sobota, 14 kwietnia 2018

Od Shury do Shoto

Zaraz... To Kagami! Braciszek! Braciszek! Z szerokim uśmiechem rzuciłam mu się w ramiona, nie chcąc puszczać. Z początku był zaskoczony, ale potem? Potem było wyłącznie lepiej...
---
Po spotkaniu czułam się taka szczęśliwa! Nie mogłam przestać się uśmiechać. Rozstaliśmy się z Shoto, tuż po tym, jak go mocno przytuliłam. Tak dobrze się przy nim czułam. Wręcz za dobrze. Nie wiedziałam, czy potem nie okaże się, że źle zrobiłam, że zbliżałam się do kogokolwiek. Nie wiedziałam, do czego będą zdolni szantażyści. Właśnie... Oni... Dzisiaj... Dzisiaj muszę ćwiczyć ten głupi taniec. Boję się. Weszłam do mieszkania i przywitał mnie pisk mojego pupilka. Pogłaskałam go, po czym poszłam do swojego ,,pokoju pracy". Z niepokojem przyjrzałam się rurze, po czym wzięłam głęboki wdech.
---
Padłam na łóżko, piszcząc ze wstydu i złości, Cholerni... Wrzasnęłam, uderzając w poduszkę. Wywalczę sobie wolność. Siłą, czy też nie, to bez znaczenia! Nagle usłyszałam dźwięk SMS-a w rytmie symfonii Beethovena. Już wiedziałam, że to oni...
Od Nieznany: Dzisiaj masz spokój, jutro też. Ciesz się suko póki możesz. Jeszcze ciebie załatwimy tak, że będziesz lizała nam stopy. Przekonasz się, że nie ma z nami żartów. Nawet wiemy, kto dowie się jako pierwszy o twoich ,,zainteresowaniach" szmato.
Zadrżałam, bo wiedziałam o kim mówią. Nie chcę, aby Shoto uważał mnie za dziwkę. Nie chcę... N-Nie... Shoto... On jest dla mnie teraz bardzo bliski. Mimo tego, że nasze rozmowy to w większości były internetowe głupoty, to i tak przywiązałam się do niego. Zacisnęłam dłonie w pięści, po czym wybrałam numer do chłopaka. Cała drżałam, a kiedy czekałam, aż odbierze, starałam się uspokoić.
-Halo?
-Hej Shoto. Słuchaj... Co powiesz, aby gdzieś się spotkać? Wiesz... Na przykład do internetowej kafejki...-powiedziałam do słuchawki.
-Ta, w sumie, czemu nie. I tak już skończyłem. O której i gdzie?
-Teraz... Proszę cię. Muszę z kimś porozmawiać.
- Dobra, zaraz będę w tej kafejce, co ostatnio. Do zobaczenia! 
Wstałam, ubrałam się, po czym pobiegłam w stronę kafejki. Tak się bałam, że on już wie... Że mu powiedzieli. Że mnie znienawidzi... Nie... Nie może się to stać. Byłam już przed kawiarnią i z lekkim zdenerwowaniem zaczęłam tupać nogą. Oparłam się o ścianę, a kiedy usłyszałam, że ktoś idzie, spojrzałam w jego kierunku. Chłopak z zaskoczeniem, jakby lekko się zarumienił i podrapał po karku. Uśmiechnęłam się lekko sztucznie po czym złapałam jego dłoń i wciągnęłam go do kawiarni. Usiedliśmy na naszej tradycyjnej miejscówce, pomiędzy dwoma siedzeniami przy których się poznaliśmy. Uśmiechnęłam się, po czym zbliżyłam się, aby usiąść bliżej niego..
-S-Shoto. Wiem, znamy się dość krótko, ale nie będę ukrywać, że jesteś dla mnie dość bliską osobą. Muszę ci powiedzieć, że... Jestem jakby... Depresantką na lekach. Bardzo często będę potrzebowała kogoś, z kim będę mogła porozmawiać.
- Ja sam zbyt mocnej psychiki nie mam, bez obaw. Jestem zawsze do usług- uśmiechnął się.
-Dziękuję ci bardzo... Nie mam bliskich mi bardzo osób. Braci nie widziałam bardzo długo...-spuściłam głowę, a potem przysunęłam się i wtuliłam w chłopaka.-Dlatego dziękuję...
-Nie musisz mi dziękować. Wiem, co to znaczy strata rodzeństwa...
Spojrzałam mu w oczy, po czym uśmiechnęłam się. Poczochrałam go po głowie.
-Muszę, głuptasie. Jesteś mi bliski i nie zostawiłeś mnie.
<następne opowiadanie>
<Shotoo?>
Ilość słów: 515

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz