niedziela, 1 kwietnia 2018

Od Altaira do Hiyori

Byłem zadowolony po wczorajszym wieczorze z Hiyori. Widziałem w jej oczach, że dobrze się bawiła. Czułem, że będę musiał częściej z nią wychodzić. Nie mogłem patrzeć na jej łzy. Była piękna, niesamowita i... Altair. Przestań. Nie możesz. Jesteś diabłem w skórze anioła. Zranisz ją, nie kochaj i nie rozkochuj jej w sobie. Chcę, ale nie mogę. Chciałbym, aby była obok mnie na zawsze, ale... Skrzywdzę ją. Podniosłem się z łóżka. Kadar nadal chrapał, co po pewnym czasie stało się do zniesienia. Zauważyłem lampkę w telefonie, która oznaczała, że ktoś do mnie napisał. Odblokowałem komórkę.
Od Nitzan: Yo, słuchaj, byłem wczoraj na tym koncercie. Kim jest ta dziewczyna? Pierwsze widzę, abyś miał w oczach taki błysk! 
Do Nitzan: Moja znajoma. Podoba mi się, ale nie chcę jej zranić... Wybacz Nitzan, szykuję się i wychodzę. Miłego dnia ^^
Ubrałem się w pierwsze lepsze pasujące do siebie ubranie, po czym ujrzałem już buszującego przy moich nogach Archera. Pogłaskałem go, po czym poprosiłem, aby dzisiaj nie przeszkadzał Kadarowi i aby nie dokuczał temu jego cerberowi. W końcu i pożeraczowi trzeba trochę wolnego. Z uśmiechem wyszedłem z pokoju, a potem z akademika. Na podwórku rozłożyłem jedną parę skrzydeł i ruszyłem w stronę miasta. Prawie od razu rzuciło mi się na wzrok, jak ktoś szarpie się brązowowłosą dziewczyną, a na dodatek chce ją gdzieś zaciągnąć. Zanurkowałem, po czym z kopniaka uderzyłem mężczyznę w twarz, przez co ten upadł na ziemię, plując krwią. Spiorunował mnie spojrzeniem i oddałem mu tym samym.
-A-Altair?-zapytała przerażona dziewczyna.
Nie była to byle jaka dziewczyna, tylko moja kochana księżniczka, która cała blada stała jak wryta w ziemię. Osłoniłem ją własnym ciałem, nadal przyglądając się uważnie mężczyźnie.
-Zrobił ci coś? Skrzywdził cię?-zapytałem ją, delikatnie łapiąc jej rękę.
-Nadgarstek, ale to nic wielkiego...
-Jak on w ogóle śmiał ciebie dotknąć!-wrzasnąłem zmodulowanym głosem.
Słysząc samego siebie, wytrzeszczyłem oczy, nadal delikatnie trzymając dłoń dziewczyny. Wziąłem głęboki wdech i wydech, po czym spojrzałem na faceta, który widząc czerwony błysk w moim oku, wstał i zrezygnowany odszedł, burcząc coś pod nosem. Z uśmiechem odwróciłem się do dziewczyny, patrząc jej w oczy.
-Który nadgarstek?-zapytałem, gładząc lekko wierzch jej dłoni.
-L-Lewy...
Ująłem jej lewą dłoń, po czym ostrożnie podciągnąłem rękaw do góry. Zacząłem sprawdzać, czy nie jest złamana czy też skręcona. Musiałem być pewny, skoro ręka była czerwona i widocznie pojawiał się też siniak. Uśmiechnąłem się, kiedy mogła wykonywać wszystkie czynności.
-Nie martw się, to tylko siniak. Już jesteś bezpieczna...-szepnąłem, po czym pogłaskałem ją po głowie.
-A-Ale on... Tak nagle...-była widocznie przerażona.
-Nie bój się. Chodź tutaj.-przyciągnąłem ją najdelikatniej jak umiałem do siebie-No, już. Nikt ciebie nie skrzywdzi, kiedy ja jestem obok. Ci... Już, nie musisz się bać, dobrze?-starałem się ją uspokoić, gładząc jej plecy.
-D-Dziękuję...
-Księżniczko...-złapałem delikatnie jej podbródek, unosząc jej głowę do góry.-Pamiętasz co ci obiecywałem? Za to mi nie musisz dziękować. To jest wyłącznie coś, co chcę zrobić dla ciebie... Abyś była bezpieczna, abyś nie musiała się bać czy też martwić. Proszę cię, nie każ mi patrzeć na twoją bladą od strachu twarzyczkę i te szklane oczka, które zaraz już chciałyby wylać łzy...-szepnąłem jak najcichszym i jak najbardziej uspokajającym głosem mogłem.
-Altair. Jak mogłabym ci nie dziękować...
-Możesz. Nie potrzebuję twoich podziękowań. Jesteś dla mnie za ważną osobą, rozumiesz? Dlatego proszę. Nie płacz, nie bój się. Jestem obok ciebie i będę ciebie bronił pomimo wszystko...-szepnąłem i bardzo delikatnie pocałowałem jej policzek, przez co został lekko świecący się ślad.
Dziewczyna nagle się zarumieniła, po czym odwróciła się do mnie tyłem, łapiąc się za serce. Uśmiechnąłem się. Była nie tylko piękna, ale też i urocza. Zaśmiałem się cicho pod nosem, po czym delikatnie objąłem ją od tyłu.
-Nie wstydź się. Jestem twoim rycerzem. Zawsze będziesz śliczna, nawet z tymi czerwonymi plamami na policzkach...-przejechałem dłonią po jej policzku z uśmiechem.
-Oj! Cicho!-lekko pacnęła moją rękę, którą ją obejmowałem.-Ja wcale się nie czerwienię...
Zaśmiałem się, po czym wziąłem ją sobie na barana.
-Dobra, dobra. Znam takie wymysły. Mnie nie oszukasz, księżniczko.-spojrzałem na nią, odchylając głowę do tyłu.
Nagle delikatne, wręcz aksamitne dłonie dziewczyny zakryły mi oczy. Czyjeś wargi, miękkie, słodkie wargi dotknęły moich ust. Boże księżniczko, dlaczego ty mi to robisz... Chcę być z tobą, chcę być obok ciebie, ale co jak ciebie skrzywdzę...
-Jeżeli cię nie oszukam to przynajmniej będę szczera...-szepnęła i zabrała dłonie z moich oczu.
Teraz ujrzałem jej piękne różowe oczy, idealnie komponujące się  z czerwienią jaka była na jej policzkach. Zdjąłem ją z barana, po czym do siebie przyciągnąłem i pogładziłem po policzku. Uśmiechnąłem się i oddałem jej delikatny pocałunek, równie ostrożnie jak zrobiła to ona.
-Też nie mam zamiaru kłamać... Kodeks rycerski zabrania oszustw...-szepnąłem, przejeżdżając kciukiem po jej policzku.-Jesteś przepiękna...-dodałem również szeptem, co miało pozostać wyłącznie w mojej głowie, ale...
<następne opowiadanie>
<Hiyori?>
Ilość słów: 774

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz