wtorek, 3 kwietnia 2018

Od Ace'a do Holly

Białowłosa wpatrywała się wyczekująco we mnie. I co ja mam teraz zrobić? Niby zmienić się w zwierzaka nie byłoby problemem, ale jednak coś mi mówiło, że to by raczej nie było to o co jej chodzi. W sumie mówiła coś o własnej inicjatywie...
– Holly, możemy się przenieść na zewnątrz? – spytałem wstając i chowając gitarę do pokrowca.
– Noo możemy, ale po co? Przecież tutaj też możemy dalej robić zdjęcia. – spytała opuszczając aparat i uśmiechnęła się lekko – Poza tym no weeź się zmień w kota, to powinno być to!
– Zobaczysz! – uśmiechnąłem się i otworzyłem drzwi sali gimnastycznej – O ile tylko mi się uda... – mruknąłem do siebie po czym skierowałem wzrok na Holly – To jak idziesz?
– Jasne, jasne, ale mógłbyś mi jednak wyjaśnić po co? Tu było dobre światło i nawet sceneria... – nadęła swoje policzki, co było dość zabawnym widokiem. Widząc ten wyraz twarzy zaśmiałem się i ponagliłem ją żeby wyszła.
– Zobaczysz... Chciałaś kota to zaraz będziesz mieć ich od groma... – mówiłem skupiając się na tym, jak to by użyć mojej zdolności panowania nad kotami. Czemu to zawsze było takie losowe. Jak wychodziłem pobiegać i nie chciałem żeby przyszły to jak na złość się wręcz do mnie kleiły, a teraz... Teraz jakby w ogóle w całym Arelionie żadnego kota nie było.
– Możesz mówić jaśniej? Poza tym, przecież sam mogłeś się w niego zmienić i nie byłoby problemu, a teraz będę musiała filtry zmieniać! – marudziła majstrując coś przy obiektywie aparatu. Zamknąłem oczy i próbowałem się skupić jeszcze bardziej. Wziąłem głęboki wdech i wstrzymałem oddech. Czemu to zawsze było takie losowe? Raz mogłaby się włączyć kiedy trzeba. Po dłuższej chwili wypuściłem głośno powietrze.
– Heh... No dobra, już się zmieniam... – powiedziałem lekko zrezygnowany nieudaną próbą i zacząłem przemianę. Chyba nigdy nie znudzi mi się to uczucie.
– Dziękuje! Widzisz? Tak trudno było się przemienić od razu? – Ho wydawała się podekscytowana tym widokiem i zaczęła cykać fotki zanim dokończyłem się zmieniać – Ace, skoro już skończyłeś, to spróbuj teraz zrobić jakąś uroczą pozę!
A sobie życzenia wymyśla... Padłem na lewy bok i ułożyłem się na plecach eksponując mój czarny brzuszek z aksamitnym futerkiem. Wyciągnąłem łapki i rozłożyłem palce. Mój wzrok skierowałem wprost na białowłosą i wystawiłem koniec języka z pyszczka.
– I o to chodziło! A teraz weź może jakąś pozę zrób jakbyś polował albo coś takie... – obróciła gwałtownie głowę i spojrzała w dół. Ja także poderwałem się z ziemi gdy tylko poczułem jak coś mnie w ogon pacnęło. – Ace! Skąd tu się wzięło tyle kotów?
W odpowiedzi tylko miauknąłem głośno i zacząłem zmieniać się z powrotem w moją ludzką formę. Po chwili stałem wyprostowany na przeciw Ho, a wokół nas zebrała się całkiem pokaźna liczba kotów.
– No wreszcie zadziałało! – przeciągnąłem się z uśmiechem. – Masz teraz zwierząt do fotografowania ile tylko zechcesz.
– Widzę... Ale co ci się wreszcie udało? To jakaś twoja specjalna zdolność? – jej oczka na nowo rozbłysły tym podejrzanym blaskiem.
– Ano, to moja specjalna zdolność... – kiedy wypowiedziałem to zdanie zdałem sobie sprawę, że właśnie sprowadziłem na siebie kolejną lawinę pytań.
– Specjalna?! Co to? Jak ona działa? – mówiła podekscytowana. – Co ona robi? Tylko ty tak umiesz, czy też jest więcej zmiennokształtnych z taką mocą? Masz więcej takich mocy?
– Jezu, Holly... I znowu nie wiem na które pierwsze odpowiedzieć. – położyłem rękę na z tyłu głowy i zaśmiałem się. – Ogólnie, to jest moc panowania na kotami. Mogę je przywoływać i wydawać jakieś polecenia. Nie wiem jaki ma zasięg, jak tego używać. Zazwyczaj samo się używa. I nie, nie wiem czy ktoś jeszcze posiada taką zdolność... W każdym razie nie słyszałem żeby ktoś jeszcze tak potrafił...
– Ace! Ale to jest świetne! Musisz to lepiej opanować! – podeszła do mnie omijając po drodze zwierzęta i zaczęła intensywnie się wpatrywać we mnie. – Wiesz jaki to ma potencjał pod sesje fotograficzne? No, a teraz zabieramy się do roboty!
Reszta popołudnia minęła na robieniu zdjęć i wywoływaniu ich później w ciemni szkolnej pracowni fotograficznej. Rozstałem się z Ho dopiero późnym wieczorem i ruszyłem do swojego pokoju. Zmieniłem się w kota i cichutko kicałem korytarzem. Trzeba przyznać, ma dziewczyna zapał do fotografii. Żeby do jednego zdjęcia robić ponad dwieście albo więcej podejść. Wszedłem cicho do pokoju nie budząc przy tym mojego współlokatora. Wepchnąłem się pod kołdrę i szybko zasnąłem.
***
Otworzyłem gwałtownie oczy i stoczyłem się z łóżka czując czyjś wzrok na mnie. W nie całą sekundę później stałem naprzeciw Holly. Chwila, co ona tu w ogóle robi?
– Hej Ace! – uśmiechnęła się, po czym spojrzała spojrzała na mnie poważnie – Szybko się ubieraj, mamy do nadrobienia wszystkie części Harrego Pottera! Nie zapomniałeś chyba? Prawda?
– A to już dzisiaj sobota? I w ogóle która godzina? – przeciągnąłem się czując jak mi kości strzelają. Sięgnąłem po spodnie leżące obok łóżka i wszedłem do łazienki się ogarnąć trochę.
– No, przecież wczoraj był piątek... Jak można mieć tak zaburzone poczucie czasu? – zapytała z niedowierzaniem w głosie zza drzwi od łazienki. Wyszedłem po około kwadransie już umyty i z ogoloną z porannego zarostu twarzą. Przyjemnie było się tak odświeżyć z rana.
– A teraz zbieraj się, każda chwila życia w której nie znasz Harrego, to stracona chwila! – dziewczyna złapała mnie za rękę gdy tylko narzuciłem na siebie koszulkę i pociągnęła w kierunku drzwi. Na korytarzach pusto było.
– Poczekaj, skocze chociaż jakieś jedzenie przygotuje... Głupio tak wpaść z pustymi rękami...
– Jak wolisz, ale się pośpiesz! Mamy sporo zaległości, a czasu mało, wieczorem jeszcze sesje chciałam zrobić. – powiedziała i szybkim krokiem ruszyła do siebie. Spojrzałem na zegarek w telefonie kiedy zniknęła za zakrętem. O Jezu... Dopiero ósma była! Jezu, czemu tak wcześnie... Szybko skoczyłem do kuchni i zacząłem przygotowywać jakieś jedzenie.
***
– Wow, dziwny ten twój Harry, ale całkiem ciekawy! – mówiłem intensywnie gestykulując wolną od rekwizytów ręką. – Nie spodziewałem się, że ludzka wizja nas może być tak wkręcająca. Jest po prostu dziwnyyy! – zaśmiałem się na wspomnienie ich wersji szkoły magii, wilkołaków czy tego pokręconego bazyliszka i cerbera.
– Poczekaj, aż zobaczysz resztę! To były dopiero trzy części! – dziewczyna mówiła szczerze uradowana tym, że nawet udało jej się zaciekawić mnie tym światem. – Przed nami jeszcze cztery!
– Oya! – zakrzyknąłem wesoło.
– Oya? Co to znaczy? – spytała znowu z tym swoim błyskiem ciekawości w oczach.
– To, to w sumie nic nie oznacza. Bardziej taki mój wesoły okrzyk. – postawiłem rzeczy gdy doszliśmy w miejsce, które Ho sobie upatrzyła. – Właśnie, Holly! Sprawę mam... Jutro o szesnastej gramy mecz sparingowy, a ty jesteś w klubie dziennikarskim i może mogłabyś porobić jakieś zdjęcia i jakiś artykuł machnąć co by nas lekko wypromował i jakichś nowych przyciągnął?
<koniec wątku>

<Holly? I jak Ci się to widzi?>
Ilość słów: 1125

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz