wtorek, 3 kwietnia 2018

Od Lily do Primrose

Ja i moja nowo poznana koleżanka weszłyśmy głębiej do mieszkania.
- Przytulnie tu... - pomyślałam, po czym usiadłam na wygodnej kanapie.
Starsza kobieta przyniosła nam po filiżance herbaty. Szczerze mówiąc, dawno takiej dobrej nie piłam... Wracając; dziewczyna o imieniu Primrose kontynuowała dialog z gospodynią. Poczułam się trochę nieswojo. Jako że tejże kobiety oraz Primrose nie znałam za dobrze, a tu nagle „wtargnęłam” do domu pewnej staruszki. A zresztą... po co się tym przejmować? Życie jest za krótkie, by się martwić. Moja towarzyszka również spoczęła na kanapie po dostaniu ciepłego napoju, oczywiście.
- I jak wrażenia? - spytała Primrose, radośnie się uśmiechając.
- Eee... No... Dobra herbata... - wybełkotałam, po czym obie osoby ze mną przebywające się roześmiały.
- Bardzo mi miło - odpowiedziała kobieta, przeglądając stertę książek, które tuż przed chwilą znajdowały się w kartonowym pudle. Po dokończeniu resztek herbaty uścisnęłyśmy dłoń staruszki i wyszłyśmy na dwór. Pogoda trochę się poprawiła, ale ja nadal odczuwałam chęć schowania się w ciepłym i suchym miejscu.
- Gdzie teraz idziemy? - wypaliłam, po czym rozłożyłam ręce.
- Może do ciebie? - powiedziała, po czym wskazała na akademik znajdujący się blisko szkoły.
- No dobrze... - mruknęłam.
Otwierając drzwi mojego pokoju zimnym, metalowym kluczem, porozmawiałyśmy trochę. Szczerze mówiąc, nie za bardzo ufam owej dziewczynie, ale wygląda na całkiem porządna. No nic, w końcu muszę komuś zaufać. Po paru minutach, które poświęciłam na siłowanie się z drzwiami, weszłyśmy do mojego malutkiego mieszkanka.
- Rozgość się! - powiedziałam, jednocześnie siadając na swoim łóżku.
- Nie masz współlokatora? - spytała.
- Nie... teoretycznie. Moim jedynym współlokatorem jest mój feniks, Płomyk. Niestety jeszcze nie wrócił - odpowiedziałam, jakbym miała się z tego jej tłumaczyć.
Wzięłam do ręki mój notatnik, by jak zwykle coś nabazgrolić.
- Co tam rysujesz? - spytała dziewczyna, pokazując przy tym swoje dosyć duże oczy.
- Nic, nic... - Szybko mruknęłam, wtulając notes w klatkę piersiową. Nie lubię pokazywać swoich prac... Nikomu. Odsunęłam się na kant łóżka. Gdy chciałam kontynuować rysowanie bazgroła, dziewczyna wyrwałam mi notatnik z rąk.
„No i się wydało...”; mruknęłam w myślach. W tym momencie Primrose szeroko się uśmiechnęła. „Ale mi głupio!”; palnęłam w myślach.
- To ja?! - pytała z niedowierzaniem.
Tak... Narysowałam ją, gdy siedziała na kanapie w domu tamtej starszej kobiety z filiżanką herbaty w dłoniach.
- Przestań, Primrose! To zwykły wstępny szkic. - Prychnęłam, pokazując swoje szare oczy i poważną jak nigdy twarz.
Dziewczyna trochę się zakłopotała, widząc, że kolor moich oczu się zmienił. Odsunęła się ode mnie. Od razu można było dostrzec, że zaczęła się mnie bać.
- Uspokój się, Lily... - mówiłam do samej siebie w myślach.
Podejrzewam, że po paru minutach od samouspokajania się moje oczy znów zmieniły kolor na żółto-zielony. Dziewczyna podczas dłuższej konwersacji ze mną zaczęła powoli przekraczać granice. Zaczęłam się i irytować i zawstydzać z każdym zadanym pytaniem. Moje oczy po pewnym czasie zaczęły kipieć barwą pomarańczową. Podchodząc do najbliższego okna, otworzyłam je, chcąc zaczerpnąć świeżego powietrza. Ona zaś nie przestawała zadawać pytań. Zaczęła dopytywać się w pewnym stopniu o moje życie prywatne.
- Ostrzegam... - wypaliłam, chcąc w ten sposób poinformować ją o prawdopodobnym, niekontrolowanym ataku. Ona chyba nie zrozumiała, o co mi chodziło. Za pomocom talizmanu zamieniłam się w wilka, pokazując towarzyszącej mi dziewczynie kły. Szczerze mówiąc, nie miałam dziś najlepszego humoru, a ona w dodatku ostro przegina... Ponoć trudno mnie zdenerwować, ale każdy ma swoje granice... Przestraszona dziewczyna podskoczyła na równe nogi, po czym zamknęła się w łazience.
<koniec wątku>

< Primrose? :3 >
Liczba słów: 569


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz