---
Obudziłem się około godziny 7. Nie zastałem Kagamiego w pokoju, normalne. Tak jak zwykle, codzienna rutyna, torba na ramię i biegiem do szkoły.
---
Na lekcjach nie było jakoś nadzwyczajnie, nuda jak zwykle. Wlepianie we mnie gał na lekcjach i przerwach. Przesadna ostrożność nauczycieli. Szmery, szepty, plotki. Przyzwyczaiłem już się i nie robiło to na mnie kompletnie żadnego wrażenia. Spojrzałem w okno. Zobaczyłem za nim biegnącego Kagamiego. Pewnie szedł na trening. Nagle zadzwonił dzwonek. Przewróciłem oczami i udałem się do klasy. Jednak wpadła na mnie jakaś dziewczyna. Chyba nie widziała, gdzie biegnie. Westchnąłem i podałem jej rękę. Ona się mnie chyba przestraszyła, ale skorzystała z pomocy. Podziękowała i uciekła ode mnie tak szybko, jak tylko mogła. Aha ok. Wszedłem do klasy i zająłem swoje miejsce. Całą lekcję patrzyłem się w okno i bawiłem się długopisem w dłoni.
---
Po lekcjach udałem się na spotkanie klubowe. Przewodniczący spiorunował mnie wzrokiem i zaczął ze mną walczyć. Cały czas powtarzał: "Ładnie to tak lekceważyć i uciekać z moich treningów". Matko, co za upierdliwy koleś. Trenowaliśmy do godziny 16:30. Po tym udałem się do akademika.
---

-Matko, ile ty ważysz- ledwo co powiedziałem

spojrzałem pod łóżko i powiedziałem:
-Ej Ayato, co ty robisz?
Pies warknął tylko jakby z przerażenia. Później spojrzałem na przed siebie. Pod łóżkiem Kagamiego chował się Cień, z dość przerażającym uśmiechem, ale nadal zabawnym. Zaśmiałem się i położyłem na łóżku. Leżąc bokiem, spojrzałem na klucz. Przewróciłem się na plecy i wziąłem go w dłoń. Zacząłem się mu przyglądać. Chwilę później do pokoju wszedł Kagami.
<Kagami?>
Ilość słów: 408
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz