niedziela, 4 lutego 2018

Od Kagamiego do Erena

Zaraz... Krew? Co mu się stało? Zmartwiony się podniosłem, a potem ruszyłem w jego stronę. Przyjrzałem się jego koszulce, szukając tam jakiegoś znaku, gdzie mogła być rana. Ale jakoś ciężko było to określić, więc zdecydowanie uniosłem koszulkę żółtkookiego do góry. Nie ma rany? Więc co się stało? Odsunąłem się od szatyna, patrząc na niego zaskoczony.
-Pomogłem rannej wilczycy. -powiedział.
-Rozumiem, a nie mogłeś wcześniej mi tego powiedzieć. Nie musiałbym patrzeć na twój biedny brzusio.-warknąłem złośliwie, a potem się uśmiechnąłem.
-Nie, nie mogłem.
Przewróciłem oczami i wróciłem na swoje miejsce. Mój współlokator wkroczył do łazienki, a ja zostałem sam. Znowu. Zamknąłem oczy, uważnie zastanawiając się nad tym, co powinienem zrobić jutro. Trening na pewno, ale co jeszcze. Może... Więcej treningu? Nagle usłyszałem dźwięk SMS-a. Podniosłem się, biorąc leniwie telefon do ręki. Odblokowałem go.
H< Kagami, jutro chcemy zrobić dłuższy trening. Zgadzasz się?
H> Ja chętnie, a co z resztą?
H< Oni się zgodzili. Jakby co, zarezerwowałem nam salę na cały dzień.
H> A dokładniej ile ma to trwać?
H< Myśleliśmy, aby najlepiej do późnego wieczora
H< Wtedy wszyscy po treningu poszli od razu do Akademików.
H> Nie no, dla mnie spoko, tym bardziej, że miałem zamiar dłużej ćwiczyć...
H< A i będziesz miał opierdziel od Sukji. 
H< Przecież prosił o to, abyś uważał z koszami
H> Oj no, przepraszam przecież. Nie moja wina, że jak wejdę w Zone to nie panuję nad tym.
H< A ode mnie dostaniesz opierdziel za wchodzenie w Zone poza mistrzostwami
H> Ale to nie moja wina! Dobrze wiesz, że jak się wczuję, to nie ma zmiłuj...
H< Nie obchodzi mnie to psujo. Masz się hamować, bo twoja zdolność bardzo się nam przyda w czasie mistrzostw.
Przewróciłem oczami, odkładając telefon na bok. Podrapałem się lekko po głowie, a potem rzuciłem spojrzenie na wychodzącego spod łóżka Cienia. Wilk wdrapał się na łóżko, kładąc łeb na mojej nodze. W pewnym sensie był to mój zwierzak, ale byłem świadom tego, że ten dziad nie zachowuje się jak typowy pupil. To bardziej mój przyjaciel. On robi co chce, kiedy chce i gdzie chce. Nie mam na niego żadnego wpływu i mogę go jedynie poprosić o pomoc, którą zazwyczaj chętnie mi oferuje. Ziewnąłem, patrząc na telefon. Późno. Opadłem na materac i zasnąłem bez koszulki, jedynie w bokserkach. Na dodatek nie miałem jak się okryć, bo nie chciałem budzić Cienia. Jedyne co pamiętam po tym to to, że Eren chyba opuścił łazienkę...
---
Obudziłem się bardzo wcześnie, a szatyn jeszcze chrapał. Spojrzałem na zegarek, miałem dobrą godzinę. Jednak nie mogę iść pobiegać, bo potem nie będzie mi się chciało myć, więc póki co poszedłem wziąć długi prysznic, a następnie aby powtórzyć język japoński przed następną lekcją. Niby się urodziłem w miejscu, gdzie się nim muszę posługiwać, a idzie mi on miernie. Przetarłem oczy, a potem z ręcznikiem w pasie podszedłem do szafy, ubierając na siebie bokserki, czarne spodnie, a do tego ciemnozieloną koszulkę i bluzę moro. Przeczesałem dłonią swoje mokre włosy, a potem patrząc na zegarek, skrzywiłem się. Nie wiedziałem, dlaczego on jeszcze śpi. No, ale chyba ma ustawiony budzik. Usiadłem do biurka, czytając książkę do japońskiego. Po kilkunastu minutach musiałem już niestety opuścić pokój, więc z torbą na ramieniu podszedłem jeszcze do łóżka Erena, kopiąc go lekko w plecy.
-Oi... Eren-kun... Musisz się już obudzić, bo się spóźnisz. Ja wychodzę.-powiedziałem.
Następnie opuściłem nasz pokój, kierując się na pierwszą lekcję.

<Ereen-kun~?>
Ilość słów: 557

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz