wtorek, 3 kwietnia 2018

Od Olivii do Nitzana

Podczas zajęć zastanawiałam się, czy jedna z dziewczyn nie podejdzie do mnie na przerwie i nie zacznie mi prawić morałów. Razem z Kitty się zakładałyśmy, czy obie podejdą, czy tylko jedna będzie miała pretensje. A może obie zaczną się ze sobą kłócić przy mnie? Naprawdę, byłam ciekawa, co będzie mnie czekało na przerwach. Obie dziewczyny nie wyglądały na jakieś bardzo miłe i trudne do rozgryzienia. Widać było na pierwszy rzut oka, że blondynka leciała na ciało mężczyzn, a nie zwracała uwagi na ich charakter. Chciała jedynie mężczyznę dla szpanu, czyli najlepiej, aby się trochę odróżniał od reszty. Taki właśnie był Nitzan. Różnił się kolorem skóry, a jego oczy były tak piękne, że niejedna kobieta by się w nich zakochała. Złote oczy to rzadkość. W dodatku Nitzan był bardzo miłym mężczyzną, co miał też duży wpływ na jego popularność wśród płci przeciwnej. Dostaliśmy proste ćwiczenia, które nie wymagały czegoś bardzo skomplikowanego. Przynajmniej dla mnie, w końcu rodzina o chorych zawodach robiła swoje. Nikt u nas nie miał czystej karty, wszyscy poza mną już coś naskrobali. Sam nauczyciel był lekko zaskoczony faktem, że wykonywałam ćwiczenia z wielką łatwością. Oczywiście, wykonywałam je nieco inną techniką, co niekoniecznie było poprawne w oczach mojego wychowawcy. Kilka razy tłumaczyłam swojej koleżance, jak wykonać dany ruch albo jak obronić się przed danym atakiem. Wiadomo, moja wiedza na ten temat nie była jakoś bardzo szeroka. Nie posiadałam dużej wiedzy teoretycznej, a jedynie zachowała się pamięć mięśniowa. Musiałam się kilka razy porządnie zastanowić, jak wytłumaczyć dziewczynie, która nigdy nie miała styczności z walką. Dla mnie najłatwiejsza nauka stanowiła praktyka i odrobinę teorii. Co jakiś czas zwracałam uwagę w stronę ćwiczącego mężczyzny. Naprawdę mnie zaskoczył swoimi umiejętnościami. Pomyślałam, czy dałabym przeciwko niemu radę. Był bardzo silny. Po jego pewnych ruchach mogłam wywnioskować, że był świadom tego, co robił. Spojrzałam potem na te dwie dziewczyny, które miały ochotę mnie pobić i najlepiej spalić żywcem. Ledwo sobie radziły, a mówiąc ledwo, byłam bardzo miła. One tak naprawdę tylko ze sobą plotkowały i nie wykonywały ćwiczeń. Robiły to w momencie, gdy nauczyciel na nie patrzył. Po zajęciach wróciłam do szatni. Po drodze blondynka i brunetka zaczepiły mnie pod pretekstem ważnej rozmowy. Powiedziałam im, żeby się najpierw przebrały, bo mogą nie zdążyć na kolejną lekcję. Poczerwieniały ze złości, jednak posłusznie poszły do szatni się przebrać. Zmiana ubrań zajęła mi zaledwie trzy minuty, kiedy tamte dwie panienki ubierały się z pięć jak nie więcej. Czekałam na nie tuż przed wejściem do szatni. Jednak stanęłam tak, aby zasłoniła nas ściana. Nie chciałam niepotrzebnych gapiów.
- Niesamowite, myślałam, że zajmie wam to dłużej - oznajmiłam sarkastycznym tonem, gdy ujrzałam je stojące przede mną.
Oczywiście zaczęły się od razu przekrzykiwać, do której z nich należy biedny Nitzan. Co lepsze, stwierdziły, że ja chciałam z nim kręcić. Naprawdę, niektóre dziewczyny nie miały nic lepszego do roboty niż robienie na siłę dram. Kazały mi do niego nie podchodzić i tym podobne. Według mnie było to żałosne. Przynajmniej dla mnie, nie wiem jak dla większości dziewczyn. One i tak były nieco zaskoczone, ale jeszcze bardziej zirytowane moim spokojnym podejściem. Jeszcze bardziej się zdziwiły, gdy zza ściany wyłonił się Nitzan. Niemal nie mogłam się powstrzymać ze śmiechu. Reakcja tych dwóch duszyczek była bezcenna. Natychmiast stały się milusie i nie potrafiły przestać robić słodkich, szczenięcych oczu na widok chłopaka. Na całe szczęście szybko sobie poszły. W ciszy i spokoju mogłam pójść na lekcje. Z nowym kolegą umówiliśmy się na po lekcjach. Bardzo przyjemnie mi się z nim rozmawiało. Był bardzo miły, a jego uśmiech polepszał mi humor. Dlatego zgodziłam się bez wahania, jak się zapytał, czy chciałabym z nim gdzieś wyjść na miasto.
~Po lekcjach~
Nienawidziłam się spóźniać, dlatego wybiegłam z klasy od razu, gdy nauczyciel ogłosił koniec lekcji. Pobiegłam od razu w stronę miejsca spotkania z Nitzanem. Chłopak już na mnie czekał. Cóż, już bałam się, że był na mnie obrażony, ale na całe szczęście nie był. Poszliśmy do pobliskiej kawiarni. Jednak przez całą drogę czułam się obserwowana. Jakby ktoś za nami szedł. Podczas tej całej drogi opowiedziałam niejeden suchar, który rozśmieszył chłopaka. Kiedy doszliśmy już do tej kawiarni i znaleźliśmy jakieś miejsce siedzące, ciemnoskóry oznajmił, że on stawia. Pozwoliłam mu, jednak pewnie i tak bym oddała mu pieniądze, albo zrobiłabym to przy następnej okazji.
- Nie było źle - odpowiedziałam na jego pytanie, dotyczące mojego pierwszego dnia w szkole. - A i na pewno wyjdziemy jeszcze drugi raz na miasto - dodałam, wyprzedzając kolejne słowa złotookiego.
- Dlaczego? - uniósł jedną brew.
- Chcę ci coś później postawić - powiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmieszek. Puściłam w jego stronę oczko. Byłam ciekawa jego reakcji.
- Eeeeee… - Tak brzmiała jego odpowiedź. Totalnie go zatkało, czyli załapał podtekst. Oczywiście nie chodziło mi o to, tylko zapłacę za niego. Jednak wolałam dodać trochę śmiechu do naszej rozmowy, a wiedziałam, że takie wstawki albo rozśmieszą taką osobę, albo przerażą. Przy okazji mogłam zobaczyć, jaki był jego stosunek do takich rzeczy.
- Nie w tym sensie zbereźniku. - Zachichotałam i nagle zauważyłam, jak do kawiarni weszło kilka dziewczyn, w tym te dwie, co dzisiaj się mnie uczepiły. - Mamy towarzystwo… - westchnęłam cicho i delikatnym ruchem głowy wskazałam na tamtą grupkę.
- Może nas nie zauważą… - westchnął cicho Nitzan. Jego reakcja dała mi coś znać. On chyba nie był zadowolony z tego faktu, że się do niego przyczepiły jak magnez.
- Nie lubisz ich? - zapytałam się. Nagle podszedł do nas kelner.
- Co państwo chcą zamówić? - Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Kawa mrożona - odpowiedziałam i spojrzałam na chłopaka. W takiej sytuacji też mogłam się dowiedzieć, co on lubi pić. Coś na gorąco? A może preferuje zimne napoje? A może lubi jak kawa jest słodka? Nie powiem, zainteresował mnie.

< Nitzan? >
Liczba słów: 953

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz