środa, 7 marca 2018

Od Tsukiko do Shiona

Nie spodziewałam się, że zachce mi się śledzić Shiona i jego dziewczynę. Ale dopiero po fakcie uświadomiłam sobie, że naprawdę jestem bardzo głupia. Zamiast zamaskować się jednym z moich kluczy, ja idę na żywioł w sukience i butach na niewielkim obcasie. To niemożliwe, aby poruszać się w tym cicho między krzakami i drzewami, gdzie jest od groma gałązek. Nastąpienie na jedną z nich mogło się zakończyć tym, że by mnie zdemaskowali, a potem wyśmiali. Wyjrzałam zza jednego z drzew i zaczęłam się przyglądać blondynowi i dziewczynie. Widziałam dokładnie, jak niebieskowłosa przytula mojego przyjaciela (jak go tak mogę nazwać) i szepcze mu do ucha. Czułam, jak coś dziwnego rozrywa mnie na pół i ten dziwny, zmodulowany śmiech... Przeszły mnie ciarki i przegryzłam wargę. Ujrzałam, jak Shion strzela sobie w skroń. Nie znosiłam tego. Teraz w niebieskim dymie była jego dziewczyna i on sam. Schowałam się za korę drzewa i oparłam o nią głowę. W moich oczach pojawiły się łzy, które po chwili spłynęły po moich policzkach. Czy ja robiłam sobie jakieś nadzieje? Nawet jeśli, to i tak nic by nie wyszło, a ja tego bym mu nie powiedziała. To nie ma sensu, skoro jest w związku. Cicho westchnęłam i z bólem w sercu zaczęłam się bawić zamknięciem mojej kabury. Nagle poczułam, jak ktoś przystawia mi ostrze do szyi. Serce stanęło mi w gardle, a po chwili pojawił się przede mną i Shion, który położył lufę pistoletu na moim czole. Po policzkach popłynęły mi strumienie łez. Chciałam pochwycić za kaburę, aby wyjąć z niej klucz, a nie mogłam się ruszyć. Nogi miałam jak z waty, a ręce odmawiały mi posłuszeństwa.
-Tsukiko? Co ty tu robisz?-zapytał mnie blondyn.
Nie mogłam mu odpowiedzieć, bo cała drżałam. Moja porcelanowa cera stała się jeszcze bledsza niż wcześniej, przez co była prawie że biała. Shion zabrał broń z mojego czoła, a jego dziewczyna zapytała, czy się znamy. Blondyn to potwierdził i poprosił, aby mnie puściła. Niebieskowłosa zabrała broń, a ja opadłam na kolana. Ciężko oddychając, patrzyłam na ziemię, która wsiąkała moje łzy. Moje dłonie nadal drżały i nie mogłam się ruszyć.
-Tsu, co ty tu robisz? Śledziłaś nas? Po co?-zalał mnie pytaniami.
Nie wiedziałam, co mam teraz zrobić. Nie dałam rady się odezwać, nie mogłam powiedzieć mu prawdy. To jest niezgodne ze mną, bo nie znoszę kłamać. Oszustwa nie przechodzą mi przez gardło. Nadal siedziałam ze spuszczoną głową, a łzy raz co raz wsiąkały w ziemię. Miałam chęć stamtąd uciec, ale moje nogi nie chciały tego zrobić. Były jak żywa wata. Zacisnęłam delikatnie dłonie w pięści, przez co moja warga zaczęła jeszcze mocniej drżeć. Nie chciałam płakać, ale to było ciężkie. Naprawdę myślałam, że może będę mogła być z nim... Po chwili poczułam dotyk na ramieniu i spojrzałam na osobę, która postanowiła do mnie podejść. To on...
-Odpowiesz mi? Po co nas śledziłaś?-zapytał ponownie.
Odwróciłam wzrok, patrząc wszędzie byle nie na niego. Nie mogłam wydusić słowa. Co ja miałam powiedzieć, zrobić? Uciec nie mogłam, bo tak jakby nie miałam na czym. Prawdy powiedzieć nie chciałam, ale też oszukiwać go nie miałam zamiaru. Kiedy minęło trochę czasu z ogromnym skrępowaniem spojrzałam w te piękne, niebieskie oczy.
-Zaciekawiło mnie, gdzie idziesz… No i… Miałam takie dziwne podejrzenia, ale sprawdziły się, więc możecie wrócić do swoich poprzednich zajęć…-szepnęłam bardzo cicho drżącym głosem.
Na pewno brzmiałam jak wariatka. Wreszcie się podniosłam i chwiejnym krokiem starałam się utrzymać równowagę. Wzięłam głęboki wdech oraz wydech. Niepotrzebnie się łudziłam, że on mnie polubi bardziej. Najprawdopodobniej w gwiazdach zapisane było, że nam przeznaczona była tylko przyjaźń. Założyłam kosmyk włosów, otarłam łzy z policzków, po czym popatrzyłam w oczy Shiona. Jego wzrok nic nie ukazywał. Żalu, złości, szczęścia... Pustka i nicość.
-Ja… W takim razie już pójdę i nie będę przeszkadzała w waszym spotkaniu. Szczęścia w związku…-ostatnie powiedziałam bardzo cicho.
Odwróciłam się na pięcie, po czym bardzo szybkim krokiem postanowiłam wydostać się z lasu. Głupia, głupia, głupia. W czasie drogi nadal ocierałam łzy, jakie spływały po moich policzkach. Kiedy wracałam, myślałam tylko o jednym. Dlaczego ja wcześniej nie zapytałam, czy ma dziewczynę... Teraz tylko się ośmieszyłam i robiłam sobie nadzieje. Może to prawda co mówił ojciec i nie zasługuję na nikogo? Może miał w tym jednym rację? Tak się zastanawiałam nad tymi okrutnymi słowami, aż dotarłam do Akademika. Dobrze, że dzisiaj nie miałam treningu i na spokojnie mogłam sobie wszystko przemyśleć. Gdyby dzisiaj było jednak spotkanie cheerleaderek, nie skupiłabym się na niczym. Weszłam do swojego pokoju, po czym zamknęłam za sobą drzwi. Skierowałam się do okna, przez które potem wyjrzałam. Było tak pięknie, a ja się smuciłam. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam wpatrywać się w sufit, myśląc o tym, co stało się dzisiejszego dnia.
~Kilka dni później~
Od czasu, kiedy widziałam Shiona z jego dziewczyną, nie odzywałam się do niego. Unikałam jego osoby, bo musiałam po tym wszystkim wreszcie ochłonąć. Ciężko jest przyjąć do wiadomości, że osoba, którą bardzo lubisz jest najwyraźniej w szczęśliwym związku. Pech to pech. Skupiałam się na zajęciach oraz treningach cheerleaderek. Siedząc na szkolnych korytarzach, nie mogłam się oprzeć, aby szukać blondyna wzrokiem. Kiedy go widziałam, uciekałam jak najdalej. Nie chciałam każdej przerwy przesiadywać w toalecie, choć tam miałabym pewność, że mnie nie znajdzie. Chyba, żeby tam wszedł. Dzisiejszego dnia w ogóle nie myślałam, aby rozglądać się za demonicznym chłopakiem. Miałam ważny sprawdzian i nie mogłam go nie zaliczyć. Miałam otwarte notatki i wertując je spojrzeniem, starałam się zapamiętać jak najwięcej się dało. Nagle ktoś usiadł obok mnie. Spojrzałam na tą osobę, ale jej nie znałam. Objął mnie ramieniem, przysuwając się blisko, na co starałam się odsunąć.
-Nie dotykaj mnie zboku…-warknęłam, starając się podnieść z ławki.
-Hej, hej… Spokojnie, nie musisz udawać niedostępnej.-powiedział chłopak.
Zaczęłam się z nim szarpać, a gdy zdjął ramiączko mojej koszulki, uderzyłam go mocno w policzek. Wstałam, kiedy miałam tylko szansę i zaczęłam szybkim krokiem ewakuować się ze szkolnego korytarza, aby od niego uciec. Kiedy spojrzałam w tył, zboczeniec nadal szedł za mną. Teraz, już biegłam. Zdarzały się przypadki, że ktoś mnie obmacywał, ale odpuszczali, kiedy tylko oddalałam się. Ten był inny. Lazł za mną z jęzorem na brodzie, śliniąc się. Zaczęłam uciekać tak szybko, na ile pozwalały mi nogi. Facet jednak nie odpuszczał i szedł w moje kroki. Nagle na kogoś wpadłam. Na wszystkie gwiazdy! On spadł mi z nieba!
-Shion! Ratuj!-pisnęłam i spojrzałam za siebie.
Kiedy to zrobiłam, zboczeniec był już obok. Był zdecydowanie za blisko. Czułam jak się ociera o mnie, a moje dłonie lekko drżały, trzymając się koszulki blondyna.
-Co się tutaj dzieje?-zapytał, patrząc na tego, co mnie gonił.
-Nie wtrącaj się. Muszę porozmawiać z tą oto laseczką na osobności.-rzekł i złapał mnie w talii.
Gwałciciel przyciągnął mnie do siebie i zaczął się dobierać tam gdzie nie trzeba. Ocierał się o mnie, dotykał mojego tyłka. Zaczęłam się wyrywać, ale ten nawet nie myślał, aby mnie puścić. Kiedy chciał się oddalić, czułam że to koniec i po prostu mnie zgwałci. Nagle jednak, ktoś delikatnie mnie złapał i odciągnął od tego zboczeńca. Kiedy byłam bezpieczna, Shion uderzył mężczyznę w policzek, a ten plunął krwią i spojrzał na mnie ze zrezygnowaniem.
-Jeszcze nie skończyliśmy suko…-powiedział i ruszył ku wyjściu ze szkoły.
Przerażona popatrzyłam na mojego bohatera i się do niego przytuliłam. Na szczęście spotkałam go i wszystko w miarę dobrze się skończyło. Zacisnęłam mocno dłonie na jego koszulce, cicho płacząc. Blondyn mnie pogłaskał po plecach, przez co poczułam przechodzące przeze mnie ciarki. Teraz powinnam się odsunąć, ale tego nie chciałam...
-Dlaczego mnie unikałaś?-zapytał.
-B-Bo… N-Nie ważne… Myślałam, że spotykasz się z tamtą dziewczyną, która trzymała katanę przy mojej szyi…-szepnęłam cichutko.
Czy on się zaśmiał? Spojrzałam mu w oczy i rzeczywiście, zachichotał.
-Remilia nie jest moją dziewczyną, tylko siostrą…-powiedział, a ja zaczerwieniłam się bardzo mocno.
Po chwili jednak mocno wtuliłam się w jego tors, nadal lekko zaciskając dłonie na jego koszulce. Moje pochopne oskarżenia ponownie mnie zwiodły. Kiedyś oskarżałam tak o wszystko ojca, podobnie jak on mnie. To była normalka po śmierci mamy. Dopiero rok po tym, postanowiłam uciec. Tak myślałam i myślałam, że nie spostrzegłam, że nadal się do niego przytulam. W sumie... Mogłabym się od niego nie odsuwać. Było mi strasznie miło, kiedy on mnie tak delikatnie obejmował i głaskał po plecach...
<Shionku?>
Ilość słów: 1347

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz