do szczytu. Spojrzałem na niego. Miał czerwone policzki, cicho dyszał, a jego oczy były pełne miłości. Słodki...
-Kurwa, Eren, jak ty mnie podniecasz...-szepnąłem, po czym złapałem jego dłonie, pętając je swoimi rękoma tuż nad jego głową.
-Kocham cię. Tak mi tego brakowało. Twojego ciepłego dotyku...
-Obiecuję, kiedy tylko zachcesz, będę obok ciebie i będę ciebie obejmował i kochał całym moim sercem. No już... A teraz mogę już przejść do konkretów?-zapytałem, unosząc lekko jedną brew do góry.
Mój mały promyczek zamknął oczka, a po tym kiwnął delikatnie pachnącą główką. Przegryzłem swoją wargę, po czym wsunąłem się w moje małe szczęście. Eren cicho jęknął, a ja zacząłem się powoli poruszać. Pocałowałem go i wraz z namiętnością naszego złączenia ust, poruszałem się coraz to szybciej, aby nie zrobić żadnej krzywdy chłopakowi. Wiedziałem jednak, że będzie nieco tyłeczek bolał, ale gdy będzie trzeba, będę go nosił na rękach. Po chwili przyśpieszyłem, a po dobrych kilku minutach, obaj doszliśmy, ja w jego wnętrzu, a on na moim brzuchu.
-Kocham cię Eren...-szepnąłem.
-Ja ciebie też...- szepnął i odchylił do tyłu głowę, ciężko dysząc.
Opadłem na miejsce obok niego, mocno go obejmując. Nareszcie... Nareszcie mogę spać i trzymać mój malutki, cały świat w rękach.
---
Obudziłem się bardzo wcześnie. Spojrzałem na nadal śpiące moje miłości, które nadal miało czerwone policzki. Pocałowałem jego czoło, a potem ostrożnie wstałem, okrywając go. Głuptasek, musiał uważać, bo się przeziębi. Moje nagie, małe kochanie. Sam poszedłem do łazienki i wziąłem bardzo szybki i odprężający prysznic, po czym ubrałem się w coś luźnego i zacząłem się rozpakowywać. Wczoraj nie było czasu. W głębi torby ujrzałem niebieskie zawiniątko, prezent dla mojego małego misia. Uśmiechnąłem się, po czym kopnąłem torbę na bok. Wraz z opakowaniem, usiadłem obok, czekając aż Eren się obudzi. Po chwili zauważyłem, jak żółte oczęta przyglądają mi się. Posłałem mu szczery uśmiech i ucałowałem delikatnie jego czoło.
-Dzień dobry słodziaku. Nie było wczoraj czasu, więc proszę. To dla ciebie.-rzekłem, odwracając nieco głowę i czerwieniąc się.
Brunet wziął zawiniątko, po czym zaczął je odpakowywać. Jego oczom ukazało się pudełko, w którym były dwa zdjęcia w małych breloczkach. Były to te zdjęcia, które dałem dla Erena tuż przed wyjazdem. Breloczki miały kształt serc z lekko wyszczerbionymi brzegami. Spojrzałem na niego, a sam wyjąłem jedno serce z inicjałami Erena na wierzchu.
-Te jest dla mnie. Tamto z moimi jest dla ciebie.-mruknąłem, po czym przypiąłem do telefonu breloczek. 
Byłem ciekaw, czy mojemu promyczkowi podoba się ten prezent... Trochę mi zajęło znalezienie kogoś, kto wykona takie cuda na zamówienie. Jednak, nawet gdy mu się nie spodoba, zatrzymam je. Są dla mnie ważne, tak samo jak on sam... Mój mały, pachnący promyczek.
<następne opowiadanie>
<Eren?>
Ilość słów: 1029

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz