piątek, 6 kwietnia 2018

Od Melusine do Corazona

Byłam skrępowana tym, że Corazon postanowił mnie znieść do swojej babci. Nóg mi nie urwało. Jakimś cudem zdołałam się wygramolić z jego rąk i samodzielnie dostać się do starszej pani. Kiedy byliśmy już obok niej, ukłoniłam się lekko, po czym delikatnie uśmiechnęłam. Była w podeszłym wieku, przecież bez powodu nie nazywa się babcią, a jej włosy były spięte w dokładny koczek.
-Miło mi panią poznać. Jestem Melusine d'Arquien, dziewczyna Cory.-podałam jej dłoń, stawiając jeden kroczek bliżej.
-Miło mi również ciebie poznać dziecinko.-rzekła, uściskając moją dłoń.
Kolacja minęła nam na rozmowie i poznawaniu siebie nawzajem. Kiedy nadszedł czas, abyśmy poszli do swojego pokoju, postanowiłam pomóc jeszcze starszej pani. Nie chciała przyjąć mojej dobrej woli, ale z uśmiechem zebrałam naczynia, po czym zaczęłam dokładnie i starannie myć porcelanę w ciepłej, wręcz gorącej wodzie. Trochę może i czasu zeszło, ale dzięki temu może pokazałam jej, że nie jestem pustą dziewczynką, która w towarzystwie i w gościach zachować się nie potrafi. Na odchodne pożegnałam się i delikatnie ukłoniłam, po czym pokierowałam się do łazienki na górze. Kiedy chciałam otworzyć drzwi, ktoś mnie zaskoczył.
Pewien blondyn, który swoją mechaniczną dłoń położył na mojej głowie, po czym lekko ją przekrzywił i mnie pocałował. Zaczerwieniłam się lekko, a następnie odsunęłam się skrępowana.
-Cora... Twoja babcia jest na dole... Nie chcę wyjść na pustą...-szepnęłam, po czym weszłam do łazienki.
Po kilku minutach opuściłam ją, a chłopak nadal stał przy drzwiach. Przekrzywiłam lekko głowę z uśmiechem, po czym złapałam jego dłoń. Był uroczy, kiedy tak się lekko obrażał. Wiem, że bardzo lubi, kiedy się całujemy, ale jednak... Jesteśmy, a przynajmniej ja jestem w gościach. Nie chcę, aby jego babcia źle myślała o mnie...
-Cora...-szepnęłam, po czym popatrzyłam mu w oczy.
-Tak, Śpioszku? - spuścił lekko głowę zerkając na mnie lekko.
-Obraziłeś się na mnie?-pogłaskałam jego policzek.
- Nie, nie umiem się na ciebie gniewać. - uśmiechnął się do mnie szeroko.
-No to? Dlaczego wyglądasz tak, jakbyś był na mnie zły?
- Nie na ciebie, na siebie... Nie chce ci sprawiać problemów.
Zachichotałam, po czym rozejrzałam się po korytarzu. Stanęłam na paluszkach i ucałowałam lekko jego usta, nie odsuwając się, przez co czułam ciepło jego ciała...
-Głupi Cora... Nie sprawiasz... Nigdy nie sprawiałeś...
Po tym, chłopak mnie objął i z uśmiechem przystawił swoje czoło do mojego. Zachichotałam i dałam mu szybkiego buziaka w usta. Dla blondyna jednak było za mało. Wpił się wręcz w moje usta, lekko popychając mnie do jego, a raczej naszego, pokoju. Czułam jak się czerwienię. Zamknął drzwi, nie zaprzestając pocałunkowi. Zrzucił z siebie płaszcz, po czym ponownie objął mnie mocno w pasie. Nie mogłam wziąć wdechu, ale nie przeszkadzało mi to. Po chwili, cofając się, natrafiłam na przeszkodę, zwaną łóżkiem, przez co opadłam na nie razem z Corazonem. Moje policzki okrył najczerwieńszy rumieniec, ale nie myślałam, aby oderwać od niego usta. Lekko objęłam go nogami oraz dłońmi. Czułam jak bardzo szybko bije moje serce. Cora... Cora... Ten chłopak zamącił mi w głowie. Za bardzo. Jednak nie widziałam w tym nic złego, wręcz przeciwnie. Dzięki niemu zaczęłam czuć, jak to jest żyć pełnią życia! Widziałam w nim sens... Na moment oderwałam od niego usta, patrząc mu prosto w oczy. Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Kocham cię, Corazon... Dziękuję...-szepnęłam.
W momencie, kiedy chłopak dotknął mojego biodra, którego nie okrywała koszulka, weszła do środka jego babcia. Zaczerwieniłam się bardzo mocno, po czym zdębiałam, nie odrywając spojrzenia od starszej pani. Jaki wstyd...
<następne opowiadanie>

<Cora?>
Ilość słów: 560

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz